Sample Text

Administratorzy: Ashia, PintoShewolf
Moderatorzy: Shiru The Wolf, Monia Wilk


Osoby które muszą pilnie odpisać:
Blue

Oczekujące opowiadania

Oczekujące opowiadania:
* Na opo od Mukuro
* Od Blue
* Od Demona (Wataha Diamentowego Serca)


Aktualnie nieobecne wilki w watasze: Neharika, Suphaph, Aisu => powód: wątek. Proszę nie pisać opowiadań z tymi postaciami.

czwartek, 28 sierpnia 2014

Coś dla Was...

Od razu uprzedzam - to tylko prolog. Nie było to przeze mnie sprawdzane przed opublikowaniem i przyznam szczerze, że nawet NIE PAMIĘTAM o czym to jest. Napisałam to jakiś rok temu i nigdy nie skończyłam. Książka posiada 2 pełne rozdziały i trzeci niepełny. Chcecie dalej? Megi



Noc taka jak zwykle
Na klifie stał ogromny wilk,patrząc na las nocą. Można było stąd zobaczyć nie tylko drzewa,ale i ogniska ludzi, którzy zatrzymali się nieopodal. Było to dobre miejsce na ocenienie poziomu niebezpieczeństwa ze strony tych dwunożnych kreatur. Samiec alfa skupił ciemnoniebieskie oczy na śpiącej przy jaskini wilczycy. Nie widział,dlaczego nie weszła do środka razem z innymi. Noc była chłodna i wiatr dało się odczuć w kościach,nawet mając takie grube futro. Ciemnoszary osobnik zmrużył oczy i przyjrzał się dokładniej swojej córce. Nie spała. Miała półprzymknięte powieki i spoglądała smętnie w dół. Na chwilę zrobiło mu się jej żal, lecz odgonił myśli, potrząsając głową. Wataha już spała i wszyscy byli bezpieczni. Już miał się odwrócić, gdy wtem, nagle coś zaszeleściło z tyłu. Ktoś się skradał w jego stronę. Odwrócił głowę i zawarczał. Nie mógł dostrzec kto to był - być może był to samotny wilk, lub jakieś inne niebezpieczne zwierze. Agresor wydał z siebie cichy pomruk, przypominający głośne mruczenie. W pewnym momencie podniósł się północny wiatr i przyniósł znajomy zapach.
- Co tu robisz, Edward? Mogłem cię zabić, gdybym się na ciebie rzucił. Myślałem, że to jakieś niebezpieczne zwierzę.
- Co do drugiego, masz rację, co do pierwszego - nie. I tak nie udałoby ci się mnie dziabnąć. - zadrwił kot i usiadł naprzeciwko - ty na serio jesteś nieogarnięty. Atakujesz swoich.
- Nie jesteś jednym z nas, zapchlony kocurze. - warknął - jesteś tylko dodatkiem do naszej watahy, który czasem się przydaje.
- Jesteś taki niewdzięczny, mój drogi przyjacielu... - kuguar kpił dalej - nie uważam,że stanowisz dla mnie zagrożenie. Owszem, jesteś silny,masywy i szybko myślisz w pojedynku. Widziałem cię nieraz. Ale jesteś strasznie durny. Nie zrobisz mi krzywdy, bo wiesz,że jestem wam potrzebny. Beze mnie ta wataha poszłaby do piachu po dwóch miesiącach!
- Milcz! - Helios rzucił się w stronę Edwarda,ale tamten zaparł się nogami i odepchnął agresora.
- I co,cwaniaczku? Stchórzyłeś. Nic mi nie zrobisz. Nie potrafisz. - Edward patrzył mu prosto w oczy z drwiącym uśmiechem na pysku. Helios gdyby chciał - mógłby rzucić nim o najbliższy pień. Mała siła z jaką uderzył, świadczyła o tym,że nie chce walczyć.
- Nawet nie próbuj pyskować, bo zrzucę cię ze skały. W lesie roi się od innych dużych kotów, więc to nie tak, że bez ciebie sobie nie poradzę.
- Mhm, mamy na przykład irbisy. - zakląsł językiem i ominął wilka, który pozostał na miejscu, śledząc go wzrokiem - Nara, wodzu.
Wilk sapnął z frustracji, patrząc jak jego wkurzający kolega posuwa się w stronę jaskini, w której spały wilki. Idąc tak,nadepnął przez przypadek na ogon czarnej wilczycy. Ta, czując nagły bodziec, gwałtownie się poruszyła, rzucając się na Edwarda. Przygwoździła go do ziemii i zaszczekała agresywnie. Puma tylko uśmiechnęła się z zakpieniem.
- Nieodrodna córeczka tatusia,co, Rohan?
- Lepiej, uważaj, bo ja nie zawaham się zaatakować. - warknęła z pogardą.
- Psy od wieków gonią koty, co?
Na pysku Rohan pojawiła się mina oburzenia i furii. Kucnęła z zamiarem ataku, ale w tym momencie jej głowa została przydeptana przez dużą łapę.
Kuguar po raz pierwszy wydawał się być miły.
- Irbis! Wreszcie ktoś normalny!
- Siemka, stary co tam? - futro wilka, który wyłonił sie z jaskini pobłyskiwało błękitnosrebrnym odcieniem w świetne Księżyca.
- A nic, tylko ten staruch znowu coś do mnie ma. Nienawidzę tego idioty.
W tym momencie, gotująca się wcześniej z wściekłości suczka, posmętniała. Widząc to basior, wciąż przygniatając jej głowę łapą, szepnął do jej ucha.
- Tak, tak, mówimy właśnie o twoim tatusieńku, malutka.
- Jeszcze raz tak do mnie powiesz to ci kończyny poodgryzam! - czarne stworzenie szarpnęło ale nie mogło się wyswobodzić z uścisku.
- Poczekaj jeszcze kilkadziesiąt lat, to będziesz wyglądać tak jak on. - kot nachylił się nad nią - Mówiłem,że jesteś taka sama jak twój ojciec. Zawsze to mówię - powiedział z przekąsem.
Zanim zdążył odsunąć głowę dostał w oko. Rohan opluła go zawodowo. Edward polizał łapę i przetarł nią pysk, mrucząc coś pod nosem.
- Weź, brachu, złaź już z tej kretynki i chodźmy nad wodospad. Widziałem tam wielkie gniazdo. Możnaby się powspinać.
- To niebezpieczne? - Irbis zniósł w końcu ciężar swojego ciała z suczki i zrobił krok w stronę przyjaciela.
- Pewnie, że tak.
Obydwoje uśmiechnęli się tak samo i poszli w stronę lasu.
- Ty, widziałeś ją w ogóle? - gadał jeden do drugiego - plotkują,że jest strasznie silna, a nie potrafi się wyswobodzić z lekkiego uścisku... straszny słabeusz i mięczak,nie?
Na te słowa Rohan prychnęła. Nie znosiła, jak ktoś mówił o niej “słaba” albo “mięczak”. Nie była słaba. Po prostu oni byli silniejsi. Popatrzyła w stronę jaskini. Nie miała najmniejszej ochoty spać w takim zaduchu. Odwróciła się do przodu i spojrzała w górę. Jej ojciec mierzył ją chłodnym wzrokiem. Skuliła uszy, położyła głowę na łapach i nareszcie zasnęła.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz