Sample Text

Administratorzy: Ashia, PintoShewolf
Moderatorzy: Shiru The Wolf, Monia Wilk


Osoby które muszą pilnie odpisać:
Blue

Oczekujące opowiadania

Oczekujące opowiadania:
* Na opo od Mukuro
* Od Blue
* Od Demona (Wataha Diamentowego Serca)


Aktualnie nieobecne wilki w watasze: Neharika, Suphaph, Aisu => powód: wątek. Proszę nie pisać opowiadań z tymi postaciami.

wtorek, 30 września 2014

Od Tris C.D. Blue

On powiedział, że jestem piękna i ma, żywioł wody. Fajnie.
- Wiesz masz racje. Znajdę sobie kogoś innego. Żywioł wody powiadasz. Ja tak samo. A wogule jestem tutaj wyrocznią. Przepowiedzieć ci przyszłość.
- Okej.
- To choć nad jezioro.
Poszliśmy nad jezioro kazałam mu wejść do wody p czym się skupiam zaczęłam w nią patrzeć.
- To dziwne masz podobnie do mnie. Widać u ciebie jakąś waderę z którą masz szczeniaki ale jest ona zamazana. U mnie basior jest zamazany.

< Blue?>

poniedziałek, 29 września 2014

Od Blue C.D Honey

Nad nami latał jakiś wilk, po czym wylądował koło nas. Honey przedstawiła go nam. Miał na imię Ngea. Zaczęliśmy dalej zwiedzać tereny watahy, ale tym razem z Ngea. Doszliśmy nad Tęczowy Wodospad. Podczas wędrówki zauważyłem, że Tris jest jakaś markotna. Posłałem alfie pytające spojrzenie. Powiedziała mi szeptem, że ma zły humor, a lepiej żebym ją sam o to spytał. Podszedłem do Tris
- Dlaczego jesteś taka markotna? - spytałem wadery
Nic nie odparła, wiec użyłem mojego żywiołu i lekko ją ochlapałem. Spojrzała na mnie zaskoczona.
- Ty to zrobiłeś? - spytała
- Tak,moim żywiołem jest Woda - powiedziałem Tris
Mack spojrzał na to z uśmiechem na ustach, zresztą tak jak wszyscy. Każdy  znalazł sobie miejsce, a Mack o czymś rozmawiał z alfą. Nie wiem o czym, bo rozmawiałem z Tris. Było wesoło i przyjemnie. Tris była miła i zabawna.
- Więc odpowiesz mi na moje wcześniejsze pytanie? - spytałem po bliższym poznaniu
Wadera spojrzała na mnie i opowiedziała dlaczego jest taka. Trochę mnie to zasmuciło, ale nie wszystko układa się po naszej myśli nie raz
- Nie martw się. Głowa do góry. Jesteś piękną  i wyjątkową waderą, na pewno znajdziesz kogoś lepszego od Shiru. Masz całe życie przed sobą. Nie marnuj je na płakaniu, że ktoś odrzucił twoją miłość, bo wygląda na to, że on nie był Ci pisany. Wierzę, że znajdziesz osobę, która obdarzy Cię prawdziwą miłością, że aż będziesz myśleć, że to sen - odparłem na pocieszenie
Wadera lekko się uśmiechnęła i zarumieniła na moje słowa
<Tris? a ty Honey o czymś rozmawiałaś z moim bratem?>

Przyjmijmy miło Larisę !

Wadery i basiory z Ati Murni poznajcie nową członkinię :)

Od Nyks C.D Elessara

Gdy Elessar mnie zapoznał z terenem byłam przytłoczona trochę tymi wszystkimi informacjami, ale gdy dotarliśmy do jeziorka, o wszystkim zapomniałam patrząc na przepiękny widok zachodzącego słońca, coś w środku podpowiadało mi ze tu pasuje, ale rozum mówił przeciwnie coś innego. Postanowiłam zdać się na los który mnie poprowadzi jeśli mam zostać zostanę jeśli nie odejdę jak najdalej od cywilizacji. Wtedy coś rozproszyło moje myśli i mimowolnie krzyknęłam. Gdy zorientowałam się ze mnie wrzucił do wody zaczęłam się śmiać i chlapać go wodą, wreszcie po chwili dołączył do mnie i tak pływaliśmy trochę aż wreszcie uznałam ze za chwile nie dam rady wyjść z wody po jeszcze całkiem nie doszłam do wody. Gdy wyszłam na brzeg otrzepałam futro z wody i zaczęłam szczerkać zębami z zimna. Wilk zaczął się śmiać ze mnie więc postanowiłam przywołać odrobinę mocy powietrza żeby się mu zrobiło zimno, wtedy on się przestał śmiać a zaczą szczerkać i przepraszać za to ze się śmiał. Wtedy ze śmiechem odwołałam żywioł powietrza i przywołałam żywioł ognia by
nas otulił ciepłą kołdrą, wtedy moje siły opadły całkowicie i zdążyłam usiąść zanim się przewróciłam. Elessar się zmartwiłam i zaczął dopytywać - wszytko w porządku?, nic ci nie jest? wyglądasz jakbyś miała zemdleć - usiadł przy mnie i patrzył czujnie na mnie. Zaczerwieniłam się trochę chociaż noc takiego nie zrobił, postanowiłam mu odpowiedzieć tak żebym nie brzmiała jak bym była wypruta z energi - wszystko wpozadku, musze tylko trochę odpocząć - i się położyłam koło niego.
<Elessar? >

Powitajcie Venoma !

Kochane wilczyce i drogie wilki - Pragnę Wam przedstawić nowego członka watahy :)
Poznajcie Venoma !
~Shiru

niedziela, 28 września 2014

Od Honey c.d. Blue i Mack

- Nie mam nic przeciwko -  powiedziałam z uśmiechem - jestem Honey, to Tris i Shiru
- Miło nam was poznać
- Nam również, może wprowadzimy was po terenach? - zaproponowałam
- Dobrze, niech będzie-  odpowiedział Mack
Ruszyliśmy przez gniazdo do Lasu Łowów. Było przyjemnie, słońce delikatnie przebijało się przez korony drzew, a liście wiatr przewiewał przez sierść.
- Oto las Łowów,miejsce gdzie najczęściej polujemy-  powiedział Shiru
Nikt nic nie powiedział, zapanowała niezręczna cisza, nagle usłyszałam krzyki. Odwróciłam się i zobaczyłam parę sylwetek, lecz nie były to wlicze ciała
- Ludzie!!! - wrzasnełam z przerażeniem
- Uciekajmy! - krzyknął ktoś
- Nie!  Są zbyt blisko i tak nas zastrzalą! - odparłam-  Zostaje tylko jedno! - mówiąc to naskoczyłam na jednego z stworzeń nazwanymi ludźmi i przystąpiłam do ataku. Mój przeciwnik był silny ale ja miałam przewagę fizyczną. Gdy jeden z dwónożnych już leżał , zobaczyłam na ziemi cień. Spojrzałam w górę i zobaczyłam Ngea
- Zawsze się zjawia w odpowiednim momencie-  pomyślałam

<Blue,  Ngea?>

Od Mack'a i Blue - jak dotarliśmy do watahy

Dwa obce wilki wędrowaz bardzo blisko granic Ati Murni, choć one nie zdawały z tego sprawy. Może nie wiedziały o tym, albo byli zmęczeni któż to wie? Wilki zatrzymały się w górach. Teraz można było dopiero powiedzieć, że to basiory. Jeden z nich był czarny z dodatkami fioletu i bieli, a na plecach miał czaszkę. Natomiast na uszach miał coś w stylu kolczyków. Drugi wilk był praktycznie cały niebieski z grzywką na czole. Pod oczami miał dziwne czarne kreski, a na szyi jakiś wisiorek. Nagle czarny wilk krzyknął
- Ej, Blue! Pora na nas!
Niebieski wilk o imieniu Blue spojrzał posępnie na czarnego wilka z czaszką na plecach. Westchnął cicho i coś niezrozumiałego wypowiedział, jedynie co można było usłyszeć to imię czarnego basiora. Basiory zatrzymali się w górą nieopodal pewnej watahy. Mack, który pierwszy usłyszał ich wycie zaalarmował o tym swojego towarzysza, czym ten był zaskoczony.
- Wilki? Czy aby na pewno bracie? - spytał niebieskawy wilk
- Nie jestem jeszcze głuchy - oburzył się na skragę swojego brata, że ten mu nie wierzy
Blue przeprosił go za to, co szybko zostało mu wybaczone. Postanowili sprawdzić to jutro, bo robiło się późno, a jeszcze musieli zapolować na coś. Po zjedzeniu i znalezieniu jaskini poszli spać.
* Następnego dnia*
Pierwszy z braci obudził się Mack, który najpierw poszedł zapolować coś dla nich, a gdy wrócił ze zwierzyną to obudził swojego brata, po czym zjedli w ciszy posiłek. Tak jak zaplanowali ruszyli w stronę, z której dochodziły wczoraj wycia wilków.
- Mack, jak myślisz, że jak to wataha pozwolą nam dołączyć? - spytał Blue swego braciszka, który z odpowiedział zwlekał
- Mack! - krzyknął zniecierliwiony basior
- Nie wiem - odparł krótko
Czarnemu basiorowi nie dawało to spokoju. Co jeśli ich nie przyjmą? Od dłuższego czasu wędrują samotnie szukając odpowiedniego domu. Wilk starał się o tym nie myśleć, a jak już to myślał pozytywnie o tym i udawał przed swoim bratem, że wszystko będzie dobrze, choć sam nie był tego pewny. Po długim marszu dotarli do watahy. Weszli na jej tereny w poszukiwaniu alfy. Znależli ją i jeszcze dwa wilki. Jednym z wilków była niebiesko-biała wadero o  trzechogonach i czerwony basior ze skrzydłami.
- Przepraszam bardzo .... - odezwał się Mack do nich
Na co oni spojrzeli na nich i złota wadera wystąpiła w ich kierunku
- Witamy was. Jak się nazywacie? - spytała spokojnie
- Ja jestem Mack, a to mój brat Blue - mówiąc to czarny basior wskazał na niebieskiego basiora, który stał trochę dalej
- Szukamy nowego domu, jeśli jesteś alfą. To prosimy, żebyś nas przyjęła do tej watahy - ozwał się Mack patrząc w oczy złotej wadery i wyczekując jej odpowiedzi
W sercu miał nadzieję, że się zgodzi, ale jakiś niepokój wkradł się do jego serca.
<Honey?>

Kolejny post powitany;p

Kontynuując co zapoczątkował Shiru i ja witam nowych członków! Są to bracia!

Powitajnmy Mack'a i Blue!

 

P.S. Shiru wybacz, jeśli Cię tym uraziłam.

Posty Powitalne

Shiru wita wszystkich :)
Postanowiłem robić posty powitalne dla wilków, które dołączyły do watahy - Po to, żeby reszta o nich wiedziała. Nie raz pisano do mnie :
" To jest ktoś nowy? "
"Nowy wilk ? Muszę zobaczyć... "
Nie chciałem zaprzątać głowy adminom bloga takimi błachostkami, bo i tak mają dużo roboty.

W pierwszym takim poście pragnę powitać Lunę :)






sobota, 27 września 2014

Od Desmodna, cd. S̄up̣hāph spotkanie z watahą diamentowego serca

- Widziałeś go? Nic mu nie jest? Zaprowadzisz mnie do niego?
- Spokojnie, żyje i nic mu nie jest, ale jego sytuacja nie jest ciekawa. Mój brat, Desmond, ubzdurał sobie, że przysłaliście małego na przeszpiegi i zamknął go, ale spokojnie można go wyciągnąć. A tak w ogóle to jestem Demon.
-A ja S̄up̣hāph z Watahy Ati Murnii. Ja i jeszcze inna wilczyca ruszyliśmy na poszukiwania Aisu, później się rozdzieliłyśmy aby szybciej go znaleźć. Zaginął niedawno. Czy pomożesz mi go wyciągnąć?
-Jasne, chodź ze mną.
Zaprowadziłem ją niedaleko jaskini, w której alfa umieścił Aisu.
- Poczekaj chwilę, muszę sprawdzić, kto go pilnuje.
Poszedłem do jaskini. Stał tam Greg.
- Greg, nie masz przypadkiem napadu ślepoty?
- Zależy co chcesz ukryć.
- Zgłosiły się osoby po zgubę.
- Demon, znasz polecenia.
- To wpuść przynajmniej nas, aby mogła pogadać z Aisu.
- Tylko jak Des się dowie...
- Alfę zostaw mnie.
- Dobra.
Pobiegłem po S̄up̣hāph.
-Na razie możesz wejść i z nim porozmawiać, a później załatwię sprawę wypuszczenia z alfą. Chodź za mną to zaprowadzę Cię do niego.

<Megi?>

<Trochę późno i krótko, ale mam trochę mało czasu.>

Od Tris C.D. Honey

Chodziłam wszędzie chciałam zapomnieć o tym, że się w nim zakochałam. Cały czas przez to płakałam. Nie wiedziałam gdzie pójść więc chodziłam wszędzie. Patrzałam się tylko na ziemi. Wtedy podbiegła do mnie Hon i Shru i tego się obawiałam.
Shiru coś do mnie powiedział.
- Ja , ja wiem. JA już prawie o tym zapomniałam.
- Czy na pewno - zapytała się Hon dotykając mnie. oczywiście to było kłamstwo. Cały czas myślałam tylko o nim. Na stówę on się zakochał w Nechirce albo w jakiejś innej. A kto takiego dziwoląga jak ja pokocha.

< Hon>

Od Honey C.D. Shiru

- No wiesz, ona chodzi cały czas smutna, nie odzywa się prawie do nikogo, myślę że właśnie nie powinieneś robić nic.
- Jak to?  - zapytał basior
- No tak... słuchaj, są dwa wyjścia: albo będziecie razem albo nie
- No tak... Ale ja nie chciałem jej zranić, ja tylko...
- Wiem zakochałeś się w innej-  powiedziałam cicho
- Ale co zrobić żeby nie była taka smutna? Nie chce jej zmarnować życia, sam już nie wiem co robić
- Ja nie jestem wszechwiedząca, nie powiem ci co zrobić, bo nie jestem w stanie przewidzieć co się potem stanie... ale powiedz mi jedno: kto to jest, ta twoja wybranka?-  zadając to pytanie, zobaczyłam Tris. Wyglądała strasznie, miała głowę przy ziemi, a ona całą uciekała od łez. Pobiegłam do niej pędem, a tuż za mną szedł smętnie Shiru.
- Tris... - wymruczał Shiru-  ja nie chciałem cię zranić
Stałam pomiędzy tymi dwoma i już sama nie wiedziałam co robić, nie chciałam nikogo do niczego zmuszać.

<Shiru lub Tris?>

Od Shiru C.D Tris

Wracałem właśnie z polowania. Dopiero co zaniosłem świeże mięso do spiżarni. Chciałem porozmawiać z pewną waderą, ale niestety zauważyłem Tris. Byłem pewien, że będzie ode mnie oczekiwać odpowiedzi.
- O, Tris... Ja właśnie szedłem do Honey. Widziałaś ją może ? Muszę zameldować, że przyniosłem zapasy do spiżarni. - Oczywiście wymyśliłem to na poczekaniu.
- Tak, była w lesie... Może lepiej, byś do niej nie szedł ?
- Dlaczego? - Zdziwiłem się.
- Bo ja bym chciała, żebyś ZE MNĄ poszedł. - Wypowiedziała te słowa z dużym naciskiem na "Ze mną".
- Nie za bardzo mam czas, ale jak tak Ci na tym zależy... To czemu nie. Tylko szybko, muszę dzisiaj zrobić dużo rzeczy. Lato się kończy i mam więcej obowiązków.
- Dobrze, zajmie mi to chwilę. - Powiedziała spokojnym, dziewczęcym głosem.
- Oby. - Burknąłem.
Zaprowadziła mnie nad jakieś jezioro, które ukryło się za obfitymi szuwarami. Na środku była wysepka. Tris przepłynęła i z uśmiechem zaprosiła mnie na nią.
- Nie zmieścimy się tam razem
- Oh, Shiru. Ja mogę stać w wodzie.

Zacząłem snuć podejrzenia. Może ona chce wykorzystać mnie, żeby poznać prawdę i zniszczyć waderę, która skradła moje serce? Różne myśli przetoczyły się przez moją głowę w ciągu kilku sekund.
- Nie wejdę tam. Muszę już iść, czas się skończył.
Patrzyłem jej w oczy. Wyraz pyska miała co NAJMNIEJ wściekły. Poczułem na sobie przepływający prąd. Nie będę z nią walczyć, nie ma mowy. Odwróciłem się i usłyszałem płacz za sobą. Zrobiło mi się przykro, ale po chwili mi przeszło. Coś nie pozwalało mi się smucić z tego powodu. Ruszyłem w stronę swojej jaskini. Truchtałem przez las, oczyszczając stopniowo swoją głowę z myśli. Gdy już wszedłem na polanę, poczułem zapach wilka. Do mojej jaskini właśnie weszła Honey.
- Zaraz, zaraz - Pomyślałem - Przecież ja sobie wymyśliłem o tych zapasach! I szybko pobiegłem za złotą waderą.
- Honey! - Krzyknąłem.
- Nareszcie Cię znalazłam. Odwiedziłam chyba wszystkie tereny. Chciałam z Tobą porozmawiać.
- O czym? Wiesz, jesień idzie i muszę...
- Na razie nie musisz. Masz jeszcze trochę czasu. - Przerwała mi
- No dobrze. To o co chodzi?
- Porozmawiajmy o Tris. Chodzi jakaś smętna. Dzisiaj mi powiedziała, że się jej podobasz.
- I prawdopodobnie dzisiaj chciała mnie zabić. Co mam zrobić? Ja jej nie kocham... Jest ładna, ale kocham inną. Jak mam jej to powiedzieć !

<Honey ? >

Od Tris C.D Shiru

Kiedy on odleciał spostrzegam, że źle zrobiłam. Poszłam nad jezioro i weszlam na malą wysepke, żeby poprzepowiadać sobie przyszłość jakoś nie miaam nic więcej do robienia. Widziaam, że mam z kimś szczeniaki, że jestem szczęsliwa. NO ale ten wilk bł zamazany. Nawet nie było widać koloru siersci. Zasnełam na owej wysepce.

* Następnego dnia*

Zeszam z wysepki i poszłam do lasu. Byłam głodna więc chciaam coś upolować. Znalazlam rannną sarne. Upolowalam ją i zjadłam. Niewiedziaam co robić, a nie chcialam iść do gniazda bo tam jest Siru. Łaziłam sobie po lesie spotkaam tam Hon.
- Czejśc Tris, co tam u ciebie. - przywitaa si alfa.
- A wiesz niewiem co robić. Zakochaam się w Shiru.
- To mu to powiec.
- Powiedziałam a on uciekł. I co teraz.
- Pogadaj z nim. Może to pomoże.
- Okej sprubuje. Pa.
- Dozobaczenia Tris.
Poszam smętnie do gniazda. Nie byam tego pena. Waśnie tamtenty przechodził Shiru.
- O Tris - zdziwiło mnie, że on się pierwszy odezwał.
< Shiru>

piątek, 26 września 2014

Od Elessara C.D Nyks

 Mukro nic mi nie odpowiedziała i chyba nie miała zamiaru tego robić. Robiło się późno pożegnałem się z nią i szedłem do swojej jaskini, a po drodze spotkałem alfę, która poprosiła mnie, żebym poszedł z nimi do Stada Dzikich Kotów, zgodziłem się. Razem z Honey, Suphaph, Shiru i Ngea poszliśmy na ich tereny, gdzie prowadził nas jeden z kotowatych. Wadery rozmawiały z kotowatym, natomiast ja trzymałem się na uboczu przez całą tą wyprawę. Potem ja, Shiru i Ngea oraz kotowata poszliśmy gdzieś. Nie przysłuchiwałem się w jakie miejsce i po co, ale miałem jakieś przeczucia, że powinniśmy być w watasze i to mi przez cały czas nie dawało spokoju. Ktoś się kłócił w jakieś sprawie. Jak się wszystko skończyło to razem z Shiru wróciliśmy do watahy, a na domiar złego po drodze lekko się pokłóciliśmy. Westchnąłem ciężko i chodziłem bez celu po terenach. W końcu poszedłem na granice naszego terenu i tam zostałem przez jakiś czas. Kiedy miałem zamiar już iść wpadł na mnie jakiś wilk. Kiedy się odwróciłem to zobaczyłem waderę, która wyglądała jak osoba, która nie widziała kogoś żywego od kilku tygodni. Przyjrzałem jej się z ciekawością. Miała przepiękne różowe futro, jej oczy wyrażały przerażenie, ale nie wiedziałem czemu.
- Spokojnie nic Ci nie zrobię - zacząłem spokojnie mówić i zbliżać się do niej, ale ona uciekła
Nie wiedziałem czemu, a kiedy zobaczyłem że upada podbiegłem do niej i przy niej się zatrzymałem. Widać, że mi nie ufała. Zacząłem do niej mówić, choć nie wiedziałem czy mnie słyszyły. Po pewnym czasie straciła przytomność, więc wziąłem ją na plecy i zaniosłem do swojej jaskini. Opatrzyłem jej rany i zacząłem się nią zajmować. Następnego dnia odzyskała przytomność, spojrzała na mnie ze strachem
- Spokojnie, ja nic Ci nie zrobię. Proszę pozwól mi pomóc. Mam skręconą łapę, którą muszę się zająć - wyjaśniłem - Jak masz na imię? Ja jestem Elessar
- Nyks, dziękuję - odparła po dłuższej chwili
Ucieszyło mnie to, że może mówić. Po paru dniach kuracji wadera mogła chodzić o własnych siłach. Poszliśmy do alfy, która przyjęła ją do watahy, a ja ją oprowadziłem po wszystkich terenach. Przy okazji bliżej się poznając. Nyks była fantastyczną waderą i była zabawna. Doszliśmy nad Tęczowy Wodospad i tam też usiedliśmy i rozmawialiśmy ze sobą i to bardzo długo.Potem wrzuciłem ją do wody, a chwilę później sam do niej wskoczyłem i zaczeliśmy się chlapać, a jak wyszliśmy byliśmy cali mokrzy.
<Nyks?>

czwartek, 25 września 2014

Wątek się urywa

Tak więc, drogie wilki, informuję Was, że jeszcze nie zostało to postanowione...albowiem muszę to uzgodnić z Hon, ale najprawdopodobniej urwiemy wątek dotyczący spotkania ze Stadem Dzikich Kotów, gdyż osoba która miała nam odpisać nie odpisuje, a my potrzebujemy naszych postaci.
Sprawa trwa ZDECYDOWANIE za długo.
Megi

Od Nyks

Wędrowałam przez lasy i góry aż straciłam rachubę czasu. Na początku moich pierwszych dni w lesie musiałam walczyć o przeżycie. Czasami zdarzało się że musiałam obyć się przez kilka dni bez jedzenia. Czasami zastanawiałam się czy nie lepiej by było gdybym po prostu skończyła z sobą, ale w tedy przypominałam sobie twarze roześmianych rodziców i jakiś cichy głos wewnątrz mnie mówił mi że mam się nie poddawać. Więc żyłam tak aż coś mi nie podpowiedziało że właśnie jest dzień moich urodzin. Zamiast stanąć i świętować tak jak byłam malutka, postanowiłam że pójdę przed siebie. Więc wędrowałam przed siebie, nie wiedziałam ile czasu już idę ani nie czułam się zmęczona, czułam się dziwnie lekka gdy tak szłam zatopiona w myślach. Myślałam o tym jak by wyglądało moje życie gdybym był z rodziną, czy była bym szczęśliwa. Myślałam o życiu każdego napotkanego zwierzęcia każdy miał swoją rodzinę. Wtedy czułam się jak bym tylko odwiedzała ten świat. Nie miałam miejsca swojego, ani nikt na mnie nie zwracał uwagi. Byłam zmęczona każdym dniem, i myśleniem czy znajdę jakieś pożywienie czy może znów będę głodować, albo czy będę mogła raz naprawdę odpocząć a nie spać i chodzić cała napięta i gotowa na atak i szybką obronę. Moja moc z dnia na dzień słabła a ja już nie wiedziałam co jest zagrożeniem a co nie. Tak szłam pierwszy raz tak mocno zatopiona w myślach że nie skupiłam uwagi na otoczenie i zagrożenia. Dopiero gdy wpadłam na jakiegoś osobnika, przestałam bujać w myślach i instynkt się mój uruchomił. Odskoczyłam do tyłu i ustawiłam się w pozycji bojowej. Wtedy zauważyłam że otoczenie się zmieniło i że zapada zmrok. Poczułam niebezpieczny strach że ten wilk może mnie zabić starałam się wyglądać na silniejszą niż byłam. Prawdopodobnie szłam cały dzień lub więcej, bez zatrzymywania się na jedzenie czy odpoczynek. Byłam padnięta, brakowało mi sił z wyczerpania i nie dojadania. Gdy czułam baczne spojrzenie na sobie postanowiłam się przyjrzeć osobnikowi dokładniej. Był dobrze zbudowany i przewyższał mnie o głowę, miał mocne. silne łapy jak by spróbował zaatakować nie wiem czy bym dała radę się obronić, oderwałam się od ponurych myśli i znów zwróciłam uwagę na niego. Jego futro było piękne, aksamitne i tak się mieniło że nie mogłam rozpoznać koloru, na lewym oku miał dwie kreski nie wiedziałam czy to blizny czy jakieś znaki, oczy koloru niebiesko- brązowego , a spojrzenie którym na mnie spoglądał było tak głębokie że nie mogłam oderwać od nich wzroku. Byłam na wykończeniu nerwowym. Wiedziałam że zachowuję się jak dzikie, obłąkane zwierze i tak wyglądam, byłam wychudzona, brudna i i się trzęsłam z braku siły i lęku. Od długiego czasu nie spotkałam nikogo kto by był mojej rasy.Dlatego byłam trochę przerażona, pewnie wyglądałam jak jakiś wariat czy coś. Pierwszy raz nie wiedziałam co robić. Czy mam uciekać czy atakować. Moja moc rozpoznawania słabych punktów i strategi jakby znikły. Gdy patrzyłam jak w transie w jego oczy byłam przerażona i bez silna. Chciałam go przeprosić ale dawno nic nie mówiłam i tak troch e jak bym zapomniała jak się mówi. Więc tylko byłam zdolna stać w pozycji obronnej i patrzeć w jego oczy które nic mi nie podpowiadały. Coś wewnątrz mnie mówiło że on jest inny i moja moc na niego nie działa. Gdy się odezwał cicho i spokojnie do mnie tak by mnie nie spłoszyć jak jakieś dzikie zwierzę, na którego wyglądałam i w sumie też się tak czułam. Jak nie zareagowałam spróbował jeszcze raz.
- Spokojnie, nic ci nie zrobię, jak masz na imię - powiedział
Do mnie docierały jego słowa ale nie mogłam zareagować czułam się jak bym została uziemiona, potem coś jeszcze mówił i chciał zbliżyć się do mnie, wtedy coś się we mnie pękło i gdy już prawie mnie dosięgał, postanowiłam jak najszybciej uciec od niego, chociaż wiedziałam że braknie mi siły i pewnie się gdzieś przewrócę ale mój instynkt był w tym momencie jak u sarny wiec biegłam co sił w nogach aż potknęłam się i uderzyłam z całej siły o ziemie aż mi się gwiazdki pokazały. Próbowałam uciekać nadal, ale zabrakło mi sił więc gdy nie udało mi się ruszyć postanowiłam się zwinąć. Podkurczyłam nogi rekami zasłoniłam twarz, i nie wiedzieć skąd poleciały mi łzy. Nie potrafiłam określić ich czy z powodu strachu, smutku, osamotnienia, braku sił, szaleństwa czy z powodu tego że w każdej chwili może umrzeć. Gdy usłyszałam szelest opuściłam ręce i spojrzałam tam. Zobaczyłam go jak pomału zbliża się do mnie tak jak by nie chciał mnie znów wystraszyć. Był coraz bliżej, mówił coś do mnie ale nie rozpoznawałam słów, albo mówił w jakimś innym języku albo zmęczenie mi odebrało już wszystko. Gdy coraz bardziej się zbliżał mój instynkt na bardzo wolnych obrotach chciał się bronić więc jak się za bardzo zbliżył obnażyłam zęby i warknęłam groźnie. Wątpię czy się mnie przestraszył ale cofną się trochę i usiadł tak że patrzył mi w oczy a ja odwzajemniłam to spojrzenie. Czułam się dziwnie. Byłam obolała, wystraszona i chyba sobie uszkodziłam łapę bo jak próbowałam wstać do mnie piekielnie zabolało i upadłam z powrotem ze łzami bólu w oczach i na domiar złego chyba przywaliłam głową mocno bo czułam że mi coś ciepłego płynie bo boku głowy. Zdrową łapą ledwo co podniosłam i przyłożyłam do strużki, poczułam krew. potem już nie wiem co się stało. Miałam otwarte oczy i widziałam jak ten obcy podchodzi powoli do mnie ale mój rozum jak by się wyłączył i nic nie mogłam zrobić nawet się poruszyć czy warknąć.
 < Elessar?>

Od Shiru C.D Tris

Nie koniecznie chciałem zejść, ale niestety kiedyś musiałem to zrobić. Wybrałem sobie nie koniecznie najlepszą na to porę. Przypadkiem znalazłem się w nie właściwym miejscu, o nie najlepszym czasie. Gdy biegłem, by coś skonsumować napotkałem ją - Tris. Miałem taką nadzieję, że da mi to przemyśleć.

- Shiru, sorry że tak na Ciebie naciskałam - Powiedziała kładąc po sobie uszy, czym dawała do zrozumienia, że jest jej przykro.
- Nie, nic nie szkodzi. Chciałem to na spokojnie przemyśleć. Nigdy nikt się we mnie nie zakochał, a już na pewno nikt mi tego nie wyznał. Nie potrafiłem na to zareagować. Po prostu... Jakoś głupio wyszło. Chcę Ci podziękować, że dałaś mi czas na przemyślenie tego wszystkiego. Wygrzewając się na chmurze, podjąłem decyzję.
- Naprawdę ? - Jej ogony falowały entuzjastycznie, a na pysku pojawił się szeroki uśmiech. Czerwone oczy pełne nadziei wpatrywały się we mnie jak nigdy przedtem. Nawet nie użyła swojej mocy, by przewidzieć moją decyzję. W sumie, nie zadziałałoby to - Sam nie wiedziałem co chcę. Próbowałem grać na zwłokę, ale jakoś mi to nie wychodziło.
- Nie, jednak nie. Jeszcze nie wiem. Właściwie to nie, ale chciałbym powiedzieć tak... Jednak nie mogę tego zrobić iż...  Bo nie mogę. Muszę teraz iść - Sam nie zrozumiałem, co powiedziałem i jak to odbierze. Chciałem się na chwilę oderwać od rzeczywistości, więc poszedłem nad jakiś stawik. Nie był warty uwagi, wataha go nawet nie nazwała. Zmieściłyby się tam góra 5 łosi postawionych w równych odstępach obok siebie. Nie było tam żadnych ryb, żab i innych zwierzątek. Wszedłem do wody i poczułem wielką ulgę. Już chciałem się bardziej zanurzyć, gdy usłyszałem krzyk Tris.
- SHIRU!!! - Jej głos mógł by słyszalny aż za górami. Mało nie ogłuchłem jak stanęła na brzegu. Odruchowo wyszedłem z wody.
- Czy... - Przerwałem jej:
- Naprawdę nie mogę mieć chwili spokoju ? JEDNA MAŁA CHWILA! - Podniosłem nieco głos. - Tylko tyle mi starczy. Niestety nie mogę wypocząć tu, więc idę gdzie indziej. - Odwróciłem się, a zdenerwowana Tris cisnęła we mnie falą wody krzycząc:
- Nie chcę dłużej czekać !
- I nie chcesz znać prawdy - Burknąłem i poleciałem na chmurę.

<Tris lub ktoś ? >

wtorek, 23 września 2014

Od Tris C.D Shiru

Kiedy Shiru uciekł i stamtąd i ze swojej jaskini to jakoś zrobiło mi się smutno. Poszłam smętnie nad wodę. Może się zabije. Myślałam sobie przez całą drogę. Tylko jak. Nie mam odwagi, żeby skoczyć z klifu. Położyłam się na wodzie. A może on ma już kogoś na oku. Zapewne zakochał się w innej. A co ja tam wiem. Kto mnie pokocha. Wtedy zauważyłam biegnącego Shiru.
- Shiru, sorry, że tak na ciebie naciskałam.

< Shiru>

poniedziałek, 22 września 2014

Od Shiru C.D Tris

Wracałem zmęczony z wędrówki. Byłem właściwie wogóle nieprzydatny. Jeszcze przed wyjściem posprzeczałem się z Elessarem. Gdy doszedłem do terenów watahy, usłyszałem Tris. Odpowiedziałem obojętnie z nadzieją, że będziemy przechodzić przez łąkę i uda mi się zerwać do jaskini. Niestety zaprowadziła mnie w inną stronę. Szliśmy spokojnie lasem, a ja marzyłem tylko o swoim posłaniu. Pewnie na mnie czeka, takie zimne i samotne...
Nagle Tris zatrzymała się i wyszeptała coś. Powiedziała to tak cicho, że ledwie usłyszałem swoje imię. Wyglądała na zmartwioną, więc zapytałem o co chodzi. To co usłyszałem, było jak kopnięcie w brzuch.
Starałem się mówić kulturalnie, nie okazując emocji. Jakoś mi to nie wychodziło,  sam słyszałem drżenie w moim głosie:
- Emm.... No wiesz, Tris... Ja Cię lubię, ale - Wydukałem bawiąc się kolczykami na języku. Zawsze tak robiłem, kiedy było niezręcznie.
- Tak? Co chcesz powiedzieć ? - Wstała i entuzjastycznie machała ogonami.
- No to wiesz, ja muszę lecieć. Odpocząć po ciężkiej podróży i w ogóle ... To cześć ! - Użyłem mocy prędkości światła, by błyskawicznie znaleźć się w swojej jaskini.

 Musiałem to przemyśleć, bo podoba mi się inna wadera. Właściwie to Tris jest dla mnie prawie obca. Nie znam jej dobrze, więc co tu mówić o związku. Mało ze sobą spędzamy czasu.  Nawet gdyby miało do czegoś dojść - Zrobiłbym jej krzywdę. Wystarczy, że dotknę czegoś co przewodzi prąd. Nie umiem nad tym panować i nigdy się nie nauczę, bo lubię tą właściwość. Czasami jest przydatna - Rozmyślałem leżąc na swoim wygodnym posłaniu. Miałem mętlik w głowie i nigdy się tak nie czułem. W pewnej chwili usłyszałem głos niebieskiej wadery:
- Shiru, jesteś u siebie ?
Gorączkowo zastanawiałem się co zrobić. Znów użyłem mocy, by niezauważalnie wylecieć z jaskini. Wylądowałem wysoko na chmurze i ponowiłem swoje rozmyślenia:
- Zakochałem się w kimś innym... Właściwie to już sam nie wiem. W sumie lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu. Tak jakby się głębiej zastanowić too... Wolę gołębia, a raczej gołębice. Nie chcę zlatywać na ziemię, a robię się powoli głodny. Czemu życiowe wybory muszą być takie trudne? - Myślałem leżąc na plecach, wygrzewając się w letnim słońcu.

<Tris lub ktoś ? >

Od Tris do Shiru



 Nie mogłam się doczekać kiedy wrócą. Musiałam coś ważnego powiedzieć jednemu basiorowi. Był to Shiru. Już dawno o tym myślałam, ale nie miałam kiedy o tym powiedzieć. A teraz wraca. Pobiegłam do granicy. Waśnie wracali.
 - Hej przejdziemy się gdzieś? - zaproponowałam.
 - Okej.
 Kiedy tak chodziliśmy nie wytrzymałam i powiedziałam:
 - Shiru, wiesz bo ty mi się chyba podobasz...
 - O co ci chodzi? - zapytał zdziwiony.
 - Mam cieczkę.

<Shiru?>


<PRZEPRASZAM, NIE MOGŁAM TEGO TAK ZOSTAWIĆ XD>
<zedytowane przez Megi>


Dobra, to był troll ode mnie, prawdziwa wersja wygl. tak ;-;


 Nie mogłam się doczekać kiedy wrócą. Musiałam coś ważnego powiedzieć jednemu basiorowi. Był to Shiru. Już dawno o tym myślałam, ale nie miałam kiedy o tym powiedzieć. A teraz wraca. Pobiegłam do granicy. Waśnie wracali.
 - Hej przejdziemy się gdzieś? - zaproponowałam.
 - Okej.
 Kiedy tak chodziliśmy nie wytrzymałam i powiedziałam:
 - Shiru, wiesz bo ty mi się chyba podobasz...
 - O co ci chodzi? - zapytał zdziwiony.
 - Zakochałam się w tobie.

<Shiru?>

Od Megi, CD. Demon Spotkanie z watahą diamentowego serca

Różnorodność zapachów, jakie docierały do nozdrzy S̄up̣hāph i pośpiech w jakim była doprowadzały ją do szaleństwa. Panicznie rozglądała się po krzakach i drzewach w poszukiwaniu małego, fioletowego basiorka. Każdy szelest, każde pęknięcie gałęzi, każdy opadający listek przyprowadzały ją o zawał serca. Miała wrażenie, jakby Aisu użył na niej swojej mocy zmrażającego krew wzroku – i w głębi duszy miała taką nadzieję. Jedyne czego chciała to zabrać go i stąd uciekać. Neharika oprócz niego wyczuła zapach obcej watahy. Nie pachnęli przyjaźnie. S̄up̣hāph obawiała się, że porwali Aisu. Dlaczego mieliby porywać zagubione szczenię? Co to za tajemnicze stado wilków? Uzdrowicielka przyśpieszyła do truchtu i podniosła głowę do góry. Wyżej powietrze było nieco inne. Pachniało…ozonem. S̄up̣hāph popatrzyła na niebo, nie było na nim chmur.
„A mimo to, pachnie jak przed burzą”, pomyślała.
Jej przemyślenia przerwało głuche uderzenie w głowę. S̄up̣hāph przewróciła się na bok, będąc uwcześnie „brutalnie” odepchnięta przez coś większego. Kiedy ogłuszenie minęło popatrzyła przed siebie. Była przerażona.
Właśnie wpadła na jędrny zadek jakiegoś 3 razy większego od niej basiora. Stał tyłem, chyba coś węszył, kiedy na niego wpadła. Teraz miał głowę odwróconą w jej stronę i patrzył na nią zdziwionym wzrokiem.
- Prze…praszam – wydukała ze ściśniętym gardłem.
Basior kiwnął głową. Nadal miał wielkie, zdziwione oczy.
Był pokaźny. Miał bujne, granatowe włosy, nieco bardziej  szpiczaste niż u Aisu lub jego ojca i białą sierść. Do tego dużej rozpiętości skrzydła – mniej więcej takiej jak u Ngeā.
- Przeszkodziłam ci? – spytała, gdy strachowi powoli ustępowało zaciekawienie. Wilk ani na chwilę nie przyjął postawy agresywnej, S̄up̣hāph czuła się dziwnie swobodnie.
- Właściwie to… - zaczął ale w pewnym momencie „wykręcił” nos.
Otworzył szerzej oczy. Zbliżył się, naruszając lekko jej intymną strefę. Cofnęła się, serce znowu zaczęło jej dudnić. Jednak on, nadal nie przyjął postawy agresora.
- Pachniesz, jak… - zaczął.
- Aisu! – krzyknęli chórem.


<Demon?>

niedziela, 21 września 2014

Gdzie się podział malec?!

Gdy Aisu znalazł mnie pośrodku Gniazda i nieśmiało rzekł do mnie ja uciekłam nad Wody Śmierci. Wreszcie mogłam być sama. Niestety, ale nie mogłam dotrzymać słowa danego Vivienne. Muszę stąd odejść,a Jinshen mi to tyko uświadomił, że nie jestem tu mile widziana. Bez względu na wszystko odejdę z tej watahy. Teraz wystarczy powiedzieć o tym alfie i po sprawie. Wstałam i wróciłam do watahy, ale najpierw Aisu. Muszę mu wszystko wyjaśnić. Zaczęłam go szukać, ale nigdzie go nie było. Nie miałam zamiaru rozmawiać z jego ojcem, więc Ai się spytałam, ale go nie widziała zmartwiło mnie to bardzo. Stałam się bardzo niespokojna o Aisu. Miałam bardzo złe przeczucia. Musiałam odszukać alfe i to jak najszybciej. Przeszukałam praktycznie całe tereny watahy, ale postanowiłam zrobić to jeszcze raz i tym razem ją spotkałam.
- Honey! Aisu nie ma nigdzie! - krzyknęłam przerażona.
Złota wadera przeraziła się tą wiadomością i wścieła alarm. Jego rodzice byli przerażeni. Ja tylko lodowato spojrzałam na jego ojca,który prosił  wszystkich o pomoc.
- Też mi coś - rzekłam i spojrzał na mnie
- Nehariko czy coś się stało? - spytał łagodnie basior
- O teraz to taki potulny, miły, który mi ufa! A przedtem co było?! Może nie pamiętasz to ci zacytuję twoje cholerne słowa! "Tylko wiedz, że na obecną sytuację nie możemy Ci zaufać". To czemu bym miała wam pomóc?! Mogę go zostawić i wam nie pomagać! W sumie już nie należę do tej watahy, bo odchodzę! Mam już tego dość, że wszyscy mnie traktują jak odrzutka! JUŻ nigdy nie dołączę do żadnej watahy, bo nikt nigdy nie będzie próbował mnie zrozumieć! - zaniosłam się smutkiem,nienawiścią i gniewem do wszystkich, a zwłaszcza do Jinshena
Ojciec Aisu spuścił głowę i nie wiedział co odpowiedzieć, ale po chwili zaczął:
 - Ja nie... - zanim dokończył to mu przerwałam
- Ty nie wiedziałeś, że Cię słyszę? Mam bardzo mocno wyostrzone zmysły. Pomogę, ale nie ze względu na Ciebie, ale ze względu na Aisu - rzekłam
Nie chciałam już mieć z nim do czynienia. Oznajmiłam, że odchodzę i nic prócz znalezieniem Aisu już się dla mnie nie liczyło. Odeszłam szukając Aisu. Szukałam bardzo długo, aż natrafiłam na jego słaby zapach. Prowadził on na ścieżkę, która wiodła do Wód Śmierci. Z daleka zobaczyłam Suphaph. Krzyknęłam na nią i poszłyśmy razem sprawdzić trop. Cały czas używałam zmysły węchu, żeby nie zgubić jego tropu. Kiedy po długim marszu znaleźliśmy się koło jeziora, gdzie wyczułam intensywny zapach basiorka.Postanowiłam go przelecieć, nie słuchając Suphaph zrobiłam to, a ją samą zostawiłam, a wadera chcąc czy nie musiała je obejść.Kiedy leciałam to zastanawiałam się co się ze mną stało, że krzyknęłam na Jinshena. Może demon wziął wtedy górę nad moją świadomością? No cóż przynajmniej mam to za sobą i wiedzą, że odeszłam. Ale czy to były moje słowa? Raczej tak...Ponieważ nie czuję wyrzutów po tym, co powiedziałam do nich. Westchnęłam ciężko, ciekawe co pomyśli o tym Aisu? Pewnie nie będzie zachwycony tym, co mu przekażę.Nagle poczułam zapach Aisu, za którym poleciałam. Gniew rozpierał mnie i czułam jak spotkam tych, którzy mogli go uprowadzić to zamienię się w demona i ich pozabijam, nawet nie będę próbować opierać się przed przemianą w bestię.
<Suphaph twoja kolej>
<Megi nie wiem czy dobrze zostawiłam to, ale mam nadzieję że tak>

sobota, 20 września 2014

Od Honey koniec spotkania z Stadem Dzikich Kotów, ale nie dla wszystkich

- Honey. .. -do jaskini w której siedziałam  weszła Suphaph. Widocznie zauważyła że od paru dni jestem przygnębiona.
- Martwię się o watahe -  powiedziałam cicho do siebie, tak jakbym niezobaczyła uzdrowicielki.
- Ale o co? - dopiero teraz oprzytomniałam i ujrzałam Suphaph
- Boję się że dzieje się coś złego  -  szepnełam
- Ale...
- Co jeżeli na pozostałych napadła jakaś inna wataha! Przecież Aisu nie przeszedł jeszcze ceremonii! Oni nas potrzebują!
- Nie panikuj Honey- uspokajała mnie wadera
-Ale ja już postanowiłam- odrzekłam twardo
-Co postanowiłaś? -spytała kremowa wilczyca
-Wracamy do watahy
- Przecież nie możemy,ten mały gepard nas potrzebuje, a poza tym co z moim bratem?
Gdy Suphph wspomniała o Ngea, serce mocniej zaczęło mi bić. Westchnełam:
- Z młodym zostanie Ellesar, a Ngea. .. dołączy do nas później, nie możemy narażać watahy
- Nie...
-Dosyć!  - wrzasnełam - Powiadom wszystkich że zaraz wyruszamy... nie możemy dłużej tu zostać.
Suphaph poszła zrobić to co jej rozkazałam. Przez chwilę już miałam ochotę zawołać wadere i zatrzymać  całą akcję, ale się powstrzymałam.
- Jestem alfą i jestem odpowiedzialna za tą watahe-  pomyślałam w duchu,  mając przed oczami najgorsze scenariusze.

***

Powrót niczym nie różnił się od czasu kiedy śpieszyliśmy na ratunek małemu gepardowi, oczywiście oprócz tego że nie było z nami Elessara i Ngea, którego tak bardzo mi brakowało. Nie miałam pojęcia dlaczego tak mocno, odczuwałam jego nieobecność. W końcu był tylko..., no właśnie kim on właściwie był? Kolegą? Sama tego nie wiedziałam.
- Nareszcie! - spojrzałam przed siebie i zobaczyłam Neharikę.

<Neharika?
Jak chcesz możesz połączyć dwa opowiadania w jedno>

Od Megi, CD. Spotkanie z Watahą diamentowego serca

Wilczek zamrugał sennymi oczami.
            - Jestem Aisu, wilk Lodu – powiedział w końcu, niezbyt entuzjastycznie.
Biały basior pokiwał głową ze zrozumieniem.
            - Jestem Demon, wilk Burzy. Jak się tu znalazłeś?
Aisu patrzył na własne łapy.
            - Słuchaj, młody, nie naciskam cię. Ale to, czy mi powiesz, może posądzić o gwarancji twojego bezpieczeństwa – tłumaczył – wierzę, że nie przyszedłeś tu na przeszpiegi.
            - Dobrze myślisz – westchnął mały – nie, nie chciałem was szpiegować. Nawet do was przyszedłem.
            - W takim razie, po co?
            - Bo się zgubiłem. Wyczułem watahę, co miałem zrobić? Boję się być sam w lesie.
Demon poczuł żal dla tego szczenięcia.
            - Jesteś z jakiejś watahy?
            - Tak – odpowiedział Aisu – z Ati Murni.
            - Nigdy o tym nie słyszałem…daleko macie swoje siedlisko?
Wilczek skrzywił się.
            - Nie wiem. Szedłem tropem Nehariki i… - w tym momencie zaciął się.
            - Kto to Neharika?
            - Neharika to…przyjaciółka.
            - Dlaczego szedłeś jej tropem?
            - Bo nie było jej w watasze przez 2 tygodnie i chciałem…chciałem koniecznie dowiedzieć się gdzie była…
Demon zrobił większe oczy.
            - Czy wilki w twojej watasze pozwalają wyruszać samotnie kilkumiesięcznym szczeniakom na wyprawy w nieznane? – spytał z oburzeniem.
            - Nie…wymknąłem się…
            - Wymknąłeś się… - powtórzył ironicznie – Więc jesteś uciekinierem.
            - Nie! – krzyknął maluch – Chcę pomóc mojej przyjaciółce! Ma w sobie silnego potwora, który ją nawiedza i przejmuje nad nią kontrolę! Dlatego poszedłem sam!
Aisu krzyczał z takim entuzjazmem, że Demon instynktownie zrobił krok w tył. Aisu zauważył to i myślał, że ten próbuje wyjść po kryjomu z jaskini.
            - Musisz mi pomóc! – maluch przylgnął do jego przednich łap.
Skrzydlaty basior nie wiedział co robić. Był prawie pewny, że to co mówi Aisu jest prawdą. W pewnej chwili usłyszał za sobą zirytowany głos.
            - Co to za wrzaski? – u wejścia do jaskini stał zaspany, zfrustrowany czary basior z czerwonymi źrenicami i znamieniami wokół prawego oka – Umarłego możecie obudzić!
            - Nie irytuj się tak, Greg – warknął Demon – Bo sprawię, że następna noc będzie dla ciebie jeszcze gorsza.
            - Jakiś ty zabawny – uśmiechnął się ironicznie – nie wiedziałem, że masz taki piskliwy głosik.
Demon skrzywił się, w głębi duszy uwielbiał jednak taki humor ze strony kuzyna.
            - Dobrze, że to ty a nie mój braciszek – powiedział Demon – bo już się bałem.
Greg schylił się do Aisu.
            - Szkoda mi go – powiedział nad jego przylgniętą do ziemi kudłatą główką – ale słowo alfy jest złote, nawet platynowe. Jednak to ty jesteś betą, porozmawiaj z Desmondem.
Demon prychnął.
            - Jakoś nie zamierzam – powiedział z pogardą, czując na języku gorycz poprzedniej kłótni – bo nie liczy się z moim zdaniem.
            - Więc nie zlitujesz się nad tym maluchem…?
            - Uratuję go. Ale nie sam.
            - Pomogę ci! – zaofiarował się Greg.
            - Nie, kuzynie. Ty się nim opiekuj. Ja opracuję…strategię.
Czarny basior powoli pokiwał głową, jednak nie do końca rozumiał. Wiedział, że ma się zająć wilczęciem.
            - Jak się nazywasz? – spytał łagodnie.
Wilczek podniósł ciężki, zmęczony łepek.
            - Aisu – powiedział.
            - Witaj Aisu, jestem Greg. Zajmę się tobą.
Aisu zrobił wielkie oczy, jego ciało przeszył dreszcz. Twarz z horroru, wstał, cofnął się. Greg wybuchnął śmiechem.
            - Oh, nie, nie, nie o to mi chodziło. Nie zrobię ci krzywdy, nie bój się. Zajmę się twoimi potrzebami. Widzę, że Demon przyniósł ci zajęczą nogę i kawałek ryby. A także odrobinę wody na kawałku drewna. Czyli chyba załatwione.
Maluch zrobił skwaszoną minę.
            - Jest jeszcze coś…
            - Co takiego?
Zawstydzony wzrok Aisu wskazywał na jedno.
            - O słodki poranku, piękny zachodzie słońca…tylko nie to!
Greg z poczuciem irytacji wyprowadził Aisu z jaskini. U progu stał Flynn.
            - Co jest? – spytał, patrząc na więźnia – nie powinieneś go wyprowadzać, może uciec.
            - A chcesz sprzątać jaskinię?! – wycedził przez zęby prosto w jego twarz. Był wyraźnie zfrustrowany i niezadowolony ze swoich powinności.
Flynn pokiwał głową, wciąż mając wielkie oczy ze zdziwienia nadmiernie zirytowanym Gregiem, który musiał zająć się fizjologicznymi potrzebami szczeniaka.
Całej tej scenie przyglądał się siedzący nieopodal Demon. Myślał.
„Muszę znaleźć jego zapach, wtedy może coś więcej się dowiem”.
Zaczął węszyć. Była noc, grubo po północy. Nie przeszkadzała mu świadomość, że nie będzie wyspany. Chęć eksploracji przejęła nad nim górę.


<Uff, skończyłam>
<Nehariko? Powinnaś napisać, jak Twoja wadera orientuje się o braku Aisu w watasze i wybiera się na wędrówkę, zabierając ze sobą Suph>
<Ale najpierw Hon musi napisać o jej powrocie…>
<Wilki z WDS proszę o „wstrzymanie akcji Demona”, możecie wspominać o uwięzionym Aisu, ale załóżmy, że Demon szuka jego śladów wokół terytorium (oczywiście może robić przerwy, ale będzie ponawiał próby) . Chodzi o to, że później znajdzie jedną z naszych wader, Suph, gdy ta wędrując z Nehariką poszła inną drogą, tak przynajmniej będzie zgodnie z wątkiem>

<Hon mówiła, że pewnie jutro odpisze>

Od Desmond'a C.D Aisu Spotkanie z Watahą Diamentowego Serca

Byłem na oględzinach granic watahy. Byłem na ścieżce przy Magicznym jeziorze kiedy poczułem jakiś obcy zapach. Ruszyłem za zapachem, a po chwili przyłączył się do mnie Greg. Po chwili zauważyliśmy małego wilczka włóczącego się po naszej ścieżce. Greg został w krzakach, a ja ruszyłem do małego.
-Kim jesteś?
Wilczek poskoczył i spojrzał na mnie.
-Jestem Aisu-powiedział wilczek spuszczając głowę.
-Czego tu szukasz?
-Zgubiłem się...
-A nie zostałeś wysłany na przeszpiegi? Bo dziwne, aby taki maluch chodził sam. Greg bierz go.
Greg wyskoczył ze krzaków i chwycił malca. Ja zawyłem wołając wszystkich na Wilczą Skałę. Kiedy doszliśmy, były tam wszystkie wilki z wyjątkiem mojego brata.
-Nie będziemy na niego czekać-mruknąłem do siebie.- Słuchajcie, znaleźliśmy go na naszych terenach. Podejrzewam, że kręcił się tu na czyjeś zlecenie.
-Niby czyje?-zapytała Arashi.- Nie widzisz, że się boi?
-Bez przesady, dobrze udaje i tyle.
-To co masz zamiar z nim zrobić? Zabić go?-rzekła Alice.
-Na razie wstawimy go do jaskini dla skazanych.
-Od kiedy to ty taki stanowczy braciszku?-usłyszałem głos mojego brata. Odwróciłem się i spojrzałem na niego.- Przepraszam za spóźnienie, ale musiałem jeszcze coś zrobić. Co się dzieje?
-Złapałem szpiega.
-A gdzie on jest?
-Tu -powiedziałem wskazując na malca.
-Kpisz czy o drogę? Nie widzisz, że ten mały się boi? Wypuść go.
-Nie-powiedziałem obserwują Dema.
-Chyba chcesz mnie wkurzyć-powiedział zmieniając wygląd na swój nowy.-To co, puszczasz go?
-Greg puść go i zaprowadź do jaskini skazanych, i pilnuj go.
-Tak jest.
Greg poszedł go odprowadzić.
-Ty koniecznie chcesz wojny-powiedział Demon i odszedł.

***

-Przykro mi mały-powiedział Greg, kiedy zaprowadził małego do jaskini- ale słaby dzień sobie na błądzenie po naszych terenach.
-Ale ja się naprawdę zgubiłem.
-Demon Ci wierzy, więc masz szansę, aby stąd wyjść. To kwestia czasu, a teraz muszę iść.
I wyszedł przed jaskinię.

***

Aisu obudził się w środku nocy, czując że ktoś go obserwuje.
-Flynn pilnuj, aby Greg się nie obudził.
-Dobra.
Wilczek nie usłyszał jak drugi wilk wychodzi. Z cienia wyszedł wilk, który staną w jego obronie pod Wilczą Skałą.
-Masz tu picie i jedzenie, bo jak znam mojego brata to nic Ci nie dał. Skąd się tu wziąłeś, mały? I jak się nazywasz?

<Aisu?>

piątek, 19 września 2014

Od Megi, CD. Neharika, Spotkanie z Watahą Diamentowego Serca

Neharika położyła łapę na grzywce Aisu.
- Jesteś zły? - spytała.
Wilczek pokręcił głową ze łzami w oczach.
- Tęskniłem - powiedział w końcu i przytulił się do jej nogi.
Cudowny moment stał się nagle niezręczny, gdy im oczom ukazał się Jǐnshèn. Nie był zadowolony.
- Gdzie byłaś? - spytał twardo, podchodząc.
Czarna wadera przełknęła ślinę.
Wilk beta popatrzył na Aisu.
- Synu, wracaj do jaskini.
- Tato...
- Bez chwili zwłoki. Już.
Jego głos był tak twardy, że atmosfera szybko stała się napięta i niepewna. Biały basior popatrzył znowu na wilczycę.
- Słucham.
- Więc...ja... - dukała.
Całej tej scenie postanowił przyjrzeć się szczeniak, który kucnął za najbliższym krzewem. Chciał koniecznie dowiedzieć się, gdzie była Neharika.
- Nehariko, wyduś to z siebie. Chcę wiedzieć.
- Byłam...się przejść...
Jǐnshèn wytrzeszczył oczy z gniewu.
- "Się przejść"?! Nie było cię ponad tydzień! Co ty sobie wyobrażasz?! Już i tak jesteśmy niekompletni, bo część watahy poszła do stada!
Neharika poczuła jak stres i presja jaką na nią wywierał ściska jej żołądek.
- Musiałam...wiesz, że...że mam problemy...nie panuję nad sobą...to było...osobiste.
Jǐnshèn westchnął.
- Nie będę cię więc naciskał.
Zwiadowca odwrócił się i poszedł w kierunku swojej jaskini. Potem powiedział tylko cicho:
- Tylko wiedz, że na obecną sytuację nie możemy ci zaufać.



***



Neharika stała pośrodku Gniazda, sama. Tak jej się wydawało, bo nie wiedziała o obecności Aisu. Wilczek powolnym krokiem wyszedł z ukrycia. Neharika, widząc go, poczuła ukłucie w piersi.
- Nehariko...? - zacząłł nieśmiale.
Nie miała ficzycznej możliwości, by mu odpowiedzieć. Płacz ścisnął jej gardło. Spuściła lekko łeb, zakrywając zapłakane policzki skrzydłami. Potem odwróciła się i uciekła nad Wody Śmierci.



***

Aisu miał mieszane uczucia. Nie miał pojęcia, co o tym myśleć. Z jaskini nawoływali go rodzice. Mukuro, Łowczyni, upolowała okazałego dzika. Chcieli razem zjeść posiłek. Ale on nie myślał o głodzie. Patrzył przed siebie - widział drogę, którą wracała Neharika.
"Muszę się dowiedzieć!", pomyślał.
Nie zastanawiając się wiele, wytężył nos i starał się podążać jej tropem. Chciał koniecznie dowiedzieć się skąd wróciła jego przyjaciółka. Po ojcu miał dosyć dobry węch, jednak nie było mu pisane bycie Zwiadowcą.
Pokonywał drogę z nosem zarytym w ziemię, a to sprawiło, że po jakimś czasie jego węch zaadaptował się. Przystanął i podniósł łepek do góry. Nagle coś sobie uświadomił.
- Słońce zachodzi! - krzyknął, ale odpowiedziało mu tylko echo.
Aisu obejrzał się. Skąd przyszedł? Którędy?
Usiadł i starał się powstrzymywać łzy. Starcił trop Nehariki. I się zgubił.
- Co ja teraz zrobię...? - powiedział przez łzy.
Nagle doszedł do niego inny zapach.
"Wilki!", pomyślał uradowany.
"Jestem uratowany! Muszę je odnaleźć!"
Myśląc tak, podążył za tropem, który zaprowadził go nad jakieś jezioro. Tafla wody była bardzo przejrzysta, jezioro przypominało mu o Jeziorze Nocnych Rozmów, z jego rodzimej watahy.
Wilczek zauważył po drugiej stronie jeziora jakąś wydeptaną ścieżkę. Chciał tam dotrzeć.
"Nie zdążę obejść jeziora przed zmierzchem", pomyślał.
Postanowił przebrnąć przez jezioro. Postawił łapkę na wodzie, która natychmiast zmieniła się w cienki lód firnowy. Będzie ciężko.
Aisu wskoczył i biegł najszybciej jak potarfił. Chwila zawachania i utonie. Lód, który tworzył, był tak cienki, że niełatwo było się na nim utrzymać. Kiedy dobiegł zdyszany do upragnionej ścieżki, usłyszał za plecami głos obcego wilka:
- Kim jesteś?


<Desmond?>
<Od was zależy, jak go potraktujecie>
<Miałam chrapkę napisać dłuższe, ale jakoś tak wyszło ;-;>

Czyżby Neh odeszła?

Spojrzałam na brązową waderę i bez wahania pomogłam jej wstać. Ogień nie jest wstanie mi nic zrobić, więc wadera nie byłaby wstanie mnie zranić. Reneesme spojrzała na mnie zdziwiona na co ja rzekłam
- Moim żywiołem jest ogień i nic mi nie zrobisz. Jestem Neharika, a ty?
- Reneesme - odparła już z lekkim uśmiechem na pyszczku
Uśmiechnęłam się do niej. Postanowiłam ją oprowadzić po terenach watahy Ati Murni. Aisu też chciał iść z nami, ale się nie zgodziłam. Powinien odpocząć i spędzić teraz trochę czasu z rodzicami.
Oprowadzanie zajęło nam sporo czasu, ale nie było nudno. Nawet świetnie się bawiłyśmy przy tym. Po skończonej wycieczce wróciliśmy do Gniazda. Jak się okazało Aisu przysnął jak nas nie było. Honey nadal nie wróciła z wyprawy, a ja cóż mam począć? Powinnam na kilka dni zniknąć, żeby przypomnieć dawne lata jak podróżowałam i uczyłam się samodzielnie. Tak będzie najlepiej, więc wolnym krokiem skierowałam się do mojej jaskini. Położyłam się spać, a późnym wieczorem jak wszyscy spali wyszłam z jaskini i rozłożyłam swoje skrzydła oraz odleciałam. Dość długo leciałam, ale nad ranem opuściłam granice watahy Ati Murni. Poczułam w sercu dziwną radość. Wylądowałam i zamknęłam oczy. Nagle zawiał wiatr, który rozwiewał moje futro. Już dawno się tak nie czułam. Zaczęłam moją wędrówkę. Zwiedziłam stare miejsca, w których kiedyś byłam. Jak ja dawno nie odwiedzałam tych miejsc. Tyle wspomnień i przygód jakie przeżyłam powracały do mnie. Nagle doszłam do łąki, gdzie spotkałam Elltharisa, który mi podarował amulet. Ciekawe gdzie on jest teraz? Może go poszukam? Nic nie zaszkodzi, bo przecież tak nie mam zamiaru tak szybko wracać do watahy, ponieważ potrzebuję trochę samotności.

*W tym czasie w Ati Murni*
Basiorek zasnął niespokojnym snem, a gdy zbudził się z rana to od razu pognał do jaskini Nehariki.
- Nehariko! - krzyknął malec, ale gdy nie usłyszał odpowiedzi przeraził się
Przeszukał całą jaskinię, ale nie znalazł Nehariki w środku. Pobiegł zaalarmować pozostałe wilki, ale ich poszukiwania były marne. Nikt nie wiedział, gdzie mogła być czarno-czerwona wadera, nawet nie którzy mówili, że to dobrze i się odetchnęli z ulgą, że odeszła lub zaginęła. Mówili tak, bo widzieli ją w postaci demona i uważali ją za potwora lub bestie, albo za demona. Jedynie Aisu tak nie myślał i chciał ją odnaleźć za wszelką cenę, ale jego rodzice na to nie pozwolili. Jego ceremonia się przedłużała, ale malec na razie o tym nie myślał. Chciał odnaleźć Neharikę i ją sprowadzić z powrotem do watahy. Myślał intensywnie i nie poddawał się i chyba wpadł na pomysł...

* U Nehariki*
 - Szukałam już wszędzie, ale nigdzie go nie mogłam znaleźć - westchnęłam ciężko
Od kilku godzin starałam się znaleźć Elltharisa, nie wiedząc co się dzieje w watasze. Chciałam nauczyć się kontrolować mojego demona, przynajmniej mieć nad nim kontrolę i nie tracić świadomości.Musiał on gdzieś być, ale gdzie? I to było dobre pytanie, chwila! Nie sprawdziłam jednego miejsca, więc ruszyłam tam żwawym krokiem. Po godzinie wędrówki stanęłam przed kamiennym mostem:

 

Żeby iść dalej musiałam przez niego ostrożnie przejść z powodu tego, że ten most nie był zbyt mocny, a więc mógł się zawalić.  Dopiero po drugiej stronie zrobiłam odpoczynek i się rozejrzałam po okolicy, w której panował spokój, a była zarazem piękna. Podczas odpoczynku widziałam przeróżne zwierzęta poczynając od zajęcy, a kończąc na niedźwiedziach. Uśmiechnęłam się do siebie. 
- Koniec leniuchowania - stwierdziłam i ruszyłam w swoją wędrówkę.
Czekała mnie bardzo długa podróż, w którą wyruszyłam sama. W połowie drogi dopadł mnie zmierzch. Poszukałam sobie miejsca do spania i położyłam się spać, ale nie był to spokojny sen, lecz czujny. Tak minął mi pierwszy dzień wędrówki. Obudziłam się wcześniej i poszłam upolować jakąś zwierzynę. Po zjedzonym posiłku ruszyłam dalej. Po czterech godzinach spokojnego marszu dotarłam do leśnej dróżki:

http://darkwolves.blox.pl/resource/magic_pathway_1.jpg 

Była ona piękna i zaskakiwała kolorami. Nie spieszyło mi się, więc szłam spokojnym krokiem radując swój wzrok tymi barwami na swej drodze. Droga była długa i wyszłam stamtąd dopiero w nocy, ale nie od razu poszłam spać. Postanowiłam się jeszcze kawałek przejść. Dopiero jak znalazłam odpowiednie miejsce to zasnęłam. Obudziłam się i zajęłam się moimi fizjologicznymi potrzebami, a potem ruszyłam już w ostatni etap mojej wędrówki. Nie chciało mi się już tak iść, więc skróciłam sobie trochę drogę lecąc. Zamiast być na miejscu wieczorem byłam w południe. Nie spodziewałam się tak wygląda to miejsce z góry:

https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTKjdXoVeHJArpK-x8iW0IOGoPJsXew-DhHMPu3N_5I84heDziwhg 

 Zawsze jak tu byłam widziałam ją w ten sposób:

 

Z góry wyglądała przepięknie ta kraina i miałam nadzieję spotkać tam Elltharisa mojego przyjaciela, z którym się już ładne parę lat nie widziałam. Mówiąc szczerze nie mogłam się doczekać tego spotkania i rozmowy z nim. Wylądowałam po prawej stronie rzeki  i ruszyłam w głąb dziewiczej natury. Kierowałam się zmysłem węchu i w końcu znalazłam go. Był to czarny wilk z niewielkimi dodatkami białego i gdzie niegdzie niebieskiego. Ucieszył się na mój widok. Nasza rozmowa była bardzo długa i ekscytująca. W końcu zebrałam się na odwagę i poprosiłam go o pomoc przy demonie moim. Basior się zastanowił i spojrzał mi prosto w oczy. Nie mogłam się doczekać jego odpowiedzi. Dość długo zwlekał z odpowiedzią na moją prośbę. 
- Nehariko przykro mi, ale musisz sama to zrobić - odparł po dłuższej chwili namysłu.
Zasmuciło mnie to, ale pewnie wiedział co jest dla mnie najlepsze, więc bez sprzeciwu przyjęłam jego zdanie. Zaproponowałam mu nawet dołączenie do Ati Murni na co on rzekł:
- Zastanowię się nad twoją propozycją moja droga 
Moja podróż okazała się w połowie bezowocna, ale przynajmniej spotkałam mojego przyjaciela. Odprowadził mnie kawałek drogi, a potem się pożegnaliśmy. Miałam chyba z pięć dni wędrówki, chyba że polecę? Może tak zrobić? Nie, przejdę się co mi szkodzi.... Nic ciekawego podczas tej wędrówki się mi nie przytrafiło, jedynie ostatnie kilka kilometrów przeleciałam się i wylądowałam przed granicami Ati Murni, a tu się zawahałam. Nagle usłyszałam krzyk Aisu... Uśmiechnęłam się słysząc go.CO?!! Dotarło do mnie po chwili, ale skąd on się tu wziął. Zanim zdążyłam się zastanowić to leżałam już na ziemi, a na siedział Aisu. Miał wyrzutu do mnie, że zniknęłam tak bez słowa. Przeprosiłam go i razem wróciliśmy do watahy. Aisu nie odstępował mnie ani na chwilę.....
<Aisu? Będziesz mieć jeszcze do Neh wyrzuty?>

czwartek, 18 września 2014

Znowu nowości!

Witajcie kochani! Pojawiły się kolejne nowości!
Min. teraz raz w tygodniu będą organizowane tzw. "obchody terenów okolicznościowych". Możecie o nich poczytać w specjalnej zakładce. Obchody organizuje alfa lub beta. Wysyła wtedy na obchód określonego terenu konkretnego wilka - może to być także Twój wilk! Sprawdzaj wiadomości w pasku górnym. Pierwszy obchód odbędzie się na początku przyszłego tygodnia! Wybrany wilk ma obowiązek napisać raport w formie punktowej:
  • Gdzie był?
  • Którędy tam dotarł?
  • Czy kogoś spotkał? Jeśli nie, zostawić puste.
  • Czy coś się stało? Jeśli nie, zostawić puste.
  • Na co zaleca zachować czujność?
Megi

Spotkanie ze Stadem Dzikich Kotów CD. Ngeā do Sihir

Lwica zamieniła się w jastrzębia. Jak wiadomo, szybki ptak. Szary basior prychnął na to.
            - Nie muszę zmieniać formy – powiedział, po czym rozwinął skrzydła. Były ogromne.
„Przy tej całej Honey wydawał się być taki miły”, pomyślała Sihir.
            - Jedyne czego od ciebie oczekuję, to ścisłej współpracy. Nic więcej – powiedział oschle.
Bardzo oschle.
Lew w ciele jastrzębia pokiwał głową ze zrozumieniem.
         - No dobra, Ngeā. Ja atakuję od przodu. Prowadzę.
Wzbiła się w powietrze i ukierunkowała się w stronę jakiegoś gąszczu dzrew.
         - Tam jest jego nora – powiedziała.
Zorientowała się jednak, że Ngeā nie leci za nią. W ogóle go nie widziała.
         - Nie panikuj tak – zauważyła go nagle nad sobą – Jedną z moich mocy jest niewidzialność. Pozwolę ci zaatakować pierwszej, będę obserwować. Potem rzucę się na niego z góry i od tyłu. O ile wcześniej nie zginiesz.

<Sihir?>

<Czytaj proszę o wilkach z watahy. Ngeā nie musi zmieniać formy, bo ma skrzydła. Zanim o czymś zadecydujesz, upewnij się, że nie popełniasz błędu rzeczowego :)>

Spotkanie ze Stadem Dzikich Kotów CD. Sihir do Ngeā

-Może nie jestem samcem, ale jestem równie silna. Życie dużo mnie nauczyło. Walka z niedźwiedziem zdarzała się na codzień. Wiem jakie one są. Zawsze atakują to co może zaatakować je. Najlepiej podlecieć do nich jako owad a potem się nimi zająć już jako niedźwiedź-powiedziałam Byłam pewna e to się uda. Tym bardziej w dwie osoby.
-Dobrze idziesz-powiedział Elessar
-Nie liczyłam na zgodę. I tak bym poszła-powiedziałam. i założyłam jedną fiolkę na szyję aby nabrać później do niej krwi. -Mogę nas przeteleportować bliżej
-To dobry pomysł-powiedzieli
-Chodźmy. Nie ma czasu do stracenia. Nie warto zwlekać, chyba że lubicie kopać groby.-poszłam i przeteleportowałam mnie i Ngeā bliżej niedźwiedzia. Szybko mogłam dowiedzieć się gdzie jest. Wystarczyło zbadać małego umysłem. Wyszperałam w nim o jakiego niedźwiedzia chodzi i tepnęłam nas 2 kilometry od niego.
-Zmieńmy się w ptaki tak będzie szybciej
-Masz racje-powiedział basrior. Jak będziemy nad nim skaczemy?
-Jak chcesz to tak zrób ja zaatakuję z naprzeciwka a ty możesz od góry. Jak chcesz

Ngeā?

Od Reneesme C.D Megi


-Nie...-w tym momencie się zapaliłam.Moja moc samozapłonu *robiła to co chce.Wszyscy się odsunęli.Co chwilę gasłam i zapalałam się.Nie wiedziałam dlaczego tak jest,nigdy mi się to nie zdarzyło.Ale w końcu ,przecież nie znam tej mocy z dobrze.Chwilę potem zgasłam,i nie zapaliłam się już.Chcieli pomóc mi wstać z ziemi.
-Nie,bo jeszcze wam coś zrobię...-powiedziałam ze łzami w oczach.Nie chciałam nikogo skrzywdzić.

<Reszta?>

Od Megi, CD. Spotkanie ze Stadem Dzikich Kotów + do Reneesme

/Tymczasem w watasze/:


Dwie wadery i mały wilczek dobiegli do Gniazda. Ale tam było pusto.    
            - Nikogo nie ma! – zdziwiła się Neharika.
            - Nie będzie ich przez najbliższe kilka dni – powiedział Jǐnshèn, który nagle wyłonił się zza krzewów.
         - Co się stało? – spytała Tris.
         - Przyszedł jakiś gepard. Z jakiegoś stada – powiedział Seth, prowadząc na ramieniu kulającą brązową waderę.
         - Dobrze, że ją wziąłeś na spacer, Seth – stwierdził beta, po czym popatrzył na Aisu – Młodzieńcze, musimy przedłużyć twoją ceremonię. Bez alfy się nie odbędzie.
         - Miałyśmy pilny nakaz od Vivienne – wtrąciła Tris.
         - Vivienne? – Seth wydawał się jakby nie dosłyszał – Vivienne umarła rok temu.
         - Jestem Wyrocznią. A Neharika doskonale porozumiewa się z duchami. Z kolei, Aisu ma jej żywioł. Mówią wam coś te fakty?
Jǐnshèn zamyślił się.
         - Nawet jeśli… - powiedział – to musimy czekać na alfę. Bez niej ceremonia byłaby świętokradztwem.
W pewnym momencie Reneesme stęknęła i uklękła na jedną przednią nogę.
         - Reneesme! – krzyknął Jǐnshèn – Dobrze się czujesz?

<Reneesme?>


/Spotkanie ze Stadem Dzikich Kotów/:

         - Gdzie tak oberwał? – spytała Uzdrowicielka.
         - Niedźwiedź go poszarpał – odparła zmartwiona gepardzica.
Popatrzyła ze smutkiem na Tobiasa.
         - Kochany, jego stan pogorszył się. Ma gorączkę.
         - Bo wdało się zakażenie – stwierdził Elessar, który podszedł do kociaka – Potrzebujemy krwi tego niedźwiedzia żeby znaleźć antybiotyk.
Wszystkie zwierzęta popatrzyły z niedowierzaniem.
         - Ja się tym zajmę! – zaoferował się Tobias.
         - Nie! – krzyknęła Sophie – Już dość. Nie powinieneś się narażać.
         - On umrze!
Honey zamyśliła się.
         - Jest inny sposób. Ngeā?
Szary, skrzydlaty basior popatrzył na nią z oddaniem. Na widok jego reakcji, Elessar szturchnął go łokciem. Ngeā go zignorował.
         - Jesteś zmiennokształtny. Zmienisz się w niedźwiedzia i zajdziesz go od tyłu.
  Ngeā nie wydawał się być przekonany.
         - Sam nie da rady – odezwał się czerwono-brązowy basior – ktoś musi mu pomóc.
         - Shiru, czy ty twierdzisz, że jestem mięczakiem?
         - Nie. Ale to misja samobójcza.
Za ich plecami dało się słyszeć dziewczęcy głos.
         - Ja również jestem zmiennokształtna. Pójdę z nim.


<Sihir?>

Od Honey c.d. Spotkania z Stadem Dzikich Kotów

Szłam przodem, basiory obok, a gepard wlukł się z tyłu. Był wyraźnie onieśmielony.
-W sumie nie dziwię mu się- pomyślałam
Gdy doszliśmy do gniazda czekała już
S̄up̣hāph.
- Co się stało?  - zapytała cicho
- Później się dowiesz- odrzekłam z powagą
Wadera spojrzała na mnie osłupiałym wzrokiem-  teraz choć
Wilczyca ruszyła bez słowa.
- Gdzie jest to twoje stado? - zwróciłam się do geparda
- Zaprowadze was, ale musimy się pośpieszyć-  odpowiedział wielki kot
- To prowadź- ruszyłam truchtem za przewodnikiem
Miałam mieszane uczucia do tego nieznajomego, z jednej strony chciałam mu pomóc, ale z drugiej miałam wątpliwości co do jego szczerości.

***

Do stada dzikich kotów szliśmy prawie cały dzień, bez minuty przerwy i kropli wody. W końcu zmęczeni i wycięczeni dotarliśmy na miejsce. Czekała już na nas partnerka Tobiasa, która pod jego nieobecność zajmowała się chorym. Weszłam jaskini, w której leżał mały gepard?
- Nie mówiłeś że chodzi dziecko... - powiedziałam sama do siebie -
S̄up̣hāph... -wadera podeszła do małego- co da się zrobić?

< S̄up̣hāph lub Tobias?>

środa, 17 września 2014

To mówi samo za siebie


Neharika tak bardzo kojarzy mi się z Elsą~ od Meg

Kilka sekund ciszy wydawało się wiecznością. Neharika w końcu wstała, otrzepała skrzydła i skierowała się ku wyjściu. Aisu stanął na równe nogi jak zaalarmowany.
            - Nie, czekaj! Już?
            - Co już?
            - No…mówiłaś, że nas…opuszczasz…?
Czarna wadera prychnęła.
            - Nie mówię, że wychodzę z jaskini i nie wracam. Idę się przejść. Jeśli odejdę, wiedz, że wam o tym obwieszczę.
Wilczek nie dawał za wygraną i odciął jej drogę.
            - Czekaj!
Wilczyca nadal szła, pchając go. On próbował ją zatrzymać, ale nie miał tyle siły co ona.
            - Ja też…
            - Ja też ci coś opowiem!
Neharika przystanęła.
            - Co mi chcesz opowiedzieć, Aisu?
Mały spuścił głowę.
            - Nie wiem, czy to zwidy, czy może… czy może coś ważnego. Możemy iść w odludne miejsce?
            - Po co chcesz iść w odludne miejsce? – spytała zdziwiona.
Aisu westchnął ciężko. Neharika zrozumiała to jako znak, żeby o nic więcej nie pytać.


Aisu gdzieś ją prowadził. Podążała za nim w ciszy. Szli już około 20 minut.
Po jakimś czasie…
            - Aisu, przecież to świątynia Matki.
Wilczek odwrócił się.
            - Nie wiem kogo czcimy. Nie dostałem nauczyciela, powinienem był go dostać parę dni temu – odparł chłodno.
Aisu wszedł do wody. Neharika weszła za nim. Musiała pilnować, żeby się nie utopił, była pewna, że nie umie pływać.
Spojrzał w górę. Ona również. Nic specjalnego. Drzewa.
„Jakbym drzew nie widziała”
            - Nehariko, zastanawiałaś się nad moją klasą? – walnął.
            - Aisu…skąd te pytania?
            - Tak, myślałam – powiedziała w końcu – podczas tamtej napaści myślałam o Zabójcy. Potem, gdy zaśpiewałeś wilczy płacz, stwierdziłam, że możesz być też dobrym Piosenkarzem. A dlaczego się o to pytasz mnie?
Aisu nie odpowiedział jej. Poszedł na głębszą wodę.
            - Aisu, nie idź tam! – krzyknęła za nim Neharika – utopisz się!
On jej nie usłuchał.
Podszedł do kamienia i wskoczył na niego. Czarna wadera podążyła w jego kierunku.
            - Nie podchodź – powiedział stanowczo.
Neh zatrzymała się wpół kroku. To było przerażające.
Zza drzew wyłoniła się po chwili czerwonooka, błękitna wilczyca. Weszła do wody. Jej łapy w spotkaniu z cieczą rozpływały się. Co je podnosiła – wracały do poprzedniej postaci.
            - Tris, co tu robisz? – spytała zdezorientowana.
Szybko popatrzyła na swoje odbicie w wodzie, żeby zobaczyć jak bardzo ma opuchniętą od płaczu twarz. Nie chciała, by Tris to zobaczyła.
            - Nie ruszaj się z miejsca – z ust wadery wydobył się nieznany, głęboki i zarazem niezwykle kobiecy głos.
Neharika była tym bardziej przerażona. Chciała zawrócić ale nie mogła. Tris uwięziła ją w żywiole wody.
            - Tris, dlaczego to robisz? – popatrzyła na nią, ale dostrzegła, że coś się nie zgadza.
Nie zgadzało się…odbicie Tris!
W wodzie to nie była Tris. Jej odbicie przedstawiało smukłą, czarną waderę. Spoglądała na nią. Prosto w jej oczy, w jej duszę. Potem spojrzała na Aisu.
            - Miło cię w końcu spotkać, pobratymcu. Oboje jesteśmy wilkami lodu. Rozmawiałam z tobą niedawno. – powiedziała do niego.
Aisu skłonił łepek.
            - Witaj, cieszę się, że mogę cię poznać. Pamiętam. Byłem nieprzytomny i wykorzystałaś okazję.
            - Wiem. Wybacz. Ciężko się skontaktować z innymi wilkami, gdy te nie śnią. Nie zapomnij podziękować Wyroczni, która użyczyła mi swojego ciała.
„Co się tu dzieje, do diaska?”, myślała.
            - Co się tu dzieje? Zaraz ci opowiem – zwróciła się do niej.
            - Zaraz…ty…
            - Czytam w myślach – uśmiechnęła się – bądź spokojna, córko Wilczycy Indyjskiej.
Mówiąc to przyciągnęła ją swoją siłą i usadowiła na innym kamieniu.
            - Jak zrobiłaś z kolei TO??
            - Telekineza. Jestem Vivienne.
Aisu skrzywił się.
            - Czułem twoją moc, gdy byłem w łonie matki. Wtedy cię spotkałem pierwszy raz, prawda?
            - Tak, spotkaliśmy się. Jednak, kiedy się urodziłeś, byłam już martwa.Twoja matka zemdlała na mój widok, bo nasze moce się połączyły. Nasz żywioł to lód, Aisu. Wtedy zaczęła się źle czuć, a potem jeszcze miała problemy przy porodzie… - wilczyca w ciele Tris była niesamowicie zmartwiona.
            - Wszyscy myśleli, że to zwykłe problemy ciążowe, a to była moja wina… - ciągnęła dalej – Cieszę się, że wasza rodzina jest ostatecznie zdrowa.
W końcu zwróciła twarz w kierunku Nehariki.
            - Bądź pozdrowiona Nehariko, Matka cię błogosławi. Mam przepowiednię dla ciebie i dla twojego Strażnika.
Wadera była zbita z tropu.
            - Nie lubię przepowiedni – odparła chłodno i beznamiętnie.
Vivienne zmrużyła oczy.
            - Nie uciekniesz przed przeznaczeniem, wilczyco ognia. Musisz się z nim zmierzyć. Otrzymałam przepowiednię bezpośrednio od przodków. Dotyczy ona was. W tym ciele posiadam moce zarówno własne jak i Tris.
Zwróciła się do Aisu.
            - Od dzisiejszego dnia, aż do swojego ostatniego oddechu, chroń ją, Lodzie.
Neharika: ???
            - Od teraz, na zawsze…walcz dla niego, Ogniu – powiedziała prosto w duszę Nehariki.
Potem uśmiechnęła się.
            - Nadal nie wiesz o co chodzi?
Neharika pokręciła głową.
            - Już wiem jaką będę miał klasę, Nehariko – odezwał się niespodziewanie Aisu – zostanę twoim Strażnikiem. Będę cię bronił przed Idemoni, które cię nawiedzają.
Wadera wytrzeszczyła oczy.
            - Co…Nie…nie rozumiem…? Aisu jest tygodniowym szczeniakiem…
Czarna wilczyca przytkała jej pysk łapą.
            - On podrośnie. Ale zrodził się właśnie do tego. On jest Lodem, ty jesteś Ogniem. Będzie ci towarzyszył do końca życia.
Neharika wzięła głęboki oddech. Nadal miała mętlik w głowie.
            - Skąd ty tak w ogóle jesteś, Vivienne?
Wadera posmutniała.
            - Byłam betą Ati Murni. Jednak…oni…napadli na nas. Zamordowali mnie. Potem Honey chciała się przeze mnie zabić. Proszę, Nehariko i Aisu… powiedzcie jej, że dobrze dobrałam sobie przyjaciółkę.
W tym momencie zrobiło się chłodniej. Ciało niebieskiej wadery zatrzęsło się. Westchnęła ona ciężko i opuściła głowę. Jej odbicie znowu było normalne.
            - Nie wiem co ona chciała prze ze mnie powiedzieć, ale było to długie – dało się słyszeć znowu własny głos Tris – Tylko wy o tym wiecie. Ja jestem Wyrocznią, nic nie pamiętam. Wiem, że jakiś duch zmarłego chciał przyjąć na chwilę moje ciało i zgodziłam się.
            - Vivienne – powiedziała Neharika.
            - Co? Skąd znasz jej imię? Nie było cię w watasze kiedy ona żyła!
            - Vivienne przepowiedziała nam przyszłość – odparła zamyślona.
Aisu wstał energicznie.
            - Muszę mieć ceremonię! Natychmiast!
            - Idziemy do Honey – zadecydowała Neharika.
            - Neh…ty byłaś w nie za bardzo dobrym humorze ostatnio… - powiedziała Tris.
            - Teraz wiem, że Wilczyca Indyjska ma dla mnie jakieś przeznaczenie. Nie wiem jakie ono jest, ale wiem, jak muszę żyć żeby stanąć z nim twarzą w twarz. Idziemy do Honey!


<Ktokolwiek…>
<Kto odpisuje, niech pamięta, że Aisu i Neharika muszą przekazać wiadomość Vivienne>

<Zróbmy tą ceremonię, bo Aisu cofnie się w rozwoju~>