Sample Text

Administratorzy: Ashia, PintoShewolf
Moderatorzy: Shiru The Wolf, Monia Wilk


Osoby które muszą pilnie odpisać:
Blue

Oczekujące opowiadania

Oczekujące opowiadania:
* Na opo od Mukuro
* Od Blue
* Od Demona (Wataha Diamentowego Serca)


Aktualnie nieobecne wilki w watasze: Neharika, Suphaph, Aisu => powód: wątek. Proszę nie pisać opowiadań z tymi postaciami.

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Od Larisy C.D Hiron

-No więc... Nie wiem jak się o to zapytać. -zaczęłam powoli. Brakowało mi odwagi by powiedzieć wprost co czuje. Tylko, że chciałam to zrobić.
-Nie mam czasu na jakieś jąkania. -wstał i zaczął powoli chodzić.
-Ale... zaczekaj! -biegłam i błagałam. Nie zwracał na mnie uwagi. Byłam wściekła, że mnie tak potraktował. Po chwili wyfrunął w powietrze. Nie zamierzałam odpuszczać. Również wzbiłam się wysoko. Zdążyłam jeszcze krzyknąć "Stój". Zatrzymał się i podleciał w moją stronę.
-Ty? Latasz? -zapytał zdziwiony.
-Tak, ale nie lubię używać tej mocy. Latam tylko.... czasami. Bardzo rzadko. -mówiłam zawstydzona. Czułam jak uderzały mnie zimne podmuchy wiatru. Postanowiłam dać sobie spokój i wróciłam na ziemię. Dawno nie latałam i trochę zapomniałam jak to się robi. Hiron nie chciał mnie słuchać i odleciał. Byłam o to na niego zła. Stwierdziłam, że muszę coś zjeść. Wybrałam się więc do Lasu Łowów. Gdy szłam czułam jak śnieg topnieje. Robiły się kałuże i okropne błoto. Wiatr wiał lekko, ale był zimny. Wiedziałam, że muszę uważać, bo ludzie też mogą tam być. Słońce grzało coraz mocniej. Wiatr ustawał. Stwierdziłam, że powinno być dużo zwierzyny. Po kilkunastu minutach doszłam na miejsce. Okazało się, że nie jest sama. Była tam Mukuro. Zauważyłam całe stadko saren i ruszyłam do ataku. Udało mi się upolować dość dużą i tłustą sarnę. Byłam tak głodna, że zjadłam prawie całą. Nagle poczułam czyjś wzrok na sobie. Odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam Mukuro. Przyglądała mi się.
-No co? Byłam głodna. -powiedziałam.
-Yhm... -wadera wyglądała na bardzo głodną.
-Reszta jest dla Ciebie.
-Na prawdę? Dziękuję. -uśmiechnęła się i zaczęła jeść. Wracałam do jaskini bardzo długo. Byłam pojedzona jak nigdy. Szkoda mi było tej sarenki, ale czego się nie robi dla własnego brzucha. Przynajmniej nie zjadłam sama. Po chwili poczułam ogromne pragnienie napicia się. Zawróciłam więc nad Wodopój. Gdy tam doszłam znów natknęłam się na Hirona. Podeszłam bliżej wody i piłam. Robiłam to powoli. Chciałam być wciąż obok niego.
-Hiron? -nie wytrzymałam.
-Czego? -odpowiedział tak oschle, że chciało mi się płakać. Nie, nie płakać tylko ryczeć.
-Chodzi o Nir... Takeru. -spojrzałam na basiora. -Czy ty coś przede mną ukrywasz? Pamiętasz? Kiedyś powiedziałeś, że z nim rozmawiałeś. Co on Ci powiedział?
-Nic. Całkowicie nic. -rzekł i odwrócił głowę w stronę wody.
-Muszę Ci coś powiedzieć. Od początku naszej znajomości... Ja...
-Tak? -spytał podejrzliwie.
-Ja się w Tobie kocham. -rzuciłam obojętnie. Wyglądał jakby miał zaraz umrzeć.
-Możesz powtórzyć?? -wstał. Zaczęłam się go bać.
-Jestem w Tobie zakochana! -krzyknęłam, a do oczu napłynęły mi łzy. Nie wiedziałam co mi zrobi... Co zamierza...

(Hiron?)

niedziela, 14 grudnia 2014

Od Hirona C.D Larisa

Z niecierpliwością czekałem na brata. Specjalnie mnie zostawił i kazał być miły. Gdy tylko wróci, pokażę mu, kto tu rządzi. Wymuszałem każdy uśmiech i każde dobre słowo. W końcu sam zjadłem królika, prawie całego na raz. Skoro nic ode mnie nie chciały, nie widziałem sensu dalej pilnowania ich i usiadłem przed wejściem. Oczekiwałem, że Shiru przyleci z Suphap, ale nic z tego.
- No i jak ? - Zapytałem poddenerwowany.
- Nigdzie nie ma. Byłem wszędzie. Nie ma nikogo...
- Ty sieroto, przecież to nie igła.
Zdyszany popatrzył na mnie znad swojej grzywki. Nie odpowiedział nic, tylko podszedł bliżej wader. Gdy okazało się, że wszystko jest w porządku, położył się między nimi i okrył obie skrzydłami. Przeklinałem go w myślach, chociaż wiedziałem, że chciał dobrze. Ja ułożyłem się wygodnie w drugim końcu jaskini. Po kilku minutach Larisa zaczęła niepewnie do mnie podchodzić.
- Nie zbliżaj się. - Warknąłem i wypuściłem trochę gazu ze skrzydeł. Był nieszkodliwy.
Mukuro patrzyła na białą waderę ze współczuciem. Shiru patrzył na mnie, dość złośliwym wzrokiem. Larisa wycofała się znowu pod skrzydło mojego brata. Robiło się już ciemno. Samice mimo to, że wcześniej spały szybko zasnęły. Ja również.
~             ~                ~                 ~                    ~                      ~                       ~                   ~             

Gdy się obudziłem, już ich nie było.
"I bardzo dobrze." - Pomyślałem, po czym szybko wyleciałem z jaskini. Upolowałem sobie kozicę, po czym spacerowałem sobie po terenach. Nie miałem nic do roboty, więc przechadzałem się bez celu. Myślałem cały czas o Takeru. Wcześniej taki nie był. Kochał Tachibanę (Larisę) i chciał z nią założyć rodzinę, a teraz ? Jest szczęśliwy z inną i jeszcze chcę zabić białą waderę. W sumie zamordował już jej rodziców, ale chyba ona o tym nie wie.
W każdym bądź razie po godzinie kręcenia się bez sensu znalazłem brata w towarzystwie dwóch samic.
- Witam szanownego brata, dzisiaj już humor dopisuje - Zaczął zgryźliwie Shiru.
- A żebyś wiedział.
- Jesteś okropny, powinieneś przeprosić.
- NIE BĘDĘ ZA NIC PRZEPRASZAĆ. - Burknąłem
- Ale... - Przerwałem mu.
- Nie mów mi, co mam robić. - Odleciałem z powrotem do jaskini.

Siedziałem chwile wpatrując się pustym wzrokiem w skały. Nagle zauważyłem Larisę przed wejściem:
- Mogłabym z Tobą porozmawiać?
- Nie.
- Naprawdę, chciałabym Ci coś powiedzieć.
- Dobra. Masz 5 minut.

<Larisa ? >

Od Larisy C.D Mukuro

Byłam trochę zdziwiona zachowaniem Hirona. Odkąd znam basiora zawsze był niemiły, albo po prostu wszystkich olewał. Teraz było całkowicie inaczej. Chciał być opiekunem. Siedziałam cicho z uniesioną głową. Patrzyłam się to na Mukuro to na Hirona. Chciałam przerwać ciszę, ale nie wiedziałam co powiedzieć. Po kilku minutach Shiru wstał.
-Musi być jakieś rozwiązanie. Idę jeszcze raz poszukać Suphaph. -powiedział i znów wyleciał z jaskini.
Zostaliśmy tylko w trójkę. Nastała grobowa cisza, słychać było tylko szmer wiatru u wejścia jaskini. Popatrzyłam się na siedzącą na przeciw czarną waderę. Zazdrościłam jej teraz wszystkiego. Czarnego futra, pięknych oczu, dostojnej sylwetki.
-Mukuro? Larisa? Zostańcie na chwilę same... Ja zaraz wracam. I nigdzie nie idźcie! -Hiron wstał i wyszedł. Nie powiedział gdzie poszedł ani po co. Wiedziałam, że ma to na celu zbliżenie mnie i czarnej wadery.
-No to zostałyśmy same... -uśmiechnęłam się.
-No... -odpowiedziała. Zobaczyłam, że też się uśmiecha. Uznałam to za dobry znak. Niestety nie wiedziałam co dalej powiedzieć. Spytać o pogodę? Głupota. Spytać o samopoczucie? Zabójstwo. Spytać o Hirona? Samobójstwo. Wszystkie warianty okazały się złe. Zastanawiałam się co teraz będzie i co powiedzieć. Na szczęście do jaskini znów wleciał Hiron i przerwał milczenie. Patrzyłam się na niego. Widziałam w nim kogoś całkowicie innego. Nie tego Hirona którego poznałam wcześniej. Teraz był inny.
-I jak się czujecie? -spytał.
-Ja bardzo dobrze, więc mogę iść. -powiedziała Mukuro. Mówiła z pewnością.
-Ile razy mam Ci mówić! Nigdzie się nie wybierasz dopóki nie zbada was Suphaph. -usiadł i popatrzył się na wejście. Zamierzałam milczeć. Wiedziałam, że gdy teraz coś powiem, skompromituje się na całego. Siedzieliśmy więc w milczeniu. Czekaliśmy i czekaliśmy, ale Shiru przepadł. Biedny musiał szukać w te zimno przez mój głupi wybryk. No może nie tylko mój.
-Może wy jesteście głodne co? -Hiron chyba postanowił przerwać ciszę i uśmiechnął się do nas. Pierwszy raz widziałam jak się uśmiecha i chciałam to widzieć cały czas. Pomimo, że to był uśmiech wymuszony był piękny. -Jakieś zapasy tu są. -wstał i podszedł do rogu jaskini. Wyciągnął z niego dużego królika.
-Ja... nie jestem głodna. -stwierdziła Mukuro i położyła się.
-A ty Larisa? -basior zwrócił się do mnie. Nie chciałam odpowiadać więc milczałam.-Ej? Dobrze się czujesz?
-Nie jestem głodna i wszytko jest w jak najlepszym porządku. -odpowiedziałam i uśmiechnęłam się promiennie. Przynajmniej chciałam by tak to wyglądało, ale z miny Hirona wywnioskowałam, że muszę teraz wyglądać żałośnie. Spuściłam łeb i położyłam się na ziemi.
-Przecież widzę, że nie jest. -basior wstał i podszedł do mnie. Usiadłam.
-Moja sprawa jaka jestem. -warknęłam. Wiedziałam, że to był błąd. Ukradkiem spojrzałam na Mukuro. Dalej leżała. Stwierdziłam, że i tak już wie prawie wszystko więc postanowiłam nie urywać przed nią nic. -Przepraszam. Nie daje mi spokoju ta sprawa z Takeru. I przepraszam, że wciągnęłam w nią też was. Tak mi głupio. Nie potrafiłam sobie nawet poradzić. Sama. Nie powinno mnie tu w ogólę być. -spuściłam głowę na dół. Nie odważyłabym się teraz spojrzeć na niego. Spojrzałam ukradkiem na Mukuro. Patrzyła się na mnie. Przypomniałam sobie nagle o Shiru. Nie było go na prawdę długo. Uniosłam głowię i ujrzałam Hirona. Patrzył się na mnie i uśmiechał. Nie bardzo wiedziałam czemu. Może chciało mu się ze mnie śmiać? Nie zdziwiłabym się.

<Hiron ? >

niedziela, 7 grudnia 2014

Od Mukuro CD. Larisa

Ta wadera Larisa dziwnie się zachowywała przez co czułam się niepewnie. No i Hiron...on również zachowywał się trochę dziwnie. Na początku gdy się obudziłam byłam trochę rozkojarzona, ale gdy oprzytomniałam już dostatecznie zaczęłam się denerwować choć skrzętnie to ukrywałam. Basior był blisko, bardzo blisko, zdecydowanie zbyt blisko jak dla mnie. Czułam się dobrze i nic mi nie było i nawet jeśli chciałabym zniknąć z zasięgu ich wzroku. Mimo to musiałam zostać bo gdyby Hiron, albo nawet Shiru chcieli mnie do tego zmusić siłą to by udało im się bez problemu. Wysłuchałam również Larisy która opowiadała co jej się przydarzyło. Musiała się przy tym czuć strasznie jednak nie wiedziałam nawet jak miałabym ją podnieść na duchu, czy coś. Spojrzałam to na Shiru, to na Larisę, to na Hirona i stwierdziłam iż nie powinno mnie tu być. Oni byli...tak jakby wtajemniczeni w tę sprawę, ale ja nie. Czułam się jak piąte koło u wozu, a to nie było przyjemne. Podniosłam się z ziemi i otrząsnęłam futro z ziemi i innych drobnych śmieci tego pokroju.
-Ja...już pójdę. Nie będę wam przeszkadzać.-powiedziałam.
-Możesz być ranna. Nie możesz tak iść. Poczekaj na Suphaph.-powiedział Shiru.
-Nie powinnaś teraz wychodzić. Zostań!-powiedział Hiron niemalże rozkazującym tonem choć nie miałam wątpliwości, że to był rozkaz.
-A-ale...-zaczęłam niepewnie.
-Żadnych ale. Możesz być ranna.-powiedział.
Pierwszy raz ktoś mówił mi takie rzeczy i w dodatku jego rozkazy były niczym prawdziwego alfy. Przytłaczały mnie i nie mogłam się sprzeciwić. Czyżbym miała aż tak słabą wolę? A może to jego była zbyt silna? Jeśli tak dalej pójdzie to mogę długo nie opuścić tej jaskini i nigdy nie będę mogła się sprzeciwić prawdziwym rozkazom Hirona. Ona zachowywał się niczym alfa. Prawdziwy, rasowy alfa. Spojrzałam na Larisę i Shiru. Wadera znowu dziwnie mi się przyglądała.

<Larisa? Hiron?>

poniedziałek, 17 listopada 2014

Od Larisy C.D Hiron

Shiru położył mnie obok jakiejś wadery. Od razu poznałam, że to ta sama która była z Hironem na urwisku. Wiedziałam co się stało i czemu tu leżę, ale nie wiedziałam czemu ona też tu jest. Zaczęłam powoli wstawać.
-Nie ruszaj się. -usłyszałam donośny głos Hirona. Spojrzałam w bok i zobaczyłam jak wstaje i podchodzi. -Pomogę Ci -objął mnie i postawił na ziemie.
-Dziękuje... Dziękuję za wszytko i przepraszam... -powiedziałam cicho i spojrzałam na czarną waderę, która dalej spała. Chciało mi się płakać, ale nie przez ból.
-Nie mas za co przepraszać. -powiedział Shiru- Niech no ja jeszcze raz zobaczę tego wilka! -dodał krzycząc.
-Obudziłeś Mukuro! Czemu tak wrzeszczysz! -Hiron był zły na brata. -Nic Ci nie jest Mukuro? Jak się czujesz?
-Yyy... Nic mi nie jest. Jestem tylko trochę w szoku. -wadera siedziała wtulona w białe futro basiora.
-Wy... się nie znacie? -zapytał Shiru widząc jak się na siebie patrzymy. -No więc... Mukuro to Larisa, Larisa to Mukuro.
-Miło mi.... -starałam się być miła i nawet się uśmiechnęłam. -Nie będę Wam przeszkadzać. -spojrzałam na Shiru i wstałam.
-Nigdzie nie idziesz. Musi Cię zobaczyć uzdrowicielka. Hiron ty zostajesz a ja lecę po Suphaph. Może wróciła. -czerwonoczarny basior wstał i wyleciał z jaskini. Wadera patrzyła na mnie wzorkiem badawczym i podejrzanym. Wyglądała jakby była na mnie o coś zła. Spojrzała na mnie uśmiechając się. Po chwili milczenia Hiron wstał i przestał obejmować Mukuro. Teraz zmierzał w moją stronę.
-Leje Ci się krew... -czułam jego spojrzenie chodź nie chciałam się na niego patrzeć bo wiedziałam, że wybuchnę płaczem. Nagle do jaskini wpadł Shiru. Minę miał ponurą.
-Jeszcze. Jej. Nie ma. -powiedział zdyszany.
-Mi nic nie jest. -powiedziała trochę zawstydzona Mukuro.
-Nigdy nie wiadomo Mukuro. A ty jak się czujesz? -zwrócił się do mnie Hiron.
-Mi też nic nie jest oprócz małych zadrapań. -odpowiedziałam uśmiechając się, ale nie patrząc na basiora. Ten wstał i usiadł obok brata szepcąc mu coś.
-Opowiesz jak to było Larisa? -zapytał Shiru. Miałam wrażenie, że nie on chce to wiedzieć, ale opowiedziałam wszytko od początku. Byłam na siebie wściekła. Przeze mnie przecież mogli zginąć.
-I co teraz? Może wiesz po co on tu przyszedł? -spytał Shiru.
-Niestety. -odpowiedziałam i spuściłam wzrok. Ukradkiem spojrzałam na czarną waderę. Przyglądała mi się badawczo i podejrzanie. Nie wiedziałam o co jej chodzi, ale nie miałam odwagi ani podnieść wzroku, ani zapytać.

( Hiron? Mukuro? )

niedziela, 16 listopada 2014

Od Hirona C.D Larisa/Mukuro

Mukuro ocknęła się, ale była w szoku. Wziąłem ją na plecy, by zanieść do jaskini. Serce wadery biło jak oszalałe, cała się trzęsła. Zaniosłem ją do jaskini numer 10. Tam wylegiwał się mój brat. Gdy mnie zobaczył, aż spadł ze skalnej półki.
- Ty komuś pomagasz ? - Zdziwiił się, jakby to było coś nierealnego.
- Zdarza się. - Położyłem waderę na jego miejsce. Podczas podróży z urwiska zasnęła. - Trzeba się nią zająć, jest w szoku.
- Ale ja nie potrafię. - Wytłumaczył się Shiru.
- Ja też nie...
-  Poszukajmy naszej uzdrowicielki. Może wróciła...
- I mamy ją tak zostawić ?
- Trudno. Mam nadzieję, że będzie długo spała. Co się właściwie stało?
- Powiem Ci po drodze.
Wybiegliśmy z jaskini wzbijając się w powietrze. Patrolując tereny opoiedziałem bratu o całym zajściu. Był pod wrażeniem, bo nigdy nikomu nie pomagam bezinteresownie.

Lecieliśmy nad cmentarzyskiem, kiedy usłuszeliśmy przeraźliwy pisk.
- Larisa ? - Shiru się zatrzymał. - Patrz tam !
Rzeczywiście, była tam Larisa i trzymał ją inny wilk. Nic więcej nie widziałem z góry. Zanurkowaliśmy, by szybciej znaleźć się na dole. Shiru stworzył w pysku elektryczną kulę, którą rzucił w wilka przyciskającego waderę łapą. Gorąca figura przedziurawiła napastnika, powodując natychmiastową śmierć. Z mojego pyska zaczął się lać kwas. Skrzydła dymiły się zieloną substancją. Drugi wilk zwolnił uścisk puszczając Larisę. Rzucił się na mnie, zmieniając postać. Wyglądał teraz jak roślina. Nagle z ziemi wyrosło pnącze, łapiąc mnie za wszystkie kończyny. Napastnik znalazł się w chmurze toksyn. Krzyknąłem do brata: "Teraz", a on wystrzelił piorun, który podpalił chmurę. Ja błyskawicznie uwolniłem się z pnączy, paląc je kwasem. Trochę się poparzyłem, a roślinny wilk spłonął całkiem. Wszystko się działo jakby w zwolnionym tempie. Ogień szybko zgasł, a chmura dymu opadła. W kurzu zobaczyłem Takeru, przygniatającego do ziemi poturbowaną Larisę.
Milczeliśmy, ale on postanowił się odezwać:
- Kogo ja spotykam ? Czuję się bardzo zaszczycony waszą obecnością. Dawno się z wami nie widziałem, drodzy bracia. Pewnie chcecie wiedzieć, co mnie tu sprowadza ? Otóż.. - Zdjął łapę z rannej.- Wydarzyła się coś, co zmusiło mnie do przybycia tutaj.
- Czyli co? - Burknął Shiru.
- Przyszedłem po nią i już stąd idę.
- Ja nie chcę...Pomóżcie mi.. - Rozpaczliwie piszczała wadera, usiłując wstać.
- Nigdzie z Tobą nie pójdzie. - Źrenice mojego brata zniknęły, otworzył pysk i przybrał pozycję do walki.
- Może się dogadamy ... Nie musimy od razu walczyć, prawda ? - Wycofał się Takeru. Wiedział, że nie ma szans.
Shiru powoli szedł w stronę basiora. Jego kły zaczęły działać jak zapalniczki. Przy każdym potarciu na ziemię leciały iskry i widać było między zębami małe wiązki elektryczne, które również szalały po jego futrze. Grzbiet Takeru zapłonął. Misiałem to przerwać, bo inaczej pozabijali by się... Nie mogłem do tego dopuścić, narazilibyśmy cała watahę.
- Przestańcie. Takeru, nie chciał byś opuścić swojej partnerki i dzieci, prawda ? Jeśli tak, rusz swój płonący zad i zejdź nam z oczu, póki jeszcze możesz. Shiru, ogarnij się.
Takeru niechętnie uciekł w zarośla. Mój brat wrócił do normalnej postaci, wziął Larisę na grzbiet i ruszyliśmy do jaskini.

Mukuro jeszcze spała. Położyliśmy je obok siebie i czekaliśmy aż się obudzą.

<Mukuro / Larisa ? >

Od Larisy C.D Hiron

Hiron odleciał, a ja zostałam sama. Zbliżała się noc więc postanowiłam udać się do jaskini i tam wszystko przemyśleć. Doszłam do jaskini i byłam wykończona. Chciałam pomyśleć o wszystkim, położyłam się i zasnęłam.
Gdy się obudziłam słońce było już wysoko. Wiedziała, że długo spałam. Dawno nie byłam tak wypoczęta. Postanowiłam więc, że pójdę na urwisko. Chciałam wszystko sobie poukładać i przemyśleć. Byłam już w połowie drogi gdy zaczął padać śnieg. Płaty były duże. Pomimo mojego gęstego futra czułam zimno. Nie chciałam zawracać pomimo, że marzłam. Po kilku minutach doszłam. Nagle zobaczyłam Hiron, który obejmował jakąś czarną waderę skrzydłami. Byłam zła i zazdrosna. Sama nie wiedziałam czemu. Na szczęście mnie nie zauważyli więc szybko się wycofałam. Zaczęłam płakać i biec na cmentarzysko. Stwierdziłam, że to będzie najlepsze miejsce do mojego nastroju. Pomyślałam też, że jeśli Hiron znalazł waderę to może jest wreszcie szczęśliwy. Zastanawiało mnie tylko dlaczego powiedział, że Takeru nadal mnie kocha i mnie potrzebował. Zawsze był dla mnie miły, ale obojętny. Było cicho i przyjemnie chodź zimno. Śnieg nadal padał. Nagle usłyszałam jakiś szmer. Zaniepokoiłam się, ponieważ przedtem było całkowicie cicho. Wstałam i obróciłam się. Przede mną stał Nirso.
-C....co? Ty?? TU?! -wrzasnęłam i najeżyłam się w geście obrony.
-Cześć. Nie bój się nic Ci nie zrobię. Chcę Ci tylko coś powiedzieć. -zbliżał się. Przestraszona odskoczyłam do tyłu.
-Ja wszystko wiem! -zaczęłam płakać.
-Spokojnie... -szepnął do mnie i zbliżył się do mnie. Znów mnie przytulił. Chciał zlizać mi łzy, ale ja lekko go ugryzłam w ucho.
-Nie pozwalaj sobie na za dużo. -Wstałam tak jak on. Jako postawa przybrała teraz wyraz groźnego alfy wobec nieposłusznego wilka.
-Mariko, Neressar. -wypowiedział tajemnicze imiona. - Na Bioskop. -dodał i odszedł. Nagle zobaczyłam dwa potężne wilki. Jeden był cały czarny, drugi cały szary. Nic z tego nie zrozumiałam. Po chwili podszedł do mnie pierwszy i złapał za kark. Drugi widząc jak próbuje się uwolnić przygniótł mnie. Zdążyłam jeszcze unieść głowę i ujrzałam dwa wilki lecące w chmurach. To był Hiron i Shiru.

(Hiron?)

piątek, 14 listopada 2014

Od Hirona C.D Mukuro

- I tak nie mam nic do roboty. Mój braciszek postanowił gdzieś zniknąć, a ja nie mam ochoty go szukać. Co proponujesz ? - Zapytałem trochę szorstko.
- Hmm... Przespacerowałabym się przez tęczowy wodospad, aż do urwiska. - Uśmiech nadal gościł na jej pysku.
- Dobra. Prowadź, bo nie zdążyłem obeznać się z terytorium.
Wstała, otrzepała się z kurzu i zaprosiła mnie do wędrówki. Szedłem obok Mukuro, aż postanowiłem się odezwać:
- Denerwujesz się ? - Zapytałem podnosząc wzrok z ziemi i pierwszy raz spojrzałem waderze prosto w oczy.
- Nie. - Jej głos drżał, ale dzielnie znosiła moje towarzystwo.
- Niepotrzebnie się stresujesz. Potrafię wyczuć niektóre uczucia.
Nic nie odpowiedziała. Oderwała ode mnie wzrok. Patrzyła teraz przed siebie i szła jak sparaliżowana. Sztywno, ale z gracją. Przełknęła głośno ślinę i powiedziała:
- Ja... - Przerwałem jej.
- Nie musisz się stresować. Nic Ci nie zrobię. Obiecuję.
Nieco się rozluźniła, jakby kamień spadł jej z serca.

W końcu doszliśmy do wodospadu.
- Pięknie tu, prawda ? - Uśmiechnęła się.
- Woda jak woda. Też mi coś. Co z tego, że kolorowa ?
- Nie podoba Ci się, trudno.. - Westchnęła głęboko.
- Pójdziemy nad to urwisko ?
- Tak, już idę. - Wstała i smutno ruszyła.
Szliśmy nadal w ciszy, dopiero gdy zobaczyłem kanion, odezwałem się:
-Tu jest dopiero pięknie. Wszystko stąd widać. - Podniosłem łeb i pozwoliłem by wiatr czesał moją czerwoną grzywę i głaskał białe pióra. Mukuro podeszła niebezpiecznie blisko do krawędzi. Ja również chciałem podejść bliżej. Wadera odsunęła się, by zrobić mi miejsce... Nie wycelowała łapą w skałę i runęła w dół. Rzuciłem się za nią. Udało mi się ją wyprzedzić i odwrócić się tak, by spadła prosto na moją klatkę. Złapałem ją w łapy i wróciłem na górę. Położyłem ją na ziemi.
< Muki ? (Mukuro :D) >

Od Mukuro C.D Hiron

-No cóż, takie są zasady. Poza tym jeśli nie zjemy wcześniejszych zdobyczy to się zepsują.-powiedziałam z uśmiechem.
-To nie zmienia faktu, że to nasza zdobycz i to my się namęczyliśmy.-powiedział z nutą pretensji w głosie.
-Tak, ale reszta watahy również musi coś zjeść żeby nabrać...tłuszczyku.-starałam się go choć trochę rozbawić jednak mi to nie wyszło.
Hiron w końcu przystał na to jednak nie bez oporów. Zadowoliliśmy się wczorajszymi borsukami i nie były złe. Mimo wszystko basior nie był zadowolony z tego, że jemu przypadła wczorajsza zwierzyna gdy upolował rosłego jelenia. Był trochę zabawny gdy się tak obrażał jednak nawet nie śmiałam się z niego śmiać, czy choćby zachichotać.
-Może przejdziemy się gdzieś?-zaproponowałam.
Oczywiście byłam gotowa na odmowę. W końcu Hiron był wilkiem twardo stąpającym po ziemi i miał mocny charakter. Z pewnością nie byłby łatwym przeciwnikiem, a ja nie miałabym żadnych szans w starciu z nim. Czy to słownym, czy siłowym. Spojrzałam na niego z uśmiechem, choć czułam zdenerwowanie i niepewność.

Od Daiko CD Tris

Tris i jej ojciec długo nie wychodzili, więc postanowiłem że w tym czasie pójdę na krótkie polowanie.  Nie miałem zamiaru uganiać się za jeleniem czy sarną,  z resztą i tak sam bym sobie nie poradził, więc zadowoliłem się zwykłym zająłem.  Nie chcąc jeść w takim mrozie, postanowiłem zawlec zdobycz mojej jaskini. Chwyciłem zająca za tylne nogi, powoli kierując się do nory. Śnieg lepił się do mojego futra, a w środku cały drżałem.  Nagle usłyszałem głosy. Ktoś rozmawiał,  ale nie słyszałem o czym, ale jedno było pewne : znałem jeden z tych głosów i to bardzo dobrze. Zakopałem zdobycz w lodowatym śniegu, a sam zacząłem szukać źródła rozmowy. Nie minęło dużo czasu, a znów leżałem sparaliżowany pod krzakiem, z którego patrzyłem na Honey i jakiegoś szaro - niebieskiego basiora .
- Tego jest już za wiele! - pomyślałem, po czym rzuciłem się pod wiatr w ich kierunku. Niewiele myśląc, wbiłem kły w szyję wilka - a raczej chciałem, ponieważ tamten, jak się okazało był o wiele większy niż się wydawało i odepchnął mnie jedynym machnięciem łapy. Poleciałem prosto w zaspę śniegu.  Podniósłem się i spojrzałem z wyrzutem na Honey, przecież powinna zareagować.
- Więc to on?!  -  zapytałem najgroźniej jak umiałem

Ngea?

czwartek, 13 listopada 2014

Od Tris CD Daiko

- Ty jestes wyrocznia.
- No tak.
- A od jak dawna tu jestes - spytalam.
- Przed chwila dolonczylem.
Spojrzalam dokladnie na niego. Wygladal przyjaznie.
- Choc zapoznam cie z wilkami i oprowadze. Co ty na to.
Basior sie zgodzil. Pokazalam mu qszystko oprucz widispadu i zaczelam przedstawiac wilki. Diszlismy wreszcie do mojego ijca.
- A to jest muj ojciec Kapitan Jac Sparrow.
- Kaputan? A to czemu.
- Byl piratem. Kapitanem Czarnej Perly. - powiedzialam i zwrucilam sie do niego - tato orzejdziesz sie z nami.
- Jasne.
Poszlismy nad wodospad. Ojcuec sie mbie zlalal bo Daiko nie modial. Weszlismy tam. Moja matka dalej siedziala na kamieniu. Jack do niej podszedl. Bylo mi smutno. Wiele wilczych dosz czesto prosilo mnie tutaj o pomoc i zawsze jej udzielalam. Podbiegl do nas jakis malec. Zmarly.
- Pani jest moja matka.
- Nie skarbie. Ale tamta moze nia byc - wskazqlam na matke.

Daiko?

Od Daiko CD Tris

Wadera wyglądała na smutną.  Miała podkulone pogody i smętny wyraz pyska.
- Poczekaj, stało się coś?  -  zatrzymałem ją
- Nic takiego -  powiedziała przykrywając oczy łapą
- Przecież widzę... -  zacząłem czytać w jej myślach - ... Straciłaś matkę tak?  -  zapytałem
Wadera spojrzała na mnie zaskoczona. Patrzyła tak przez chwilę, ale zaraz Penn rzuciła się na mnie z zębami.
- Skąd wiesz o mojej matce?  -  zapytała nie przestając szczerzyć kłów
- Spokojnie,  Spokojnie, to tylko moja moc -  powiedziałem przestraszony
- To ty umiesz czytać w myślach?
- Tak...
- Wiesz...  Ja też potrafię czytać w myślach - wymamrotała pod nosem
- I przepowiadać przyszłość? -  zaśmiałem się,  bo wiedziałem jaka będzie odpowiedź
- Tak wogóle jestem Tris -  oznajmiła Wadera, podając mi łape
- Daiko -  przedstawiłem się

(Tris?)

Od Hirona C.D Larisa

Kilka dni temu poznałem trochę wilków i czułem się swobodniej. Gdy podszedłem do Larisy poczułem coś dziwnego. Nie znałem wcześniej tego zapachu. Był słodki, ale więcej nie potrafię określić. - Twoja też jest niezła. - Powiedziałem po czym zerknąłem na ucieszoną Larisę. Machała ogonem jak pies. Może gdyby była inna... Nie, muszę wybić to sobie z głowy.
- Słuchaj Lariso, dlaczego się nie zostałaś? Przecież Takeru bardzo Cię potrzebował.
- P..P...Poterzebował mnie ? Ja nie zostałam, bo ...
- Nie musisz mówić. Teraz ułożył sobie życie. Jego partnerka jest w ciąży, niedłu...
Wadera przerwała mi:
- Jak to? Yoko spodziewa się szczeniąt ?! Ale...
- Miałaś być to a Ty. Gdy tylko opuściłaś watahę ojciec Takeru wygnał Twoich rodziców.
- Przecież to moja rodzina była alfami !
- Była. Potem były zaślubiny z Yoko... Kocha ją bezgranicznie, ale nadal pamięta o tobie. Muszę iść.
Próbowała mnie zatrzymać, ale nie słuchałem.
<Larisa?>

środa, 12 listopada 2014

Od Nyks CD Elessar

- wiedz, że nie dam tak łatwo za wygraną.
Gdy to powiedziałam zorientowałam się, że mogłam o niego walczyć na śmierć i życie. Ale to by nie rozwiązało problemu. Chce walczyć, będę walczyć o moją jedyną miłość. Postanowiłam iść do wodopoju ochłonąć. Przeszłam przez las, gdy do chodziłam do wodopoju byłam już sobą. Odświeżyłam się trochę, potem poprosiłam żywioł ognia by mnie osuszył i powietrza żeby mnie uczesał. Potem poszłam na łąkę poszukać jakichś ładnych kwiatków żeby wpiąć we włosy. Po południu poszłam poszukać Elessara by zjeść z nim obiad. Najpierw poszłam do jego jaskini, ale go tam nie było. Przeszłam całe tereny watahy ale nigdzie Elessara nie było. Znalazłam sobie jakiś ciemny kat i się w nim zatrzymałam. Oczywiście nie mogłam mieć spokoju od swoich myśli złowrogich. Przez nie znalazłam się w lesie i dlatego byłam taka dzika, a teraz znów powracają. Siedziałam przy ścianie i huśtałam w tył i w przód. Miałam nadzieję że to pomoże i myśli znikną. Oczywiście myśli nie znikły, zrobiłabym wszystko żeby tylko one znikły. Przypomniałam sobie jak kilka razy w przeszłości próbowałam się pozbyć myśli i nawet prawie popełniłam samobójstwo, ale na szczęście się o pamiętałam i skończyło się tylko na lekkim ześwirowaniu, ale tak to już bywa, gdy się żyje samemu w lesie. Gdy trochę się uspokoiłam, postanowiłam się udać w jak najbardziej nie odwiedzane miejsce przez wilki. Udałam się w górę wodospadu jak najwyżej. Przeważnie nikt tam nie przychodzi, bo się boją że skały mogą się o sunąć. Ja się tym nigdy nie przejmowałam, bo nie boje się niebezpieczeństwa tylko samotności. Postanowiłam posiedzieć na szczycie i po oglądać tereny. Przestałam myśleć o Róży, Elessarze czy też miłości lub samotności. Dałam się ponieść krajobrazowi i lekkim prądem powietrza. Po długim czasie ocknęłam się z tego wspaniałego transu. Okazało się że już słońce za chodzi. Gdy już miałam schodzić z wodospadu usłyszałam jakieś dziwne odgłosy. Takie jakby kłótnia albo jakiś pojedynek. Za ciekawiło mnie, więc postanowiłam nie schodzić tradycyjnie. Postanowiłam przywołać żywioł powietrza żeby krążył wokół mnie i utworzył magiczne skrzydła. Przyznając się tylko raz próbowałam latać i nie wyszło mi to za bardzo, na szczęście było blisko ziemia. Teraz nie myśląc wiele, skończyłam z prądami wodospadu w dół i tylko wierząc w siebie że się nie po łamie. Na szczęście udało się wszystko i w zbiłam się w powietrze i leciałam w stronę głosów i dźwięków.
 <Elessar?>

Opowiadanie od Larisy


Znów zostałam sama. Postanowiłam, że wybiorę się w moje ulubione miejsce - Tęczowy Wodospad. Gdy tam doszłam zauważyłam dwa wilki. To była chyba Tris i Honey. Stwierdziłam, że mają coś ważnego do zrobienie więc wycofałam się. Tak na prawdę potrzebowałam teraz być sama, więc udałam się na Urwisko. Na szczęście nikogo innego tam nie było. Byłam sama. Tylko ja i moje marzenia, które nigdy się nie spełnią. Wyobraziłam sobie jak przytula mnie basior i szepce miłe słowa... Tak bardzo mi tego brakowało. Byłam naiwna myśląc, że spodobam się Hironowi, ale tak na prawdę właśnie jego chciałam. Byłam w nim zakochana po uszy. Tylko gdy próbowałam widać było, że nie jest mną zainteresowany. Mogłam się tego spodziewać, a ja głupia wyobrażałam sobie nie wiadomo co... Nagle zaczął wiać mocny wiatr. Nie był mroźny. Był przyjemny. Zamknęłam oczy i rozpłakałam się. Gdy wiatr ustał otworzyłam oczy. Robiło się już ciemno. Postanowiłam więc, że wrócę do jaskini. Gdy wracałam zobaczyłam przelatującego wilka. To był Hiron. Miałam nadzieje, że mnie nie zobaczył. Szłam dalej. Robiło się coraz ciemniej i zimniej. Gdy doszłam położyłam się na ziemi. Długo nie spałam. Gdy już usypiałam ukazywał mi się Hiron. Nie mogłam tego znieść. Wstałam i postanowiłam nie spać. Wyszłam z jaskini. Było już bardzo ciemno. Położyłam się na śniegu.

* * * * *

Nawet nie wiem kiedy usnęłam. Gdy się obudziłam słońce dopiero wstawało. Nagle usłyszałam burczenie w brzuchu. No tak. Byłam głodna. Nawet bardzo. Udałam się więc do Lasu łowów. Gdy tam doszłam okazało się, że nie byłam sama.
-Znów on.... -szepnęłam do siebie i spojrzałam ukradkiem na Hirona. Polował. Robiłam to szybko i zwinnie. Postanowiłam nie zawracać sobie nim głowy. Zobaczyłam królika i rzuciłam się za nim pogoń. Udało się. Mogłam wreszcie coś zjeść. Gdy skończyłam jeść zauważyłam, że Hiron przygląda mi się badawczo. Wreszcie wstał i podszedł.
-Czy mi się wydaje czy mnie śledzisz? - warknął Hiron. NA szczęście zdążyłam się już przyzwyczaić.
-O hej. Mi też jest bardzo miło, że Cię widzę. Nie nie śledzę Cię , a co? -odwarknęłam mu. Miał trochę oburzoną minę, ale zaraz się rozpogodził. Chyba miał dziś dobry humor.
-Masz dobrą technikę polowania.. -zauważyłam, że trochę się wstydził.
-Dzięki. Ty też nie masz najgorszej. -odpowiedziałam. Miałam nadzieje, że ten dzień wreszcie będzie normalny.

( Hiron ? ? ? )

wtorek, 11 listopada 2014

Od Tris CD Daiko

Chodzilam po terenach watahy. Bylo dojsc cieplo. Btlam smutna z powidu matki, ale wesola, ze ojciec tu przyjechal. Kiedy tak szlam mialam zamknuete oczy. Przewidywalam kazde zdezwnie gdy nagle nieprzewidzialam jednego. Otworzylm moje xzerwone oczy. Stal tam czarny wil.
- Przepraszam. Nie chcialam ja juz sobie pujde - powiedzualam tulac ogony.
(Daiko)

Od Daiko

Chodziłem po terenach jakiejś watahy, ale to mnie nie obchodziło. Już sam nie wiedziałem czego chce, co robić i gdzie pójść. Poprostu pustka... W jednej chwili komfort w moich oczach zmieniły się na kolorowe i to dosłownie, gdyż przed moimi ślepiami ukazał się piękny wodospad w kolorach tęczy.  Już chciałem wbiec do wody, ale się zatrzymałem. Parę metrów dalej zauważyłem dwa wilki. Z tego co zdarzyłem dojrzeć, byli to złota wadera i czerwono biały barier. Ony wyglądała na szczęśliwą -  skakała po skałach wystających z wody i się śmiała , ale on mruczał coś pod nosem, wyglądał jak gdyby czegoś szukał.
- to pewnie zwiadowca...  - pomyślałem
Podeszłem trochę bliżej oraz szeroko otworzyłem pysk. To była Honey ! Podbiegłem bliżej.
- Honey !  Co ty tu robisz? - zapytałem
- Kto to? - powiedział pytając basior
- To kolega... Jinshen możesz zostawić nas samych?
- O co chodzi?  -  zapytałem ponownie
- Nie możemy być razem...  -  powiedziała cicho, tak jak gdyby chciała się przyznać do popełniania jakiejś zbrodni
- Ale dlaczego?
- Prowadzę tą watahe, mam dużo na głowie, po za tym... ktoś mi się podoba...,  ale możemy zostać przyjaciółmi,  możesz dołączyć -  próbowała mnie przekonać Wadera
Zgodziłem się z nadzieją że może uda mi się ją odzyskać

Ktoś?

Od Jacka CD Tasha

- Życie pirata to wieczne męczarnie i bitwy z dziwnymi stworami. Miałem nawet kiedyś statek Czarną Perłę, ale zaginęła. A ja spotkałem Natalie. Mieliśmy dużo pociech w tym też Tris, ale nigdy nie odpuściłem, żeglugi, mam nawet taki swój kompas.Wyciągnąłem go.
- Ale on nie pokazuje północy.
- Racja nie pokazuje. Teraz wskazuje na Tris. On wskazuje na to czego najbardziej pragniesz.

< Tasha>

Od Tashy CD Jack

Jej matka zmarła? Znam to uczucie straty bliskiej osoby, choć może ja inaczej swoją matkę straciłam,ale chwila... Jack jest piratem?! To mnie zdziwiło
- Moje kondolencje. Rozumiem pańską córkę - odparłam
- Na prawdę? - spytał zaskoczony
- Tak, ja też jak byłam mała straciłam matkę, a ojca nie znałam, więc musiałam radzić sobie sama - wyjaśniłam mu
Spojrzał na mnie zaskoczony i nie wiedział co ma odpowiedzieć.
- Jack, powiesz mi jak to jest być piratem? Pierwszy raz widzę wilka pirata... - powiedziała

<Jack? Moja wadera chce znać wszystko ^.^>

Od Jacka CD Tasha

Rozmawiałem z Tris, ale mnie wygoniła. Rozumiem to, sam nie wiem, co bym zrobił gdyby moja matka zginęła.
- Czemu nie jesteś ze swoja córka? - zapytała Tasha kiedy do niej przybiegłem.
- Chciała zostać sama.
- Czyżby była samotniczką?
- Wręcz przeciwnie jest bardzo towarzyska tyle, ze kilka dni temu straciła matkę , której nie widziała tyle lat. A teraz pojawiam się ja. A kto chce ojca pirata?

<Tasha?>

Od Tashy CD Jack

Dolina, w której żyłam kiedyś razem z matką powoli odzyskiwała dawny wygląd. W niektórych miejscach było jednak widać miejsca splądrowane przez wojnę, która kiedyś tu się odbyła. Nie chciałam już dłużej być sama, więc wyruszyłam w celu znalezienia watahy, gdzie bym mogła znaleźć swoje miejsce. Wędrowałam chyba dobre parę tygodni zanim natrafiłam na zapach wilków. Pobiegłam w to miejsce, gdzie wyczułam to, a gdy dotarłam na miejsce zaskoczył mnie widok tylu wilków. Zrozumiałam, że to wataha. Postanowiłam znaleźć alfę, jakiś wilk mi wskazał na złotą waderę, która miała na imię Honey i przyjęła mnie do watahy. Zwiedziłam sama tereny watahy, gdy nagle podszedł do mnie jakiś basior i spytał:
- Znasz Tris?.
- Nie, kim jestes? - odparła
 - Jestem Kapitan Jack Sparrow, a ty? - spytał wilk
 - Tasha. Może pomóc Ci jej poszukać? - powiedziałam do Jacka
- We dwóch będzie szybciej dzięki Tasho - odparł
Opisał mi wygląd tej całej Tris i rzekł, że to jego córka. Zaczęły się poszukiwania niebieskiej wadery. Prawie cały teren watahy przeszukaliśmy, a jej nie ma! Mogła być nad Tęczowym Wodospadem. Pobiegliśmy w tamtym kierunku i ją znaleźliśmy. Kiedy basior podszedł do niej. Rozmawiali bardzo długo, a pierwsza gwiazda doradziła mi, żebym ich zostawiła samych. Usłuchałam i sobie poszłam. Rodzina? Ciekawe jakby wyglądało moje życie, gdyby moja matka żyła? Cóż trudno mi było sobie to wyobrazić. Nawet nie wiem czy mam siostrę...? Chciałabym mieć ją, ale przede wszystkim chciałabym mieć własną rodzinę. Nagle zobaczyłam jak w moją stronę biegnie Jack.
- Co ty tu robisz? Dlaczego nie jesteś ze swoją córką? - spytałam go
<Jack?>

Od Jacka

Miałem dzieci i partnerkę, która była w ciąży, lecz umarła przy porodzie. Maluchy zostawiłem ze swoją trzyletnią córką i poszedłem szukać swojej drugiej córki. Miała na imię Tris, musiałem jej powiedzieć o tej złej nowinie, ale mieszkałem daleko, od niej jak sądzę. Poszedłem nad może. Wykorzystałem swoje pirackie sztuczki i porwałem pewną łajbę i zebrałem drużynę. Płynęliśmy tak parę dni. Wreszcie dopłynąłem do brzegu. Jednego mianowałem kapitanem i ruszyłem w ląd. Wywęszyłem jakąś watahę. Spotkałem jakąś waderę, co prawda nie była to Tris ale podszedłem do niej.
- Znasz Tris - spytałem.
- Nie, kim jesteś?
- Jestem Kapitan Jack Sparrow, a ty?
 - Tasha.

<Tasha?>

Od Sierry C.D Nyks/Shiru/Ngea

Kiedy Nyks uciekła od nas chciałem za nią pobiec. Spojrzałem na Czarną Różę i rzekłem do niej
- Wybacz mi Negre, ale muszę  pobiec za nią. Do zobaczenia! - ostatnie słowa krzyknąłem w biegu
Zacząłem biec za zapachem Nyks, który był bardzo słaby, ale energia życia była dość mocno widzialna przeze mnie. Musiałem ją znaleźć jak najszybciej, ponieważ noce są bardzo mroźne, a ona może zamarznąć. Koło północy znalazłem ją. Szturchnąłem ją nosem w policzek, skuliła się. Ostrożnie wziąłem ją na plecy i zaniosłem do mojej jaskini. Opiekowałem się nią całą noc, aż udało mi się waderę rozgrzać. Udało mi się tylko na kilka minut zasnąć, a gdy się obudziłem to spojrzałem na Nyks. Jak ona słodko wygląda... Szybko się otrząsnąłem i wstałem, żeby pójść po coś do jedzenia. Kiedy wróciłem to Nyks się obudziła i spojrzała na mnie.
- To było głupie posunięcie z twojej strony! Mogłaś zamarznąć w nocy, gdybym Cię nie znalazł! - krzyknąłem na nią. - Czy ty wiesz jak się o Ciebie mart.... - i tu się zawiesiłem
Nyks spojrzała na mnie z jakimś błyskiem w oczach.
- Nie ważne zjedz coś, bo pewnie głodna jesteś - mówiąc to podsunąłem jej kawałek mięsa.
Zjadła z apetytem to, a po zjedzeniu poszliśmy nad wodospad.
- Elessar, ja przepraszam za to - powiedziała i chciała coś dodać, ale zjawiła się koło nas Rosa i usiadła koło  nas
- W końcu ją znalazłeś - powiedziała
Byłem zmieszany, właśnie miałem coś rzec kiedy usłyszałem za sobą głos Ngey.
- Przeproś panienki, musimy iść
Nie wiedziałem co się dzieje, ale zrobiłem tak jak mi polecił Ngea.
- Co się stało? - spytałem ich
Wyjaśnili mi wszystko, że od dłuższego czasu nie widzieli Suphaph,Aisu i Nehariki. Nehariki rozumiem, bo słyszałem od innych wilków, że odeszła z watahy, więc się zdziwiłem, że ją szukają
- Suphaph i Aisu rozumiem, że szukacie, ale dlaczego Neh też szukacie? Nie wiecie, że ona... - ale nie zdążyłe dokończyć
- Że ona? - spytali obydwoje
- Odeszła z watahy z własnej woli. - odparłem
Basiory były oniemiałe tą wiadomością. Pytali skąd to wiem, więc odparłem, że doszły mnie słuchy, że rozmawiała o tym z alfą i padło z jej ust, że chce odejść z powodu tego, że nikt by jej już nie zaufał, a poza tym jest demonem i powinna żyć samotnie.
Żaden z nich się nie odezwał ani nie zaprzeczył, czyli te pogłoski to jednak prawda. Może i miała w sobie demona, ale to nie była jej wina, że nie potrafiła go kontrolować. Szukaliśmy ich cały czas.
- Pierwsze pytanie, czy ktoś widział,w którą stronę się udali? - spytałem
<Shiru, Ngea?>

*W tym samym czasie*
Wadery nie wiedziały o co chodziło basiorom, po tym jak Elessar je pożegnał zostały tylko we dwie.
Nyks miała okazję, żeby powiedzieć co myśli czarnej waderze.
- Przestań się przymilać do Elessara. - powiedziała Nyks
Rosa Negre nie miała bladego pojęcia o co chodziło różowej waderze, ale też chciała wszystko z nią wyjaśnić
- Słuchaj nie będziesz mi mówić z kim mam się spotykać, a z kim nie. Lubię Elessara i jest moim jedynym przyjacielem, więc nie wiem o co Ci chodzi - warknęła gniewnie Czarna Róża
Dwie wadery patrzyły na siebie jakby miały skoczyć za chwilę sobie do gardeł.
-Wiedz, że nie dam tak łatwo za wygraną - powiedziała Nyks
Nie miała zamiaru poddawać się bez walki. Różowa wadera zrozumiała, że zakochała się w tym basiorze i coś jej mówiło, że on j też kocha, ale się bała, że ta czarna wadera wszystko zepsuje

<Nyks?>

Od Hirona C.D Mukuro

- Bądź miły, ja muszę lecieć. - Powiedział mój brat i czmychnął w krzaki. Popatrzyłem na waderę, która oczekiwała odpowiedzi.
- No dobrze.
- Chodź, pokaże Ci dobre miejsce do polowań.
Ruszyłem za Mukuro. Zapytała mnie:
- Jak się tu znalazłeś ?
- Doszedłem dzięki węchowi. Jedną z moich mocy jest bardzo dobry węch. Potrafię zobaczyć drogę, którą przechodziło dane zwierzę lub wilk. Co Ty potrafisz ?
- Właściwie, w dzień nie potrafię za dużo. Jestem wilkiem nocy. Czerpię energię z księżyca.
- Jeżeli jesteś rasową wilczycą księżyca lub ktoś z bliskiej rodziny był wilkiem cienia albo światła to księżyc obdaruje Cię dodatkową mocą.
- Skąd wiesz ? - Wadera oniemiała.
- Kiedyś się tym interesowałem i miałem dobrego nauczyciela. - Burknąłem bez emocjonalnie i zacząłem węszyć. Zobaczyłem przed sobą różową, dymną ścieżkę. - Biegnij za mną, wiem gdzie są zwierzęta.
Rzuciłem się w pogoń, a Mukuro zaraz za mną. Zobaczyliśmy stado łani, a między nimi dużego byka. Wadera od razu obrała cel i zaczęła się skradać. Przybrałem pozycję. Wadera wystrzeliła jak z procy łapiąc jelenia za poroże. Wykręciła mu szyję, by ten kręcił się w kółko. Do akcji wkroczyłem ja. Wskoczyłem samcowi na grzbiet i wgryzłem się w kark. Moje kły zadziałały jak strzykawki, które natychmiast zaaplikowały ofierze śmiertelną dawkę trucizny. Zwolniłem uścisk, a jedzenie samo padło na ziemię. Ta trucizna nie jest groźna dla wilków, a nadaje ostrawy smak. Mukuro zaczęła ciągnąć byka, więc postanowiłem jej pomóc. Chwyciłem go za szyję i pomogłem waderze. Zaciągnęliśmy go do tak zwanej spiżarni. Mukuro powiedziała, że jeleń będzie dla reszty watahy, a my musimy się zadowolić borsukami ze wczoraj.
- Niby dlaczego? Przecież to my odwaliliśmy robotę i nam się należy nagroda.

<Mukuro? Przepraszam, że krótko ale czas nagli ;( >

Od Shiru C.D Tris

Po tym jak przedstawiłem Hironowi Mukuro, poszedłem się napić. Najbliżej miałem do wodospadu, więc poleciałem właśnie tam. Chlipiąc sobie wodę poczułem uderzenie w bok. Odwróciłem leciwie głowę i zobaczyłem Tris. Chciała już uciec, ale powiedziałem:
- Zaczekaj, czy coś się stało ?
Nie odpowiedziała, ale stała w ciszy. Łzy cisnęły się jej do oczu. Wziąłem głęboki wdech i ciężko wypuściłem powietrze z płuc. Rozłożyłem jedno skrzydło i przytuliłem ją.
- Powiesz mi, co się w końcu stało?
Przełknęła ciężko łzy, po czym otworzyła pysk.
- Bo ja... - Głośno się rozpłakała. Próbowałem ją uspokoić, ale nic z tego nie wyszło. Przetarła sobie oczy i pobiegła przed siebie. Pomyślałem, że już nic nie zdziałam i ruszyłem w swoją stronę. Kiedy tak spacerowałem, myślałem jakie mogą być zakończenia tego zdania...
Oczywiście, że zapomniałem o spotkaniu, które chciała przeprowadzić Honey. W jednej chwili znalazłem się w gnieździe, przy jaskini alfy. Zajrzałem tam i zobaczyłem siedzące już wilki. Przeprosiłem grzecznie za spóźnienie, ale i tak większość patrzyła na mnie "wilkiem". Wadera poruszyła sprawę Aisu. Bardzo długi czas nie było też Suphaph i Nehariki. Nigdy nie widziałem tak zaniepokojonego Jinshena i tak wściekłego Ngeę. Już wszyscy siedzieli niespokojni. W pewnej chwili ojciec zaginionego wstał i oznajmił:
- Muszę pilnie wrócić do Ai. Jest niemalże w stanie krytycznym. Tak tęskni za synem, że prawie nic nie je, nie pije i tylko płacze.
Honey skinęła głową pozwalając mu opuścić jaskinie, po czym udzieliła głosu skrzydlatemu basiorowi. Jego głos był przepełniony smutkiem i nienawiścią:
- Szukałem jej dniami i nocami. Wszędzie, czuję się bezradny. Jeżeli ktoś zrobił jej krzywdę, to zginie w okropnych męczarniach. Gwarantuje.
Jestem pewnien, że rzucałby najgorszymi przekleństwami, ale nie przy Honey. Coś czuję, że skrycie się w niej podkochuje. . . Jednakże tylko mogę sobie tak gdybać. Po skończonej obradzie alfa ustaliła kolejne poszukiwania. Razem z Elessarem i Ngeą mieliśmy szukać Suphaph. No tak, ale najpierw trzeba odnaleźć białego basiora. Po zlataniu całej okolicy udało nam się go znaleźć w towarzystwie dwóch wader. Popatrzyłem na skrzydlatego basiora i wybuchnąłem śmiechem, a on zaraz po mnie. El wyglądał na trochę zmieszanego... Ngea uciszając śmiech powiedział:
- Przeproś panienki, musimy iść.
<Ngea/Elessar ? >

Od Mukuro CD. Hiron

Nocna śnieżyca była utrapieniem. Nie mogłam czerpać energii od księżyca i było przeraźliwie zimno. Gdybym nie miała grubego futra to bym z pewnością zamarzła. W mojej jaskini było całkiem ciepło dzięki czemu mogłam spokojnie zasnąć. Na drugi dzień przed świtem wstałam i ruszyłam na polowanie. Szukając świeżych tropów zwierzyny napotkałam Shiru. Jak zwykle był miły i pogodny. Bardzo fajnie mi się z nim rozmawiało i przyzwyczaiłam się do niego. Nie czułam się przy nim zdenerwowana, czy onieśmielona. Oczywiście na początku tak było, ale gdy go poznałam okazał się bardzo dobrym przyjacielem. Po chwili dostrzegliśmy jakiegoś skrzydlatego basiora. Shiru uśmiechnął się lekko patrząc na niego.
-Chodź. Chciałbym ci kogoś przedstawić.-powiedział do mnie.
Skinęłam lekko głową z uśmiechem i razem ruszyliśmy w stronę wilka którego chciał mi przedstawić. Basior był niczego sobie. Wyglądał na silnego, miał gęste futro i w ogóle, ale wyglądał też na niedostępnego.
-Hiron to Mukuro, Mukuro to mój brat Hiron.-przedstawił nas sobie.
-M-miło mi.-powiedziałam niepewnie z lekkim uśmiechem.
-Mnie również.-odpowiedział Hiron.
Ciarki przeszły mi po ciele. W jego głosie było coś innego, dziwnego. Był zupełnym przeciwieństwem Shiru. Mimo to chciałam spróbować się z nim zaprzyjaźnić.
-Może zapolujemy?-zaproponowałam.-Jest wcześnie, ale po nocnej śnieżycy musicie być głodni.

<Hiron?>

Od Tris C.D Honey


Zauwarzyłyśmy rannego jenelnia, opracowałyśmy plan i zaatakowałyśmy. Bo 10 minutach gonitwy był nas. Zjadlyśmy go po czym się rozdzieliłyśmy. Pobiegłam znowu nad wodospad. Wrszłam do świata dóchów, tam czułam się najlepjej. Kiedy tak chodziłam spotkałam wilka, który kogoś mi przypominał. Była to moja matka.

ale skąd ona się tu wzieła, przeciesz ona miała jeszcze tyle, życia przed sobą. Podeszłam do niej, odwruciła się w moją strone.
- Tris, ty też umarłaś.
- Nie mamo, nie. Co się stało. - spytałam.
- A nic. Umarłam podczas ciąży rodząc twoich dwóch braci. Dokładnie przed godzią.
Przytuliłam ją, gadałam z nią troche, ale musiałam już wychodzić. Wyskoczyam z wodospadu i na kogoś wpadłam. Był to czerwony skrzydkaty wilk. Serzłam z niego, chciałam iść ale mnie zatrzyal. <Shiru? > PS. Wstawiane mikrofalówką :/ ~Shiru

Od Nyks CD Elessar


Po spotkaniu Elessara i czarnej róży grr... poszłam pomyśleć nad wodospad. Wiem nie znam zbyt długo Elessara i w sumie tylko mnie uratował, i nic nie obiecywał, w sumie nawet nie jesteśmy parą, ale gdy zobaczyłam jak bierze do jaskini tą waderę i się nią opiekuje coś mnie ukłuło, nadomiar moje myśli ciągle wymyślały nowe wątki zazdrości, że gdy ona się obudzi oprowadzi ją po watasze będą się śmiać, a może nawet i więcej... dosyć przestań myśleć jak by był tylko twój przecież nie jest. Właśnie nie jest. Smutek mnie przytłoczył. Po jakiejś chwil usłyszałam że ktoś idzie. Po prostu wiedziałam że to on. Gdy usiadł przy mnie poczułam się szczęśliwa. Po chwili spytał się czy wszystko w porządku? Mi możesz wszytko powiedzieć.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć, gdy się już namyśliłam i miałam powiedzieć co mnie trapi pojawiła się ONA. Czułam że nie wytrzymam dłużej. Gdy basior spytał się jej co się stało a ona nic nie odpowiedziała, wiedziałam że nie chce mówić przy mnie. Po dłuższej chwili w gęstej atmosferze postanowiłam iść gdzieś i nie patrzeć na nich twoje. Wstałam i przybrałam sztuczny uśmiech i się do nich odezwałam.
- muszę już iść.
- ale co się stało. Poczekaj porozmawiaj ze mną.
- Elessar , przepraszam ale nie mogę- ze łzami w oczach zaczęłam iść w obojętnym kierunku- zostawiam was, porozmawiajcie sobie.
 Wiedziałam że Elessar ma zaskoczony wyraz twarzy, ale po prostu muszę gdzieś iść. Wydostać się. Po biegłam przed siebie, świat był rozmazany przez łzy i prędkość. Nie wiedziałam co mam zrobić. Czułam się jakbym znów była w lesie i nie mogłam nic zrobić. Biegłam i biegłam... aż byłam tak zmęczona że potknęłam się o coś i się przewróciłam. Gdy się rozejrzałam nie poznałam otoczenia. Nie wiedziałam ile godzin, dni minęło. Po prostu nie wiedziałam. Byłam przerażona, położyłam się pod jakimś drzewem i skuliłam się. Płakałam przez długi czas. Powodem było wszystko Elessar że mogę go stracić, z tego że czuję się samotna i tego że ciągle zawalam wszystko. Byłam wyczerpana, zmarnowana,głodna. Przed zaśnięciem z wyczerpania zawyłam z rozpaczy. Potem już nie pamiętam co się stało, czy spałam w lesie przez kilka dni czy coś...
 <Elessar?>



poniedziałek, 10 listopada 2014

Od Elessara CD Nyks

Zmartwiło mnie to, że Nyks tak nagle usiadła i blado wyglądała, a gdy się położyła postanowiłem ją pilnować. Po paru minutach stwierdziłem, że wadera zasnęła, a robiło się trochę zimno. Położyłem się blisko niej, żeby bliskością rozgrzać ją. Ja też zasnąłem, a obudziliśmy się nad ranem.
- Dobrze się spało? - spytałem, gdy zobaczyłem, że Nyks się obudziła
Wadera się uśmiechnęła serdecznie i odparła
- Dobrze, a Tobie?
- Też. Chodźmy zapolować na coś dobrze?
- Zgoda
Wyruszyliśmy do Lasu Łowów i tam zaczęliśmy węszyć za zwierzyną. Po jakimś czasie natrafiłem na ślad łosia. Razem zakradliśmy  w miejsce, gdzie przebywała nasza ofiara. Była to samica łosia. Parę zsynchronizowanych ataków i było po sprawie, a gdy najedliśmy się postanowiliśmy się przejść. Nagle poczułem zapach jakiegoś wilka. Od razu pobiegłem w tamtą stronę, a Nyks za mną. Znaleźliśmy ranną waderę. Pomogłem jej od razu.
- Jak się nazywasz? - spytałem, gdy odzyskała przytomność
- Rosa Negre,co znaczy Czarna Róża, a wy? - odparła wadera
- Ja jestem Elessar, a to jest Nyks - odparłem
Wadera słabo się uśmiechnęła. Postanowiłem się nią zająć dopóki nie wydobrzeje całkiem. Wziąłem ją na plecy i zaniosłem do mojej jaskini. Nyks miała wyraz twarzy jakby była niezadowolona z tego, że przerwano nam spacer. Po dotarciu do mojej jaskini i położeniu Rosy na ziemi i daniu jej czegoś do jedzenia. Nyks wygląda na złą z powodu tej sytuacji, a może mi się zdawało? Nie będę się rozwodził nad tym. Po dniu Rosa wyzdrowiała i doszła do siebie. Zaprowadziłem ją do alfy, która przyjęła ją do watahy.
- Rosa oprowadzę Cię po terytorium naszej watahy - powiedziałem
Z radością przyjęła moją propozycję. Mówiąc szczerze nie widziałem dzisiaj Nyks...Może się obraziła na mnie? Ale za co? Nie zrozumiem samic, ale po oprowadzeniu Rosy postanowiłem ją poszukać. Zaprowadziłem ją nad Tęczowy Wodospad i w inne miejsca. Rosa namówiła mnie na mały wyścig, gdzie zabroniłem jej używać skrzydeł. Był remis tego wyścigu, a kiedy wracaliśmy z spaceru natchnęliśmy się na Nyks. Ucieszyło mnie to bardzo, więc szybko podbiegliśmy do niej...
- Nyks, czemu tak nagle zniknęłaś wczoraj? - spytałem
- Byłam zmęczona - odparła wymijająco, ale chodziło o coś innego. Czułem to.
- Dobrze, przejdź się z nami, będzie zabawniej - zaproponowałem jej
-  Nie mam czasu - powiedziała to takim tonem, jakbym miał wybierać, z którą z nich chce się bardziej spotykać.
Nic z tego nie rozumiałem. Odprowadziłem Rose do jej jaskini, a sam udałem się w celu znalezienia Nyks. Znalazłem ją nad Tęczowym Wodospadem, była jakaś smutna i niemrawa. Przysiadłem koło niej
- Coś się stało? Mi możesz powiedzieć - rzekłem do wadery
Gdy miała już odpowiedzieć zjawiła się Rosa
- Rosa! C-Coś się stało? - spytałem trochę zmieszany tą sytuacją, a Nyks była wściekła na nią
- Nic takiego - odparła Rosa, ale widać było, że coś ją trapi, ale nie chciała tego powiedzieć
Nie wiedziałem co robić. Z jednej strony chciałem pobyć sam na sam z Nyks, a z drugiej nie chciałem być nieuprzejmy dla Rosy i co ja mam począć?! Pozwoliłem Rosie się przysiąść koło nas, ale zapadło między nami niezręczne milczenie , które ja postanowiłem przerwać
- Może RAZEM coś zrobimy? - spytałem dając wyraźny akcent na słowo "razem"
Czekałem na ich propozycję...
<Nyks? Wplątłam mały wątek zazdrości ^.^ >

niedziela, 9 listopada 2014

Od Hirona C.D Tris

- Tak, a co ? Nie podoba Ci się coś ? - Podniosłem nieco głos.
- Nie... Jest dobrze. - Wyszeptała, kuląc jeden z ogonów. Była trochę zestresowana.
Szedłem za nimi chcąc - nie chcąc za nimi. Rozmawiały ze sobą, a nawet się śmiały.
- Dobrze się bawicie ? - Zapytałem groźnie. - Zaraz tu zamarzniemy, a Wy się cieszycie ?
Nic nie odpowiedziały, Niebieska przyśpieszyła krok. Po kilkunastu metrach zauważyłem jaskinie i inne wilki. Od tego miejsca już wiedziałem jak trafić.
- To cześć, dziewczyny. - Wzbiłem się w powietrze. Był to duży błąd, ponieważ właśnie zaczął padać śnieg. Zanim doleciałem do jaskini, byłem bardzo wyziębiony. Ledwo co doszedłem do skalnej półki, by się położyć. Na dworze była ostra zamieć. Nawet nie wiem kiedy, a zasnąłem.
Rano obudziłem się sam. Mojego brata nie było całą noc. Ciekawe, gdzie się szlajał... Wyszedłem z jaskini ledwie żywy. Wyprostowałem zdrętwiałe skrzydła i przeciągnąłem się. Dzisiaj było ciepło, w niektórych miejscach było widać roztopiony śnieg. Chyba nadszedł czas, by na coś w końcu zapolować. Zacząłem głęboko węszyć, by znaleźć sobie chociaż borsuka czy zająca. Udało mi się znaleźć stado saren, ale zrezygnowałem ze śniadania, gdy zobaczyłem jakąś wilczycę. Była to czarna wadera, a za nią podążał mój brat. Podeszli do mnie, a Shiru przedstawił mi Mukuro.
<Mukuro?>

Od Nehariki do Aisu

Nie wiedziałam jak to mu powiedzieć,że już nie należę do Ati Murni. Aisu niecierpliwie czekał na moją odpowiedź, a ja zwlekałam z nią.
- Dlaczego wracam sam? - spytał się mnie
- Bo ja... Ja opuściłam Ati Murni Aisu - wydukałam
Aisu  stał oszołomiony nie mogąc uwierzyć w to, co powiedziałam.
- Nie wierzę w to Nehariko, ale dlaczego?
- Bo nie pasuję tam, a poza tym nikt mi nie ufa w twojej watasze. - wyjaśniłam mu
Widziałam jak w oczach Aisu szklą się łzy, co ścisnęło mnie za serce.
- Aisu proszę Cię nie płacz, wszystko się jakoś ułoży na pewno... - powiedziałam to smutnym głosem.
Aisu się do mnie przytulił i ja również odwzajemniłam to. Odprowadziłam malucha... już nie takiego malucha, ale dorosłego wilka. Przed granicą zatrzymałam się i spojrzałam na basiora.
- Tu się nasza droga rozchodzi Aisu. Będzie mi Ciebie brakować, ale trzymaj się i bądź ostrożny mój drogi Aisu - mówiąc to przytuliłam go i jednym machnięciem skrzydeł odleciałam z tego miejsca. Nie wiem co Aisu robił, ale miałam nadzieję, że nic głupiego nie przyjdzie mu do głowy. Wylądowałam koło jakiegoś wodospadu i tam się rozpłakałam.  Smutno mi było, że zostawiłam Aisu samego, ale ja tam nie mogłam zostać, bo wszyscy by się mnie bali, a tego nie chciałam. Cały czas serce mi pękało, że zostawiłam Aisu, ale dlaczego tak się działo? To nie miałam bladego pojęcia. Nie wiem ile czasu siedziałam i rozmyślałam nad moim nic nie wartym żywocie.Nagle usłyszałam szelest, a gdy się odwróciłam zobaczyłam Aisu, który wpatrywał się we mnie.
- Nie wrócę sam do watahy, a jak już mam wrócić to jedynie z Tobą - oznajmił i usiadł koło mnie
Spojrzałam na niego zdumionym wzrokiem. Zmienił się i to bardzo... Uśmiechnęłam się pod nosem...
-Co zrobisz,jeśli się nie zgodzę na powrót z Tobą? - spytałam z uśmiechem Aisu
<Aisu? Co zrobisz jeśli Neh nie wróci z Tobą?>

piątek, 7 listopada 2014

Od Tris C.D Hiron


 Chodziłam po lesie, było mi zimno i wracałam do domu kiedy podeszły do mnie dwa wilki. Był to skrzydlaty basior i wadera, bez skrzydeł. Basior miał czerwoną grzywę i końcówki skrzydeł. Był ubarwienia białego z zielonymi znaczkami miał także zielonkawe oczy, co mnie troche przeraziło, spojrzałam na waderę. Była o wiele mniejsza od basiora. Także była biała, z czarnymi łapami i uszami, miała niebieskie oczy.
 - Hej, jestem Tris, szukacie czegoś.
- Witaj, jestem Larisa. Chyba zgubiliśmy się - Powiedziała nieśmiało wadera
- Chętnie was oprowadze - powiedziałam i zwruciłam się do niego - A Ty jak masz na imie ?
- Nie twój interes.
Lekko się zmieszałam, ale postanowiłam powiedzieć kim jestem,
-Ja jestem wyrocznią.
- Ja łowczynia - powiedziała Larisa.
 Kiedy tak z nimi szłam poczułam woń Shiru.
- Czy Shiru to twoja rodzina, czy co - zapytałam troche ze złością, bo nie chce go znać.

 < Hiron>

Od Honka CD Tris (sorry ze tak późno)

To było niesamowite: Tris rozmawiała z duchami które żyły gdzieś daleko pod wodą. Patrzyłam na to wszystko z otwartym pyskiem, ale nie lubiałam wody i z tego powodu wstrzymując oddech wypłynełam na powierzchnie. Tris również.
- to było niezwykłe, gdzie się tego nauczyłaś? -  powiedziałam z podziwem
-  jestem wyrocznią, to samo przychodzi z wiekiem
- Hmm... to może pójdziemy na polowanie? - zapytałam odbiegając od tematu czarodziejskich mocy Tris
Wadera się zgodziła i udałyśmy się do lasu łowów, aby złapać coś na obiad.

Tris?

środa, 5 listopada 2014

Od Hirona C.D Larisa

Wstałem i ruszyłem przed siebie.
- Ale to w drugą stronę. - Oburzył się Shiru.
- Przecież wiem. - Odwróciłem się, by pójść we właściwe miejsce.
Mój brat szepnął coś do Larisy, a ona niechętnie poszła za mną. Gdy się odwróciłem, jego już tam nie było. Po kilku metrch wadera zapytała mnie:
- Skąd wiesz tyle na nasz temat?
- Tajemnica. - Rzuciłem obojętnie.
- Naprawdę jesteś taki złośliwy, czy tylko udajesz? - Chyba trochę się denerwowała.
- Jestem jaki jestem. Nic tego nie zmieni. Pozatym, znałem się z jak ty go tam nazywasz. . .
- Nirso.
- Właśnie. Przedstawił mi się jako Takeru. Wspominał o Tobie i o Yachi.
- A co dokładnie mówił na mój temat ?
- Nie pamiętam. - Przyśpieszyłem krok. Wadera prawie biegła, ale nie ustępowała.
- Musisz coś pamiętać! Powiedz, to dla mnie bardzo ważne. - Zatrzymałem się, po tych jej słowach. Coś mi podpowiadało, że lepiej będzie jej powiedzieć... Jednak obiecałem, że nigdy nikomu tego nie wyjawię.
- Niech Ci sam powie. Dałem mu słowo.
Larisa najwyraźniej zrozumiała o co chodzi. Spuściła głowę, Nic nie odpowiedziała. Szliśmy teraz spokojnie, zostawiając ślady na śniegu. Byliśmy już bardzo głęboko w lesie, a niebo robiło się coraz ciemniejsze.
- Wiesz jak mamy wrócić - Zapytałem.
- Noo... Nie za bardzo, nie znam właściwie jeszcze terenów...
- Kurw... - Przypomniałem sobie w ostatniej chwili, że nie wypada trochę używać takiego słownictwa przy waderach. - Poczekaj, mam pomysł.
Przybrałem dumną pozycję i zacząłem niuchać. Wyczułem wilka, a raczej waderę. Zobaczyłem niebieską dróżkę, jakby z dymu. Ścieżka była dobrze widoczna, to znaczy, że daleko nie odeszła.
- Chodź za mną.
Posłusznie zaczęła za mną biec. Dogoniliśmy w końcu jakąś waderę.

<Tris ? >

Od Larisy C.D Hiron/Shiru

Siedziałam i płakałam osłonięta skrzydłem Shiru. właśnie tego mi brakowało od dawna... 
-J..a... prz...przepra...szam.. -wyszeptałam przez łzy i mocniej przytuliłam się do Shiru.
-Ty nie masz za co. Nie płacz -mówił spokojnie i czule. Po chwili już nie płakałam. Popatrzyłam mu się w oczy. Miały piękny czerwony kolor i widać było w nich troskę.
-Dziękuję. -szepnęłam.
-Teraz musisz tam wrócić i...
-Nigdzie nie chce wracać -przerwałam mu.
-To zrobimy tak. Wrócimy. On Cię przeprosi, a ty wszystko nam wytłumaczysz okej?
-Ale on jest na mnie bardzo zły...
-On tak ma... No wstawaj. Idziemy -wstał, ale dalej trzymał na mnie skrzydło. Czułam się bezpieczna, więc również wstałam. Przez całą drogę uśmiechał się do mnie i okrywał skrzydłem. Chciałam żeby zawsze ktoś mnie tak okrywał. Po kilkunastu minutach drogi znów stanęłam na przeciwko Hirona. Patrzyłam się na ziemie pokrytą gęstym puchem. Po kilku minutach milczenia Shiru nie wytrzymał.
-No barcie. Przeproś ją. Na co czekasz? -warknął do brata.
-Pierw niech ona się wytłumaczy. -odpowiedział mu równie niemiłym tonem Hiron. Byłam na siebie wściekła, że skłóciłam braci. Dopiero co się zobaczyli, a przeze mnie znów są pokłóceni.
-Nie. Pierw ty ją przeproś! -Shiru był stanowczy, ale wciąż zachowywał spokój. Nie ściągał również ze mnie skrzydła.
-Przepraszam -zwrócił się do mnie - Okey? A teraz wszytko wytłumacz. -nie mówił już podniesionym głosem. Mówił normalnie, obojętnie.
-Ja... -przerwałam i popatrzyłam się na Shiru. Uśmiechnął się do mnie - No więc ja... Nie jest tak jak mówisz. Po części tak, ale nie do końca. Imię mam prawdziwe. Jeszcze gdy żyli rodzice było u nas tak, że córka lub syn pary alfa i beta dostawali tak jakby drugie imiona, że kiedy... połączą się w parę alfa pozostali tak będą do nich mówili. Trochę skomplikowane, ale u nas tak było... Watah owszem miała należeć do mnie... Miałam wyjść za Nirso i zostać parą alfa. Nawet po śmierci rodziców dalej tak miało być jak kiedyś ustalono. Tylko, że ja nie chciałam! Chciałam mieć jedno imię. Nie poradziłabym sobie zresztą nad panowaniem. Ja tam nie wrócę. Nie wiem czego tak na prawdę chciał teraz Nirso i... -przerwałam- Skąd o tym tak wogólę wiedziałeś? -popatrzyłam się podejrzliwie w jego stronę. 
-Po prostu wiedziałam -uśmiechnął się lekceważąco.- ładną bajeczkę wymyśliłaś.
-Ale ja sobie tego nie wymyśliłam! Tak było! -popatrzyłam się błagalnym wzrokiem na Shiru.
-Ja Ci tam wierzę Larisa. Faktycznie trochę zagmatwane... -przerwał i popatrzył się w niebo - Mam świetny pomysł. Przejdziecie się razem do Lasa Łowów. Poznacie się lepiej. 
-Proszę?! -powiedziałam zdziwiona. Hiron był również zdziwiony.
-Ja się nigdzie nie wybieram. -basior usiadł i czkał co zrobi Shiru.
-Oj wybierasz się. Razem z Larisą! -ściągnął ze mnie skrzydło. Odwróciłam się w jego stronę i ujrzałam jak między jego sierścią pojawiają się małe związki elektryczne.
-No dobra. -zwrócił się do brata. -Ale tylko z konieczności -mówił teraz do mnie. Byłam troszkę zła na Shiru, że tak mnie wystawił, ale chciałam to zrobić bo w ten sposób myślałam, że mu jakoś podziękuję. Może Hiron się przede mną otworzy? Tak bardzo chciałam mu pomóc i zdobyć jego serce.
<Hiron?>

wtorek, 4 listopada 2014

Od Hirona/Shiru C.D Larisa

Błąkając się po terenach, które przykrywała warstwa białego puchu - Szukałem miejsca, gdzie mogę zawiesić na chwilę oko. Nigdzie nic nie było ciekawego, aż znalazłem jakiś wodospad. Piękne, kolorowe sople i mały tęczowy strumyczek spadający ze skał. Przysłuchiwałem się szumiącej wodzie oglądając migoczące, zimowe rzeźby. Wyczułem Larisę, na początku ją lekceważąc. Potem się odwarknąłem. Jeszcze później przyszedł nie wiadomo skąd mój brat. Usłyszałem imię "Nirso". Chciałem się upewnić,  czy to ten sam. Miałem okazję go poznać, a nawet się z nim trochę zaprzyjaźniłem. Larisa opowiadała o Nirso i dopiero wtedy przypomniałem sobie o niej. Takeru opowiadał mi o niej, całkiem niedawno.
- Wiesz może, gdzie teraz jest ? - Wstałem. - Ty tak naprawdę nie jesteś Larisa.
- Słucham? - Zmieszała się i cofnęła.
- Jesteś Oto-Tachibana, teraz powinnaś być alfą w swojej watasze, a tak zwany Nirso naprawdę ma na imię Takeru. Teraz on jest dowódcą w Twojej watasze, razem ze swoją partnerką Yachihoko. Mam rację? Musieliście się ukrywać z nieznanych mi powodów.
Wadera nie odpowiedziała, spuściła głowę a z jej oczu pociekły łzy. Rzuciła się przed siebie w dzikim pędzie.
- Cholera, widzisz co narobiłeś ?! - Krzyknął mój brat. On bardzo szanuje wadery i nie lubi gdy któraś płacze lub się smuci. Niby to dobra cecha, ale ja bym takiej nie chciał. - Idziesz ze mną i ją przeprosisz, rozumiemy się ?
Dostrzegłem między jego sierścią małe wiązki elektryczne. Nie warto było z nim zadzierać, w sumie było mi go nawet szkoda. Jest taki dobry, a właściwie nic z tego nie ma. Zdecydowałem się przeprosić Larisę, a raczej Tachibanę.
- Dobrze, przeproszę ją. Według mnie. - Przerwał mi.
- Według Ciebie nic złego nie powiedziałeś. Znam to. - Skulił uszy i rozłożył skrzydła.
- Przeproszę ją...
- Lecę ją zatrzymać, Ty masz siedzieć i gapić się w sople.
Nie zdążyłem usiąść, a jego już nie było...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tymczasem Shiru*

Leciałem za Larisą, ale w końcu ją zgubiłem. Biała, dość niska wilczyca była słabo dostrzegalna w śniegu. Postanowiłem poszukać jej w norze.
Wpadłem tam jak burza i pierwsze co zobaczyłem to chlipiący kłębuszek w kącie. Położyłem się obok niej i okryłem ją skrzydłem:
-Hej, co się stało? On nie chciał... Zawsze mówi to co myśli, nawet jak to jest niestosowne. Przepraszam za niego, on też chciałby przeprosić... Właściwie nie oczekuj od niego dużo. Teoretycznie jego serce jest zasłonięte ciężkim głazem, pod grubą okrywą lodową. Nie płacz, proszę...

<Larisa ? >

Od Larisy C.D Hiron

Rankiem obudziłam się prawie nieżywa. W nocy nękały mnie koszmary i nie mogłam spać. Gdy wyszłam z nory uderzył mnie potworny chłód, ale nie zwracałam na to uwagi. Stwierdziłam, że dziś wykorzystam ten dzień na zwiedzenie reszty terytorium watahy. Nie miałam czasu na zwiedzanie... Ciągle tylko rozmowy, rozmowy i rozmowy. Na szczęście Nirso nie będzie już do mnie przychodził, a ja zostanę sama... całkiem sama. Postanowiłam, że dziś nie idę do nikogo, chodziarz tak bardzo pragnęłam przytulić się do jakiegoś basiora i porozmawiać z nim o wszystkim... Tylko kto by mnie chciał? I czemu wogólę przeszkadza mi samotność? Coś ze mną jest nie tak... Coś nie gra. Nie jest jak kiedyś. po chwili wędrówki odechciało mi się zwiedzania. Zobaczyłam kilka krzaków i położyłam się pod nimi. Nie obchodziło mnie, że odmarzają mi łapy. Chciałam odpocząć po nieprzespanej nocy. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, ale wiem, że gdy się obudziłam było już popołudnie. Wstałam i otrzepałam się z śniegu. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić więc ruszyłam w stronę dobrze mi znanego Tęczowego Wodospadu. to było moje ulubione miejsce. Latem wyglądało bosko więc zimą równie musiał wyglądać zadziwiająco. Gdy tam doszłam okazało się, że nie jestem sama. Znów spotkałam Hirona. Po wczorajszej rozmowie nie chciałam się do niego zbliżyć. Nagle odwrócił się w moją stronę.-To znowu ty? -warknął.-Przepraszam, że Ci przeszkadzam, ale nie mam zamiaru stąd iść. -postanowiłam mówić równie obojętnie, ale w moim głosie słychać było nutkę przerażenia. Nie chciałam stąd iść bo on tu jest.-To tu zostań -odparł- Ja nikogo nie wyganiam. Ja zwiedzam tereny. -dodał nagle. Ja już sie nie odzywałam. On też postanowił chyba milczeć, więc siedzieliśmy w totalnej ciszy. Tylko co jakiś czas słychać było dzięcioła lub sowę. wodospad tak jak podejrzewałam, wyglądał prześlicznie. Nagle usłyszałam kroki. Spojrzałam w lewo, ale Hiron dalej siedział zamyślony, więc to nie on. Zastanawiałam się kto to może być. Nagle z krzaków wyszedł Shiru. -Siemasz bracie. Wszędzie Cię szukałem. O... Cześć Larisa. -przywitał nas bardzo mile. Przynajmniej swojego brata. Widziałam, że był zaskoczony, że tam jestem. Widziałam to na jego pysku. -Hej młody. -rzucił Hiron. Tylko ja siedziałam i się nie odzywałam. Po chwili stałam i podeszłam do Shiru. Był szczęśliwy gdy patrzył na brata. Gdy patrzył na mnie widać było nutkę gniewu może zdziwienia...-Chce Ci tylko powiedzieć, że Nirso już nigdy tu nie przyjdzie. -przerwałam i popatrzyłam na zbliżającego się w naszą stronę Hirona. - Nie będę Wam już przeszkazdać..-Ależ nam... -zaczął Shiru.-Kto to Nirso ? -Hiron przerwał bratu i po raz pierwszy dziś zwrócił sie do mnie. Widać było, że jest zaciekawiony.-Nikt ważny. -odpowiedziałam i zaczęłam wracać do nory. Nigdzie nie czułam się potrzebna. Może to i lepiej, bo gdzie pójdę tam robię coś złego.
<Kto dokończy? > 

Hiron C.D Larisa


Nawet nie zauważyłem kiedy przyszła Larisa. Właściwie to mnie to nie interesowało. Chciałem iść do jaskini, przytulić brata i spać z nim do rana. Tak bardzo za nim tęskniłem. Został mi właściwie tylko on, ale nie powiem mu nic o rodzicach. Może za miesiąc, rok, tydzień. Teraz nie.
- Honey, ja się wszystkim zajmę. Odpocznij sobie, czy coś. - Moje przemyślenia przerwał spokojny głos brata.
- Lariso, pójdziesz z nami ? - Shi zapytał waderę z troską w głosie.
- Ja... W sumie nie mam nic do roboty. - Widać było, że się krępuje. Mimo wszystko lekko się uśmiechała.
- Pokażemy Ci nasze terytotrium, zapoznamy z innymi członkami watahy, powiem Ci... - Przerwałem bratu.
- Ale ja nie chcę. - Powiedziałem stanowczo. - Może jutro. Teraz jestem zmęczony i chcę odpocząć.
- Ale...
- Zamknij pysk i chodź ze mną.- Wstałem i po kilku krokach odwróciłem głowę - Przepraszamy Lariso, może innym razem.
Shiru grzecznie podążał obok mnie.
Wyszliśmy na jakąś polanę. W mgnieniu oka znaleźliśmy się w jaskini.
- Brzydko tu masz. - Stwierdziłem wchodząc w głąb pieczary.
- Dziękuje. Ja tu tylko śpię, nie miej o to pretensji. Chciałem ją ogarnąć, ale nie mam czasu.
Wskoczyłem na sporą kamienną półkę. Ułożyłem się wygodnie podnosząc jedno skrzydło do góry.
- No chodź do mnie. - Zawołałem Shiru.
Grzecznie przytulił się do mnie i zasnął. Ja zastanawiałem się jak powiedzieć mu o rodzicach... Na razie chciałbym poznać resztę watahy. Może znajdę dla siebie jakieś miejsce u boku kochającej wadery i gromadki dzieci ? Nie liczyłem na to. Przestałem myśleć i poszedłem spać.

Rano mój brat już wybył z jaskini. Może musiał coś zrobić, nie ważne. Sam się oprowadzę, a być może poznam po drodze kogoś ciekawego...

<Kto dokończy ? >

poniedziałek, 3 listopada 2014

Od Larisy do Hirona

Biegłam jak opętana. Wiedziałam tylko, że chcę być w mojej ciepłej, przytulnej norze... Wreszcie dobiegłam. Weszłam po cichu do nory i opadłam bez sił na ziemię. Czułam się podle. Przecież ja go nie znałam. Nie. Po prostu się go wystraszyłam.. Tak. On przecież był taki podobny do ojca... Też dwie blizny na oku... A potem zamordowali go.. ZAMORDOWALI! Nagle usłyszałam jakiś szelest pod wejściem do nory. "Czyżby to on? No nie... Słońce jest już w zenicie..." myślałam.
-K..kto tam? -mówiłam cicho i podejrzliwie.
-To ja. Elessar. Nie chciałem Cię przestraszyć.
-Idź stąd okej? Spodziewam się gościa. -mówiłam do niego jak do małego szczeniaka. Moje uczucie było chwilowe i to przez to, że był tak podobny do ojca. 
-no, ale...
-Żadne ale! -zawarczałam i pobiegłam do wyjścia. -Masz stąd już iść! W tej chwili!
-No dobra. Więcej mnie nie zobaczysz.-odpowiedział i odszedł w zarośla. Nie chciałam by pomyślałam sobie, że jestem zła, ale musiałam go jakoś wygonić. Nie miałam innego wyjścia. Miałam dość. Gdy pomyślałam sobie, że zaraz wróci Nirso chciałam uciec jak najdalej. Nie chciałam też wyjść na tchórza więc zostałam.
-Larisa? To ja Nirso. -wrócił. chciałam się na niego rzucić i zabić go, ale to było by straszne. Zresztą i tak niemiałabym z nim szans.
-Wiedziałam, że wrócisz. Mów czego chcesz! -nie bałam się go. Wyszłam na zewnątrz. Stał tam i patrzył się na mnie. Miał taki dobry wzrok.
-Przyszedłem się pożegnać. Na zawsze. I oczywiście przeprosić.
-Dobra wybaczam. Ale więcej tu nie wracaj rozumiesz?.... Rozumiesz? -zaczęłam płakać jak szalona. Czerwony wilk podszedł i objął mnie. Wytarł mi łzę z nosa i szepnął "Nie martw się i nie płacz. Pa moja mała Larisa". To były ostatnie słowa jakie od niego usłyszałam. Po nich wstał i odszedł. Siedziałam jeszcze długo sama, płacząc. Stwierdziłam, że muszę się ogarnąć i pójść do Shiru. Uważałam go teraz za jedyne pocieszenie. Wstałam i powoli ruszyłam w stronę jaskini nr. 10. Okazało się, że go tam nie było. Stwierdziłam, że może być u alfy. Szłam powoli i ociężale. Kiedy dotarłam zobaczyłam, że jest bardzo pochłonięty rozmową z Honey, naszą alfą. Ujrzałam też wilka siedzącego w kącie. Nie bardzo wiedziałam co się dzieje. Nie chciałam mu przeszkadzać, ale coś mi kazało zostać. Siadłam obok nieznajomego i czekałam.
-Tak. To mój brat! Nawet nie wiesz jak długo go nie widziałem! -Shiru skakał z radości.Nigdy go nie widziałam w takim stanie. 
-Dobrze. Spokojnie -Honey jak zawsze mówiła powoli, ale melodyjnie. Nagle basior odwrócił się w naszą stronę. Chciał przedstawić alfie brata, ale zobaczył mnie. Czułam się zakłopotana.
-Jja... Przepraszam, ze przeszkadzam. Przyjdę później. -wstałam i już miałam iść gdy Shiru mnie zatrzymał.
-Stój. Skoro już jesteś zapoznam Cię z moim starszym bratem. Larisa to Hiron, Hiron to Larisa. -uśmiechnęłam się niemrawo. Zobaczyłam, że ma piękne ozy i skrzydła. Wyglądał bardzo dojrzale. 
-Cz..cześć -powiedziałam do nowego.
-Hej. -odpowiedział. Miał taki piękny głos... Mówił tak spokojnie i miło. Teraz chciałam zostać z nim sama w jaskini i przytulić się do jego pięknej sierści. 

(Hiron?)

Powitajmy nowe wilki !

Witajcie kochane wilki !
Chcę wam przedstawić nowych członków naszej watahy !
Poznajcie Yū i Hirona :)





Od Larisy C.D Shiru


-Nie... Ale? Co ja mam robić?! Co ode mnie będzie chciał? -byłam przerażona. Miałam dość wrażeń jak na początki mojego bytu w watadze.
-Sama się dowiesz słodziutka. A teraz no już... zmykaj. -Tris odesłała mnie do nory. Podziękowałam jej i podeszłam do skrzydlatego wilka.
-Dziękuję Shiru... Przynajmniej wiem co mnie czeka.
-Tylko nie popadaj w panikę. Jeśli coś Ci się stanie to nie odpuszczę mu! Nie może panoszyć się po nie swoim terenie. Pamiętaj, że zawsze możesz do mnie przyjść i wszystko mi powiedzieć... -nagle przerwał - wybacz, ale muszę już... iść. Tylko bądź rozsądna Larisa! -powiedział i pobiegł przed siebie. Nie wiedziałam czemu mu tak śpieszno, ale mało mnie to teraz interesowało. Miałam swoje problemy. Z jednej strony byłam bardzo zadowolona tym dniem, ale z drugiej to był najgorszy dzień mojego życia. Poznałam pierwszego wilka z tej watahy i wydaje się bardzo miły. a może po prostu stwierdził, że musi być miły, albo że tak wypada? Nie wiem. Wiem tylko tyle, że jutro znów czeka mnie spotkanie z Nirso. Nie zniosę tego. Gdy go widzę to jest tak jakby ktoś wbijał mi nóż prosto w serce...
Zapadał zmrok. Wreszcie dotarłam do mojej nory i spokojnie mogłam położyć się spać.

* * * * *

Gdy otworzyłam oczy było już rano. Przeciągnęłam się na wszystkie strony i wyszłam na zewnątrz. Pogoda była taka sobie. Niebo zachmurzone, mgła.
-To będzie najgorszy drugi najgorszy dzień mojego życia... -szepnęłam do siebie, prawie nie otwierając pyka. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, aż do momentu gdy usłyszałam dziwne odgłosy dochodzące z mojego brzucha. No tak. Przecież nic nie jadłam od dwóch dni. Nie dziwiłam się dlaczego mój żołądek jest na mnie zły i domaga się jedzenia. Wyruszyłam więc na polowanie. Nie chciałam iść sama, ale nie miałam z kim więc wyruszyłam samotna. Kiedyś cieszyłabym się, że jestem sama, ale teraz przeszkadzało mi że nikt nie stoi obok... Weszłam na łąkę. Wiedziałam, że na jesień będzie tam dużo małych zwierząt. Po 10 minutach bieganiny złowiłam 2 kuropatwy i 3 małe nornice. Zjadłam je tak szybko, że nawet nie wiedziałam kiedy. Nigdy tyle nie jadłam, ale to była wyjątkowa sytuacja. Zaraz po najedzeniu się do syta udałam się na urwisko. Chciałam pomarzyć i odpocząć. Gdy tam dotarłam ujrzałam innego wilka. Nie chciałam mu przeszkadzać, więc powoli zaczęłam się wycofywać.
-Ja... właściwie to już miałem iść. -odezwał się tajemniczy wilk. Miał piękną białą sierść i czarne uszy. Tylko tyle widziałam, bo siedział obok. Dopiero gdy wstał i odwrócił się w moją stronę ujrzałam piękne, dwukolorowe oczy. Na jednym z nich miał okropnie wyglądającą bliznę. Jak gdyby ktoś próbował mu wydrapać oko.
-To ja przepraszam. Już idę. -odpowiedział trochę zmieszana.
-Eh.. Tak wogólę to jestem Elessar.
-Ja jestem Larisa. -odpowiedziałam. Czułam jak zaczynam się rumienić, więc szybko spuściłam wzrok i pobiegłam w stronę swojej nory. Nie paczyłam na ból jaki sprawiała mi jednodniowa rana. Słyszałam jak woła "stój, zaczekaj", ale nie mogłam. Uciekłam, bo wiedziałam, że jeśli zostanę, skompromituję się. Byłam zakochana...(Kto dokończy?)