Sample Text

Administratorzy: Ashia, PintoShewolf
Moderatorzy: Shiru The Wolf, Monia Wilk


Osoby które muszą pilnie odpisać:
Blue

Oczekujące opowiadania

Oczekujące opowiadania:
* Na opo od Mukuro
* Od Blue
* Od Demona (Wataha Diamentowego Serca)


Aktualnie nieobecne wilki w watasze: Neharika, Suphaph, Aisu => powód: wątek. Proszę nie pisać opowiadań z tymi postaciami.

piątek, 29 sierpnia 2014

Rozdział II

Chłodne powietrze wypełniło duszną jaskinię. To właśnie wyrwało Remiza ze snu. Powoli otworzył jeszcze lepkie powieki i ziewnął okazale. Wstał na cztery nogi i przeciągnął się. Pierwsze promienie Słońca wpadły do środka. Ruszył z miejsca i podążył w stronę wyjścia, mrużąc oczy i uważając by nikomu nie przydepnąć ogona. Wyszedł na zewnątrz i wyczuł w powietrzu znany od szczeniaka zapach. Dochodził zza krzaków. Podreptał w tę stronę i lekko odchylił łapą gałęzie. Widok Rohan spowodował uśmiech na jego twarzy.
- Cześć, Pączek,jak tam?
- Zostaw mnie w spokoju,debilu porąbany. - burknęła i odwróciła się. Jej agresywny ton nieco ostro zadziałał na Remiza. Posmętniał.
- Coś nie tak? - starał się zrozumieć przyjaciółkę.
- To co zwykle... - sapnęła i machnęła łapą. Potem się uśmiechnęła i choć był to wymuszony uśmiech, wyglądał całkiem uroczo - nie zaprzątaj sobie głowy moją relacją z ojcem. Jest dobrze. Mam przecież was.
- Miło,że to doceniasz. - jego głos jednak był spokojny i zrównoważony - Co powiesz na śniadanie? - odwrócił głowę w głąb lasu.
- Może to poprawi mi humor...
Wilczyca wstała i przeszła obok basiora. Zawsze wychodziła na prowadzenie. Może po prostu był to mały gen odziedziczony po rodzicach. Samica alfa, się wie.
- Dokąd to beze mnie?! - piskliwy głos rozległ się z głębi jaskini.
Szczeniak zaczął biec na oślep,przed siebie, depcząc wszystkich na drodze. Kilka osobników obudziło się i warknęło na młode. Acilla biegła przed siebie z wyraźnym uśmiechem na mordce.
- Ten mały szkrab znowu wszystko zepsuje... - burknęła Rohan.
- Może nie będzie tak źle...?
- A może jednak będzie?
- A co gdyby sama coś złapała?
- Wiesz,że nie o to chodzi! - ryknęła wilczyca o czarnym futrze wprost do ucha przyjaciela - dlaczego zawsze to ja mam się nią zajmować?! Dlaczego do mnie się przyczepiła?! Dlaczego ja tu odwalam brudną robotę?!
Wilczek który przed chwilą biegł radośnie w ich stronę zatrzymał się. Łapy jakby przylgnęły mu do ziemi. Jedyne co malowało się w jego oczach to niezrozumienie.
Remiz warknął na Rohan i przybliżył się.
- Nie waż się tak mówić w jej obecności. To dziecko. Na prawdę chcesz? - szepnął - Naprawdę chcesz,żeby znienawidziła cie tak samo jak ty znienawidziłaś ojca?
Te słowa spowodowały, że Rohan trochę złagodniała. Odwróciła wzrok. Remiz przybliżył się jeszcze bardziej.
- Pamiętasz walkę z grupą myśliwych? Byliśmy wtedy we dwójkę z jej rodzicami. Obydwoje zostali zastrzeleni. Widziałem jak Uzuma prosiła cię o zapewnienie bezpieczeństwa swojej córce. Obiecałaś jej. Obiecałaś jej,że będziesz ją traktować jak młodszą siostrzyczkę. Puki co z tego co widzę, to małe klei się do ciebie a ty nim gardzisz.
Rohan spuściła wzrok. Pokiwała głową i podeszła do stojącego w szoku szczeniaka. Biały wilczek popatrzył na nią nieśmiało.
- Zrobiłam coś nie tak? - pisknęła
- Nie,wszystko w porządku. - odparła chłodno - chodź, z nami.
Poprowadziła Acillę za sobą. Przechodząc obok Remiza, celowo nadepnęła mu na łapę.
- Idziesz? - zapytała zirytowanym głosem
- Tylko przyprowadzę brata. - kiwnął
Biały basior podreptał znowu w kierunku jaskini i niechętnie wkroczył do środka. Było duszno jak zwykle. Odnalazł brata w zsypisku wilków i trącił go nosem w ucho.
- Atuz? Atuz,wstawaj - powiedział delikatnie
Jasnoszary wilk otworzył wielkie,niebieskie oczy i popatrzył w stronę krewniaka. Wydawało się,że jeszcze się nie obudził ale za chwilę się otrząsnął.
- Remiz? Co tak... - ziewnął - Co tak wcześnie?
- Idziemy z dziewczynami na polowanie. Rohan i Acilla poszły przodem.
- One,we dwie? - Atuz nie krył zdziwienia - Od kiedy to między nimi takie dobre relacje są?
- Ciiii - syknął - mogła to usłyszeć!
- Kto? Mała?
- Nie! Pączek...pfu! Rohan!
- No dobra... - przeciągnął się - to chodźmy. Chętnie zjem coś na świeżo.
Szary basior ruszył przodem, nie oglądając się za siebie. Jego brat sapnął i ruszył za nim. Obejrzał się jeszcze, żeby sprawdzić, czy wszyscy śpią. Niektóre wilki były wyraźnie obudzone, mimo zamkniętych oczu.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cztery wilki kroczyły przez las, rozglądając się i wąchając intensywnie powietrze. Od piętnastu minut nie mogły nic wyszuć.
- Dziwne - zaczął Atuz - zwykle w lesie jest duża obfitość zwierzyny. Dlaczego nadal nie mogę wyczuć żadnych zwierząt?
- Może one pierwsze nas wyczuły i uciekły? - odezwała się Rohan
- Nie ma bata. - Remiz wyraźnie zaprotestował - Po pierwsze, idziemy pod wiatr więc nasze wonie nie doszłyby do nich. Poza tym nawet gdyby uciekły to zostawiłyby pewne zapachy.
Coś tu nie gra. Nie czuję żadnych zwierząt, nic po prostu. Nie możliwe,żeby tak tu opustoszało, przecież wczoraj złapałem tu królika!
- Więc dlaczego nie czujemy tego tam? - Acilla wskazała łapą na sarnę z młodym.
Trzy wilki obróciły się gwałtownie i zatrzymały się. Patrzyły w osłupieniu jak dwie łanie pasą się w najlepsze. Dlaczego ich nie wyczuli? Co więcej,dlaczego one ich nie wyczuły? Nie wyglądały nawet na przestraszone.
- Co, u licha? - szepnął niebieskooki i posunął się do przodu. Kiedy nadepnął na suche liście,rozległ się cichy trzask i sarny uciekły. Wilki popatrzyły po sobie zdziwionym wzrokiem.
- Trzeba powiadomić alfę - rzekł w końcu - nie wiadomo co to jest. Zarówno nasz jak i ich węch jest jakiś upośledzony. Dopiero teraz do mnie doszło,że nawet was nie czuję.
- To biegnijmy! - mała suczka poderwała się ale została uciszona łapą Remiza.
- Nie biegniemy tylko idziemy spokojnie. Skoro nic nie czujemy, to nie wyczujemy niebezpieczeństwa. Musimy się zdać na słuch i wzrok.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Że co?! - wydarł się Helios - Chyba wam się śniło!
- Sami nie wiemy co z tym zrobić - tłumaczył gorączkowo Atuz - ale jeśli dobrze myślę, to coś spowodowało,że nasze węchy są mniej wrażliwe.
Atuz skulił się  i schował ogon pod siebie. Remiz podszedł bliżej,żeby w razie czego wpomóc brata. Rohan i Acilla siedziały w cieniu.
Ciemnowłosy przywódca westchnął. Odwrócił się i zaraz zawołał po imieniu Anara,Iribsa i Baren.
- Coś się stało? - tu Irbis popatrzył złowieszczo w stronę Rohan.
- Patrz, jaki cham! - szepnęła Acilla do czarnej wilczycy - znowu się nad tobą znęca!
- Ciii!
- Albo się stało coś groźnego dla nas wszystkich, albo zaraz się stanie coś groźnego dla tych tutaj - popatrzył w stronę czterech młodych - byli dzisiaj na pseudo-polowaniu i twierdzą, że zwierzęta tracą węch. Ty i ten zapchlony futrzak, byliście wczoraj na nocnej przechadzce do wodospadu.
- Nic nie zauważyliśmy. Las był pełen zapachów, jak zwykle.
- Ale to nic nie wyklucza. - odezwała się grzecznie Baren - być może jest to substancja którą ludzie rozpylają, żeby zmniejszyć wrażliwość węchu zwierząt na które zamierzają polować.
- A może jest to jakiś rodzaj drzewa albo owadów które wydzielają takie enzymy? - wtrącił Anara.
- Być może,ale nie znam takiego drzewa ani owada. Wątpię, ale oczywiście wszystko jest możliwe. Możecie się spytać Santie.
Uśmiechu Baren nie dało się podrobić na żaden sposób. Był po prostu rozczulający.
- W takim razie to sprawdzicie. Atuz i Remiz obejrzą czy pod lasem nie ma żadnych obozowisk. Rohan i Baren... - zamyślił się, a suczka wstała i już zaraz dwie, czarne wilczyce stały koło siebie - pójdziecie skonsultować się ze starą Santie. Rozpatrzycie wszystkie możliwe przypadki. Anara razem z Irbisem poszukają czy nie da się zauważyć w okolicy jakiś szczególnych zmian, jak na przykład nowe,dziwne gniazda owadów.

Wszyscy bez chwili zwłoki zabrali się do wyznaczonych zajęć. Wkrótce i tajemniczy alfa zniknął w głębi lasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz