- Nie
trzeba było – warknęła w jego stronę nabuzowana Neh.
Stanęła w geście obronnym między Aisu i Suphaph a Demonem.
Basios skrzywił się.
- Nikt nie
chciał źle – parsknął – zaszło nieporozumienie.
Czarna wadera wydała z siebie gardłowy pomruk.
- Nieważne.
Aisu, Suphaph, wracamy – powiedziała stanowczo.
Uzdrowicielka z Ati Murni obróciła się panicznie i
rozglądnęła się.
- Nie
możemy ich tak zostawić! Była bitwa, ale teraz trzeba opatrzyć rannych!
- Suphaph,
nie stawiaj oporu – warknęła groźnie Neharika.
Między nie wszedł Aisu.
- Nehariko,
uspokój się. Jesteś zdenerwowana.
Czarna wadera popatrzyła na wilczka. Nie był już taki mały.
Niedługo stanie u progu dorosłości. Głodzono go, więc był przy kości. Jednak
wydłużył mu się kończyny i korpus. Był wielkości swojej matki, włosy miał
zniszczone i przerzedzone, futro nikłe. Ale w oczach były wciąż te same
iskierki, jak te, gdy się urodził. I gdy po raz pierwszy na nią wpadł w lesie.
I podczas bitwy, kiedy pomógł Shiru. To były iskierki nadziei, chęci walki a
także pokoju. Wadera westchnęła.
- No
dobrze. Co robimy?
- Zostanę
tu jakiś czas – odparła Suph – umiem leczyć, a oni teraz potrzebują lekarza.
- Jesteś
pewna, że dasz sobie radę? – spytał, wtrącając się Demon.
- Nie takie
przypadki już miałam! – odparła żywiołowo, nabierając werwy.
- No nie
wiem, czy cię z nim zostawimy… - Neharika nadal nie była przekonana.
- Zostawimy
– powiedział Aisu.
Neharika dopiero teraz zauważyła jak bardzo zmienił mu się
głos.
- Nic jej
nie grozi. Wracajmy.
Czarna wilczyca nie odpowiedziała. Podążyła za Aisu.
Odwrócili się i odeszli. Nie żegnali się z Suphaph.
Uzdrowicielka popatrzyła po twarzach. Nie spoglądano na nią
przyjaźnie. Nie było się co dziwić, wadera z jej watahy właśnie pobiła inną
watahę. Wśród wrogich oczu, była tylko jedna para oczu spoglądająca przyjaźnie.
- Co mam
zrobić? – spytała, patrząc w żółte oczy nowego alfy watahy Diamentowego Serca.
<Ktoś, Demon?>
Część z Neh i Aisu:
Aisu stąpał równo z Nehariką. Był równego wzrostu.
- Może w
końcu podrosną mi mięśnie i będę na równi z ojcem – westchnął, myśląc, że nawet
nie pamięta jak Jinshen wygląda.
Wilczyca nie odpowiedziała.
- W sumie, wolę,
żebyś to ty mnie uczyła, a nie on.
Neharika zatrzymała się.
- Aisu… -
wydukała.
- Hm? –
popatrzył na nią wyczekująco.
- Do Ati
Murni wracasz sam.
Aisu zmrużył oczy.
- Co?
<Neharika?>
<Zaczynamy z miłościąąąąąąąąąąąąąąą>
<To już nie jest pedofilia>
<Prawda?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz