Sample Text

Administratorzy: Ashia, PintoShewolf
Moderatorzy: Shiru The Wolf, Monia Wilk


Osoby które muszą pilnie odpisać:
Blue

Oczekujące opowiadania

Oczekujące opowiadania:
* Na opo od Mukuro
* Od Blue
* Od Demona (Wataha Diamentowego Serca)


Aktualnie nieobecne wilki w watasze: Neharika, Suphaph, Aisu => powód: wątek. Proszę nie pisać opowiadań z tymi postaciami.

środa, 27 sierpnia 2014

Od Megi do Was, wilczki! ^-^/

<zapraszam do lektury! c:>

- S̄up̣hāph, nie gramol się tak! - warknął zniecierpliwiony basior - wleczesz się dzisiaj jak krowa!
- Już, już biegnę! - krzyknęła parenaście metrów dalej zdyszana wilczyca.
Miała ubrudzone w błocie futro.
- Nie, no, kobieto, coś ty znowu zrobiła?
- Ja tylko...no...pot-potknęłam się…?
Ngeā przewrócił oczami. ‘Ah, ta niezdara!’, pomyślał.
Słońce zaczynało już wschodzić, wydłużając cienie drzew i dwóch wilków. Szli truchtem przez całą noc i S̄up̣hāph co chwilę stawała by wziąć oddech. Nie miała tyle kondycji co jej brat.
- Braciszku, może staniemy na chwilkę? Jestem bardzo zmęczona… - powiedziała w końcu błagalnym głosem.
Basior nawet nie zareagował, tylko skulił uszy i dalej podążał truchtem. Wilczyca postanowiła jednak postawić na swoim. Gwałtownie się zatrzymała i położyła się na popękanej ziemi,i wydając przy tym odgłos padającego trupa. Ngeā odwrócił się.
- Co ci znowu jest?
- Jestem zmę-czo-na! Z.m.ę.cz.o-
Nie zdążyła dokończyć, bo Ngeā zatkał jej pysk łapą.
- No dobra, niech ci będzie - dał za wygraną i przysiadł się do niej - odpocznijmy.

***

- Może poszukamy czegoś do jedzenia? - zaproponował po chwili.
S̄up̣hāph nie odpowiedziała.
- Ej! - szturchnął ją łapą. Nadal się nie ruszała.
Złapał ją zębami za prawe ucho i szarpnął. S̄up̣hāph wydała dziki okrzyk bólu i natychmiast poderwała się na nogi, przygniatając agresora do ziemii. Towarzyszyła temu burza kurzu, który wcześniej spoczywał na ziemii i na ich futrach. Basior uśmiechnął się zadziornie.
- Widzisz, siostro, jak chcesz, potrafisz być drapieżnikiem.
- Mów sobie co chcesz, jak nigdy z nikim nie walczyłam, tak nadal nie zamierzam.
Godnie uniosła głowę i zeszła z brata. Ten przewrócił się na bok.
- S̄up̣hāph, jesteś wilkiem. Wilki to drapieżniki. I od dawna ulubione zwierzę do polowania dla ludzi. Musisz walczyć.
- Mam ciebie.
Zapanowała niezręczna cisza. Wilczyca zaczynała pogrążać się w myślach. Jej wyobraźnia napisała wiele barwnych scenariuszy sytuacji w których zostanie sama i będzie musiała się bronić, zanim przerwał jej Ngeā.
- Na pewno umiesz walczyć. Każdy wilk ma duszę wojownika.
- Taa…
- Ehm - odkrząknął - to może...wytropiłabyś jakąś biedną duszyczkę, którą będę mógł rozszarpać?
Wadera uśmiechnęła się.
- A ty jak zwykle, tylko o zarzynaniu niewinnych stworzeń.
Rodzeństwo wstało, otrzepało się (a kurzu było dużo!) i ruszyło w gęstwinę drzew. Wiadomo, że na popękanej ziemi nie znajdą niczego co by można upolować.

***


- Wyczuwasz cokolwiek?
- Nie.
- A teraz?
- Nie, nic.
- Już, wyczułaś c-
S̄up̣hāph wryła łapy w ziemię, zatrzymując się gwałtownie.
- Nie, nic nie czuję, czuję tylko smród twojej zawszonej duszy, nic nie czuję, jest tu pusto jak na stacji benzynowej!!
Ngeā popatrzył się ze sztucznym zdziwieniem.
- Jak na czymmm??
- Ngeā, nie drocz się ze mną!
- Nie droczę się z tobą, kochanie.
- Droczysz się, a wiesz, że tego nie lubię!
S̄up̣hāph jeszcze pomarudziła pod nosem kilka kwestii na temat zawszonej duszy Ngeā, których nie mógł zrozumieć. Wiedział tylko, że kochał to robić. Jak nie miał poczucia humoru, tak uwielbiał patrzeć na swoją wkurzoną siostrę. Czekał tylko na dzień, w którym wadera nie wytrzyma i obudzi w sobie bestię.
Nagle S̄up̣hāph zatrzymała się.
- Czuję coś! Silne zwierzęta!
- Ile? - dopytywał się jej brat.
- Nie jestem pewna, ale mała grupka. Nie więcej niż pięć.
- Pff, skąd ty umiesz liczyć…
- Coś mówiłeś?!
- Nie, skąd…
Wilki skuliły się, przygotowując się do skradania. S̄up̣hāph była skupiona na tych kilku obiektach. Były zaledwie kilkanaście metrów dalej, nieopodal, za drzewami. Nie widziała ich, ale czuła ich oddechy. Przygotowała się też na sytuację, że będzie musiała je zahipnotyzować. Ngeā z kolei myślał już o rozszarpywaniu zdobyczy. To była jego ulubiona czynność. Nie samo jedzenie a zabijanie zwierząt sprawiało mu satysfakcję.
- Ngeā, idź! Jeden jest dokładnie naprzeciwko ciebie!
Ngeā nawet nie czekał na kolejną zachętę, tylko zakręcił biodrami i odbił się mocno na tylnych nogach. Sekundę później biegł już w stronę drzewa które oddzielało go od śniadania. Wiedział, że po przeskoczeniu go, od razu wyląduje na smakowitej sarnie lub jeszcze lepiej, może dziku. Podbiegł pod przewalony pień i przeskoczył nad nim zgrabnie. Akcja toczyła się tak szybko, że nawet nie zorientował się kiedy to na co się rzucił stawiło mu większy or niż się spodziewał. Instynktownie jednak wbił zęby w kark zwierzęciu, które przygniótł do ziemi.
- Ngeā, stój! - krzyknęła S̄up̣hāph, przeskakując pień tuż za nim.
Ngeā w tym momencie poczuł, jak jego przeciwnik zbiera siły w tylnych nogach i jak na nie napiera. Nagle oboje wylecieli w powietrze jak torpeda i spadli z ciężkim hukiem na ziemię. Ngeā podniósł się i nie mógł uwierzyć własnym oczom. Dzik naprzeciwko którego stał był wilkie. Wilczycą. Złotą wilczycą. Miała białe podbrzusze, cieniowane łapy i bursztynowe, spływające po ramionach i grzbiecie włosy. Jej szmaragdowe oczy połyskiwały zaskoczeniem nagłym atakiem z jego strony.
Ngeā stał jak wryty. Głupio mu było. Za waderą stały równie zaskoczone dwa inne wilki - jedna wilczyca i jeden basior. Złotowłosa wilczyca kucała w pozycji gotowej do skoku w razie kolejnego ataku. Była mała, ale wydawała się silna.
- Eee...cześć - wykrztusił z siebie Ngeā.
- Cześć? - odparła zdziwiona wadera.
Zapadła cisza. I powstało napięcie. Ngeā jak głupi suszył zęby w uśmiechu, kładąc skrzydła po bokach. S̄up̣hāph patrzyła na własne łapy. Niezręczną ciszę przerwało odkrząknięcie.
- Kim jesteście, jeśli można spytać? - w głosie czarnej wadery słychać było nieufność.
- Podróżnymi, psze pani - odpowiedziała grzecznie S̄up̣hāph.
- ‘Psze pani’, a to dobre… - burknął szary basior.
Niestety czarna wilczyca to usłyszała, posyłając mu jednak tylko chłodne spojrzenie.
- Czego od nas chcecie? - zapytał, dosyć agresywnie brązowy basior, siedzący przedtem z tyłu. Podszedł bliżej, z uszami położonymi płasko na karku.
Ngeā na jego widok od razu poczuł przypływ energii. Wysunął lekko kły zza dziąseł i zmarszczył nos, dając mu znak, żeby nie podchodził. Tamten wyraźnie zrozumiał, ale nie usłuchał, tylko uśmiechnął się drwiąco i podszedł tak blisko, że zaraz znaleźli się twarzą w twarz. S̄up̣hāph natychmiast zaczęła się bać, że może dojść do bójki. Chciała się wplątać między nich, a było to niebezpieczne. Uprzedziła ją złota wilczyca, która przez chwilę była bierna. Odepchnęła lekko brązowego wilka ramieniem, dając mu jasny znak. Ten usłuchał.
‘Samica alfa...’, pomyślała S̄up̣hāph i popatrzyła na brata.
‘Wataha…?’


<reaguj kto chce i jak chce! ^-^>

I dzisiaj stwierdzam, że nigdy więcej kredek. NIGDY D: Teraz tylko rysowanie w digitalu zostaje.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz