Nie miałam wielu przyjaciel i było mi ciężko znaleźć przyjaciela. Zawsze tak było i nie wiedzie zmian. Brakuje mi Nirso... Poszłam nad Jezioro Nocnych Rozmów. Uwielbiałam tam chodzić. Piękne jezioro, góry... To był mój żywioł. W głębi serca miałam nadzieje. Nadzieje, że zobaczę tam dawnego przyjaciela i będzie tak jak kiedyś. Podczas drogi cała drżałam. Nie wiedziałam dlaczego. Może myślałam, że on tam na mnie czeka? Może było zimno? Nie miałam pojęcia. Gdy doszłam były tam dwa wilki z watahy. Nie byłam sama, a tak bardzo tego potrzebowałam... Napiłam się wody i ruszyłam dalej. Nie miałam celu. Po prostu chciałam być sama. Gdy siedziałam nad Tęczowym Wodospadem usłyszałam cichy plusk wody. Zerwałam się. Nagle po drugiej stronie brzegu wśród krzaków zobaczyłam brązowy ogon.
- Kto to?! -zawarczałam. W odpowiedzi usłyszałam szelest krzaków. Ogon się przemieścił. Wcale się nie bałam. Poczułam dziwny dreszcz i przestałam warczeć. Chciałam pokazać, że jestem groźna ale nie mogłam! Po prostu coś kazało mi się uspokoić. Wiedziałam, że ktoś mi się przygląda. Po prostu to czułam. Gdy się odwróciłam ujrzałam znajomy pysk. Czyżby to był... Nirso? Nie byłam pewna, ale ten dreszcz... Jak on wydojroślał. Jaki on jest pociągający!
-N... Nirso? Co ty... tu? Ja... myślałam... Myślałam, że Cię też... Nie... - nie potrafiłam powiedzieć ani słowa. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Nagle powróciły wspomnienia... Wspólne czasy...
-Owszem. To ja. Ale nie przyszyłem tu w sprawach pokojowych - warkną i rzucił się na mnie. Oboje wpadliśmy do wody. Byłam przerażona.
-Co ty wyrabiasz? -wrzeszczałam jak oszalała - proszę... przestań... -nagle przestał gryźć mi kark i poszedł na brzeg. Stanął i odwrócił się do mnie. Wstałam i podbiegłam do niego. Nie mogłam uwierzyć, że to ten sam Nirso z którym kiedyś się bawiłam i byliśmy bardzo bliscy. Teraz on i ja to dwa obce sobie wilki.
Gdy już się do niego zbliżyłam, on uciekł w gąszcze. Zaczęłam za nim biec, ale po chwili nie wiedziałam gdzie uciekł. Zgubiłam trop.
I co teraz? - zadawałam sobie pytanie wracając do nory. Słońce już zachodziło. Byłam obolała i zmęczona. Nie wiedziałam co myśleć o tym spotkaniu. Nagle poczułam ból u prawej przedniej łapy. Zaczęłam oglądać łapę. Miałam rozciętą skórę i kapała mi krew. Wiedziałam, że to przez Nirso. Nie chciałam go już więcej widzieć, ale jednak nie mogłam przestać o nim myśleć. Czułam coś do niego. Powtarzałam sobie, że nawet gdyby mnie pokochał nie będziemy mogli być razem. On jest w innej watasze, chciał mnie zabić, alfa się przecież nie zgodzi - te pytania? sprawiały, że zapominałam o nim. Niestety tylko na chwilę. Wreszcie doszłam do mojej nory. Położyłam się wygodnie i zaczęłam lizać ranę. Nagle zobaczyłam, że ktoś zbliża się do wejścia. Wstałam i warczałam. Nie mogłam uciec. Musiałam zostać w norze.
- Witaj ponownie.
- Nirso? Czego ty ode mnie chcesz?
- Chce Cię przeprosić i wszytko wytłumaczyć... - nie wierzyłam, że to powiedział. - Ale możemy pójść gdzie indziej?
- Yyy... Chyba... Tak....
Od Shiru: Kto ma dokończyć? Nie mogłam do Ciebie napisać na Howrse, więc napisz w komentarzu kto ma dokończyć... Lub odpisz na Howrse :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz