-Nie... Ale? Co ja mam robić?! Co ode mnie będzie chciał? -byłam przerażona. Miałam dość wrażeń jak na początki mojego bytu w watadze.
-Sama się dowiesz słodziutka. A teraz no już... zmykaj. -Tris odesłała mnie do nory. Podziękowałam jej i podeszłam do skrzydlatego wilka.
-Dziękuję Shiru... Przynajmniej wiem co mnie czeka.
-Tylko nie popadaj w panikę. Jeśli coś Ci się stanie to nie odpuszczę mu! Nie może panoszyć się po nie swoim terenie. Pamiętaj, że zawsze możesz do mnie przyjść i wszystko mi powiedzieć... -nagle przerwał - wybacz, ale muszę już... iść. Tylko bądź rozsądna Larisa! -powiedział i pobiegł przed siebie. Nie wiedziałam czemu mu tak śpieszno, ale mało mnie to teraz interesowało. Miałam swoje problemy. Z jednej strony byłam bardzo zadowolona tym dniem, ale z drugiej to był najgorszy dzień mojego życia. Poznałam pierwszego wilka z tej watahy i wydaje się bardzo miły. a może po prostu stwierdził, że musi być miły, albo że tak wypada? Nie wiem. Wiem tylko tyle, że jutro znów czeka mnie spotkanie z Nirso. Nie zniosę tego. Gdy go widzę to jest tak jakby ktoś wbijał mi nóż prosto w serce...
Zapadał zmrok. Wreszcie dotarłam do mojej nory i spokojnie mogłam położyć się spać.
* * * * *
Gdy otworzyłam oczy było już rano. Przeciągnęłam się na wszystkie strony i wyszłam na zewnątrz. Pogoda była taka sobie. Niebo zachmurzone, mgła.
-To będzie najgorszy drugi najgorszy dzień mojego życia... -szepnęłam do siebie, prawie nie otwierając pyka. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, aż do momentu gdy usłyszałam dziwne odgłosy dochodzące z mojego brzucha. No tak. Przecież nic nie jadłam od dwóch dni. Nie dziwiłam się dlaczego mój żołądek jest na mnie zły i domaga się jedzenia. Wyruszyłam więc na polowanie. Nie chciałam iść sama, ale nie miałam z kim więc wyruszyłam samotna. Kiedyś cieszyłabym się, że jestem sama, ale teraz przeszkadzało mi że nikt nie stoi obok... Weszłam na łąkę. Wiedziałam, że na jesień będzie tam dużo małych zwierząt. Po 10 minutach bieganiny złowiłam 2 kuropatwy i 3 małe nornice. Zjadłam je tak szybko, że nawet nie wiedziałam kiedy. Nigdy tyle nie jadłam, ale to była wyjątkowa sytuacja. Zaraz po najedzeniu się do syta udałam się na urwisko. Chciałam pomarzyć i odpocząć. Gdy tam dotarłam ujrzałam innego wilka. Nie chciałam mu przeszkadzać, więc powoli zaczęłam się wycofywać.
-Ja... właściwie to już miałem iść. -odezwał się tajemniczy wilk. Miał piękną białą sierść i czarne uszy. Tylko tyle widziałam, bo siedział obok. Dopiero gdy wstał i odwrócił się w moją stronę ujrzałam piękne, dwukolorowe oczy. Na jednym z nich miał okropnie wyglądającą bliznę. Jak gdyby ktoś próbował mu wydrapać oko.
-To ja przepraszam. Już idę. -odpowiedział trochę zmieszana.
-Eh.. Tak wogólę to jestem Elessar.
-Ja jestem Larisa. -odpowiedziałam. Czułam jak zaczynam się rumienić, więc szybko spuściłam wzrok i pobiegłam w stronę swojej nory. Nie paczyłam na ból jaki sprawiała mi jednodniowa rana. Słyszałam jak woła "stój, zaczekaj", ale nie mogłam. Uciekłam, bo wiedziałam, że jeśli zostanę, skompromituję się. Byłam zakochana...(Kto dokończy?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz