Sample Text

Administratorzy: Ashia, PintoShewolf
Moderatorzy: Shiru The Wolf, Monia Wilk


Osoby które muszą pilnie odpisać:
Blue

Oczekujące opowiadania

Oczekujące opowiadania:
* Na opo od Mukuro
* Od Blue
* Od Demona (Wataha Diamentowego Serca)


Aktualnie nieobecne wilki w watasze: Neharika, Suphaph, Aisu => powód: wątek. Proszę nie pisać opowiadań z tymi postaciami.

niedziela, 31 sierpnia 2014

Śmierć Vivienne.

Budzę się. Słyszę coś, co mnie irytuje. Skomlenie. Kto skomle? Odgłos cichnie. Czuję coś. Krew? Dużo krwi. Przestraszony podniosłem się i popatrzyłem na Ài. Spała spokojnie, była w lepszym stanie. Postanowiłem to sprawdzić. Czy to te wilki, które nas przyjęły? Bałem się zostawiać Ài samą, ale była dobrze ukryta i bezpieczna.
Biegłem za zapachem. Był coraz mocniejszy.
Po chwili zobaczyłem sylwetki chyba z 8 wilków. Nie rozpoznawałem ich poza jednym - Vivienne, którą przecież spotkałem jako pierwszą.
Leżała cała we krwi, przygnieciona do ziemii. To była jej krew.
- Kim jesteście? - spytałem podejrzliwie, starając się zbliżyć do rannej wadery.
- Gośćmi. Podbijamy sobie nowe terytoria - odparł najsilniejszy z nich, schodząc z Vivienne, która zakaszlała i wypluła krew. Potem podniosła się i zwymiotowała.
- Obrzydliwe - skrzywił się tajemniczy siłacz.
- Naciskałeś jej na żołądek, to się nie dziw - odparłem agresywnie. Byłem gotów rzucić się na nich. Byli obcy, z daleka. Wyczuwałem to. W końcu mam dobry węch.
Przyczajałem się na basiora. Jego towarzysze przybrali pozycję walki. Właśnie miałem sam startować przeciwko 7 wilkom, gdy na tego stojącego najbardziej po lewej rzucił się inny basior. Miał szaro-niebieskie futro.
- Gryź ich, nowy! - wrzasnął.
Niewiele myśląc, rzuciłem się na oszołomionego alfę. Był silny, od razu przycisnął mnie do ziemi i wgryzł mi się w szyję. Widziałem w jego oczach, jak kocha smak krwi. W pewnym momencie coś nim szturchnęło. Zabolało mnie. Basior otworzył szerzej oczy. Na jego grzbiecie siedział Ngeā, wbijając mu kły w kark. Zaczęli się siłować. Wielki basior wypuścił mnie, mocno krwawiłem. Ngeā złapał go mocno za skórę na karku i zszedł mu z grzbietu. Mocno go ciągnął w stronę urwiska. Rozejrzałem się, próbując odzyskać ostrość widzenia, bo krew zalała mi oczy.
Gdy spojrzałem w ich stronę, już ich nie było. Ngeā wyleciał po chwili i wylądował.
- Ngeā! - krzyknąłem i pokuśtykałem w jego stronę.
- Zabiłem go - odparł.
Popatrzył na mnie i w jego oczach dał się poznać niepokój.
- D-dobrze się czujesz? - spytał - okropnie krwawisz!
- Nie szkodzi, mam dużo krwi. To jedna z moich mocy - odparłem.
- Ah-ahaa.
Popatrzyłem na siebie - nie było tak źle. Krew zaczynała powoli krzepnąć.
- Jǐnshèn…
- Słucham?
Basior miał wzrok wbity w jeden punkt. Podążyłem za jego oczami.
- No, pięknie - powiedziałem.
Vivienne się nie ruszała.


<Honey?>
<Jǐnshèn i Ngeā wracają, niosąc jej ciało. Twoja wadera niech zareaguje jakoś ‘och, nie, Vivienne, jak ja mogłam cię z nimi samą zostawić!’. Dalej pisz jak chcesz>
< Ài się dobrze czuje, ale jeszcze odpoczywa, więc nie poruszaj jej tematu. Jǐnshèn niech idzie na jakiś obchód (w końcu jest Zwiadowcą) a Seth może będzie wracał do zdrowia.>
<PROŚBA DO WSZYSTKICH - NIE SPIESZCIE SIĘ TAK. STARAJCIE SIĘ PISAĆ DŁUŻSZE OPKI A BARDZIEJ ROZWINĄĆ AKCJĘ>
< Co wolelibyście? “Jǐnshèn rzucił się na wilka, ten go przygniótł do ziemi, jednak szary basior pomógł mu i rzucił się razem z nim w przepaść” - tak też mogłam napisać, i wyszłoby na to samo. Jednak milej się czyta bardziej rozbudowaną opowieść, prawda?>
<Nie spieszcie się, powtarzam. Starajcie się nawet PRZECIĄGAĆ niektóre wątki. To doda pikanterii opowiadaniu>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz