Nagle zabrała swoją łapę, kuląc pod siebie ogony. Wstała jak poparzona. W pierwszej chwili pomyślałem, że przez przypadek jej coś zrobiłem. Zapytałem się nawet, czy nie chcący nie użyłem mocy.
- N... N-ie... - Z wielkim trudem dosłyszałem co powiedziała. Patrzyła w dół, trzęsąc nogami.
- Coś nie tak ze mną ?
- Lepiej, żebyś nie wiedział. Wiesz, może ja już pójdę ? Zrobiłam się zmęczona przez te wróżenie. Chciałabym odpocząć. - Ni stąd, ni z owad zmieniła postawę i ruszyła w swoją stronę.
- Chcem wiedzieć ! - Krzyknąłem, ale chyba nie usłyszała. Naprawdę nie wiedziałem, co może się stać.
Było samo południe, a ja jestem łowcą, więc wypadałoby spełnić swój obowiązek. Poszedłem więc na polowanie. Nad wodopojem właśnie źrebiło się kilka łosic. Myślałem nad tym, czy nie upolować osłabionej porodem klaczy. Przygotowywałem się do ataku, gdy młody wstał i przytulił się do matki.
Poczułem w sercu coś dziwnego. Nigdy nie doznałem takiego uczucia. Takie
wewnętrzne ciepło, któremu towarzyszą ciarki. Odpuściłem sobie
polowanie na tą małą rodzinkę.
Zaszokowany moją reakcją krążyłem wokół wodopoju w zaroślach. W pewnej
chwili coś mnie uderzyło. Szybko się podniosłem i zbadałem sytuację.
Jeden z byków (Samiec jelenia) kopnął mnie w obronie swoich rodzących
łani. Byłem taki zadumany, że ich nawet nie zauważyłem. Skoczyłem na
niego, chwytając za szyję. Nie musiałem mocno gryźć, moje zęby również
się elektryzują. Doszło do zatrzymania akcji serca i lekko przypieczony
od środka jeleń padł na ziemię. Dopiero wtedy uświadomiłem sobie, co tak
naprawdę zrobiłem. Jedna z klaczy poroniła, druga zdeptała swoje młode w
popłochu. Reszcie udało się uciec. Coś mnie tknęło. Nie potrafiłem nazwać uczucia, którego wtedy doświadczyłem.
Nie chciałem zmarnować byka, więc zawlokłem go do spiżarni. Pewnie zaraz przyjdzie ktoś głodny, w końcu pora obiadowa. Wróciłem do swojej jaskini, by przemyśleć całe "zajście". Nie zdążyłem zawlec się na posłanie, a usłyszałem wołającą mnie Tris.
<Tris ? Proszę tylko rozwiń swoje opo, tak jak mówiła Pinto... >
Nie chciałem zmarnować byka, więc zawlokłem go do spiżarni. Pewnie zaraz przyjdzie ktoś głodny, w końcu pora obiadowa. Wróciłem do swojej jaskini, by przemyśleć całe "zajście". Nie zdążyłem zawlec się na posłanie, a usłyszałem wołającą mnie Tris.
<Tris ? Proszę tylko rozwiń swoje opo, tak jak mówiła Pinto... >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz