Sample Text

Administratorzy: Ashia, PintoShewolf
Moderatorzy: Shiru The Wolf, Monia Wilk


Osoby które muszą pilnie odpisać:
Blue

Oczekujące opowiadania

Oczekujące opowiadania:
* Na opo od Mukuro
* Od Blue
* Od Demona (Wataha Diamentowego Serca)


Aktualnie nieobecne wilki w watasze: Neharika, Suphaph, Aisu => powód: wątek. Proszę nie pisać opowiadań z tymi postaciami.

wtorek, 16 września 2014

3 WĄTKI NA RAZ, KOCHAM WAS LUDZIE



- Jesteś głupi.
Shiru podniósł nagle łeb. Szybka zmiana stanu sprawiła, że dostał zawrotów głowy.
- Jeszcze kolejna głupota. No, pięknie.
Basior zawarczał. On tu umiera, a ten mu nawala kazanie? Za kogo on się uważa!
- Słuchaj, jeszcze raz coś takiego powiesz, to ci sprawię łomot!
- Nie zrobisz tego, mięczak z ciebie jak ruda lisica.
Shiru czuł wzbierającą w nim złość.
- Dzidzia się zmęczyła, co? - nabijał się z niego maluch - Odpocznij sobie, frajerku, odpocznij. Nie musisz się już przemęczać. Parę wyliniałych kojotów, to dla ciebie za dużo, nie?
Shiru nie wytrzymał.
Wstał i ryknął na wilczątko, sprawiając, że jego włosy się rozczochrały. Czuł w swoich oczach błyskawice. Twarz Aisu zmieniła teraz wyraz.
- Widzisz, silny jesteś. Nie musisz czerpać energii z jakiś chmurek.
- Coo? - Shiru był wyraźnie zbity z tropu.
Fioletowy basiorek przewrócił oczami.
- Siłę masz o tu! - odparł, dotykając łapą jego piersi - nie czerpiesz jej z otoczenia, tylko z własnego serca.
Shiru oniemiał. Ten psychiczny dzieciak przemawiał z mądrością niejednego wilka. Ale miał rację... troszkę się dał zdenerwować i już był znowu naładowany.
- Wracamy na pole bitwy, potrzebują nas! - krzyknął Aisu u ruszył w stronę zbiegowiska.
- Tak. Wracamy.
Po niewielkiej chwili powalonych została większość wilków. Shiru zarażał wszystkich swoim optymizmem i wewnętrzną siłą.
- Zgnietliśmy ich! - krzyknął uradowany Ngeā.



***




- Zebraliśmy się tu wszyscy… - powiedziała Hon, ale hałas kilkunastu wilków był nie do zniesienia.
Aisu stał na środku, nieco skonfundowany. To był wielki dzień. Nie było w watasze póki co żadnych Nauczycieli, ale on ktoś musiał przyjąć tę odpowiedzialność. Ciekawe kto...
"Błagam tylko nie ci frajerzy...", myślało w duchu wilczątko.
- Ekhem... - odkrząknęła.
Nadal nikt na nią nie patrzył.
Alfa postanowiła teraz ryknąć. Może wtedy ktoś zwróci na nią uwagę. Cała wataha pokazywała totalny dysrespekt. Wzięła głęboki wdech. Jej płuca były pełne. Już, już miała wrzasnąć, gdy coś ją uprzedziło. Coś krzyknęło, ale nie Honey.
- Coś tam się stało! - krzyknęła Tris, patrząc w stronę Wodopoju.,
- Ale co tam się mogło stać? - odparła Mukuro.
- Chodźmy to sprawdzić!
Wilki pobiegły zwartą grupą w stronę "widowiska".
Honey zazgrzytała zębami. Została sama na środku Gniazda, wraz ze swoim zastępcą.
Jǐnshèn uśmiechnął się i wzruszył ramionami.
- Psy... - burknęła złota wilczyca.
Podążyła razem z Jǐnshènem za resztą watahy. Przy wodopoju czekał ją niezły widok. Wszystkie wilki prócz S̄up̣hāph i Elessara, walczyły z wielkim, czarnym niedźwiedziem! Uzdrowiciele gorączkowo próbowali pomóc jakiejś obcej, brązowej waderze.
Była ranna, jej kolosalnych rozmiarów siniak na plecach robił wrażenie. Wydawało się, że dostała krwotoku podskórnego.
- Co robimy, Hon? - spytał Jǐnshèn ze swoim zwyczajnym opanowaniem.
Wystarczyło jedno spojrzenie i wilczyca przekazała mu, co chciała zrobić. On kiwnął głową i po chwili oboje ruszyli pędem w stronę niedźwiedzia, by walczyć ze swoimi.




***




Aisu próbował doskoczyć do walki, ale ojciec kazał mu zostać. Poprosił tez Tris, by umieściła go w wodnej kuli aby ten nie mógł się ruszać.
- Głupia lama... - myślał.
Potem instynktownie zaczął szukać wzrokiem swojej największej idolki. Neharika była bardzo silna w walce, rzadko używała mocy. Wilczek przymrużył oczy i przyjrzał się jej amuletowi.
"Po co ona go ma?"
Niedźwiedź był na prawdę nie do zajechania. Wilki jechały na oparach, a on miał pełny bak paliwa. Aisu zauważył, że Neharika dziwnie się zachowuje. Dyszała, ciągle marszczyła nos i zaciskała zęby, jakby próbowała coś powstrzymać. Jej amulet zaczął emitować lekki, czerwony blask.
Popatrzył w stronę rannej wadery. Bardzo ją bolało, nie mogła się ruszyć. Elessar i S̄up̣hāph robili wszystko żeby tylko uśmierzyć ból. Ale nie mieli ze sobą ziół, więc polewali wodą jej obolały grzbiet i uspokajali ją.
Ta chwila oderwania wzroku sprawiła, że nie widział co się stało z czarną waderą. Spojrzał na nią...
- Neharika!! - krzyknęła zszokowana Tris, gdy ją zobaczyła, ale natychmiast oberwała jednym z jej dziewięciu ogonów.
Neh wydała z siebie okrzyk <przypominający growl z death metalu, czy jak to się nazywa~>.
Skoczyła niedźwiedziowi do gardła i wbiła mu ostre kły w tchawicę. Przegryzła ją z taką łatwością, że ten widok można wspominać latami. Podniosła się, z pyska poleciała jej krew przeciwnika i z warkiem, zwróciła się do członków swojej watahy.
- Pamiętaj, panuj nad sobą! - krzyknął Shiru, który pozostał sam przed nią.
Wszyscy inni odskoczyli ze strachu.
Potwór miał czerwone migające oczy, a jego twarz zmieniała wyraz co sekundę.
- Walczy ze swoją świadomością... - doszedł do uszu Aisu przerażony szept jego matki.
Po pięciu sekundach Neharika uległa. Popatrzyła w stronę leżącej wadery i rzuciła się w jej kierunku.
- Nie!! Neharika! - krzyknął Aisu, ale go nie usłuchała.
"Co robić, co robić?!", myślał basiorek gorączkowo.
Nagle wpadł na pomysł.
"To niebezpieczne..."
"NIEWAŻNE!"
Nie zastanawiając się dłużej dmuchnął jak najmocniej potrafił szromem, sprawiając, że woda zamarzła.
Tym samym stworzył wielką kulę lodową, którą potoczył w kierunku oszalałej wilczycy.
Za nią wilki szczekały, żeby ją odgonić, Uzdrowiciele pokazywali pełne uzębienie, ale ona zbliżała się powolnym krokiem.
Aisu potoczył kulę najszybciej jak mógł, a ona nawet nie spostrzegła się jak na nią wpadł.
Lód rozbił się o jej głowę, nabijając jej wielkiego guza. Oboje wpadli do wody i poszli na dno.
Aisu usłyszał głos alfy.
- Aisu!! - krzyknęła wadera.
Honey popatrzyła w kierunku wodnej wilczycy. Była ranna. Nie mogła nurkować po nich.
A Aisu nie czuł nic. Po prostu stracił czucie. Miał wrażenie, że świadomość ubywa z niego powoli. Nagle poczuł jak ktoś go chwyta delikatnie za kark. Pociągnął go do góry. Potem całkiem stracił przytomność.




***




Co...co się dzieje...? Nic nie czuję. Umarłem?... Już...tak szybko...? Zaraz...ktoś śpiewa...ktoś mnie budzi...czyjś głos. To głosy aniołów? Zaraz...czy one w ogóle istnieją...a co jest po śmierci? Nie wiem...miałem się tego nauczyć...miałem dostać Nauczyciela...
W pewnym momencie zobaczył nad sobą znajomy sufit. Stalaktyty w niebie?
- Obudził się! - usłyszał znajomy głos S̄up̣hāph.
Natychmiast poczuł ostry zapach ziół. Poczuł, że zbiera mu się na kichanie.
Kichnął.
- Ał, moja głowa! - krzyknął, gdy to nastąpiło.
- Nic ci nie będzie. Reneesme chyba ci pomogła tym śpiewaniem - odparł Elessar, który znalazł się tuż obok
- Reneesme...? - spytał Aisu - a kto to?
- Nie przedstawiłam mu się - usłyszał słodki głos za sobą.
Zebrał w sobie siły, żeby odwrócić głowę.
Za nim leżała wilczyca. Na grzbiecie miała tonę okładów z jakiś liści.
- Musiałem uzbierać bardzo dużo mięty i paproci czerwonej żeby choć trochę ci ulżyć - powiedział w jej kierunku Elessar.
- Już mi lepiej, dziękuję wam - odparła Reneesme - gorzej z tą czarną waderą.
Aisu postawił uszy.
- Nie przejmowałabym się tak jej ranami - stwierdziła S̄up̣hāph - raczej jej stanem psychicznym. Seth, gdzie ona jest?
Z wyjścia jaskini odezwał się brązowy basior, pilnujący rannych.
- U siebie. Nie da się jej upilnować. Chodzi gdzie chce.
S̄up̣hāph pokręciła głową.
- Biedaczka.
- Mało nas nie zabiła - stwierdziła Reneesme - dlaczego?
- Widzisz, Reneesme...to skomplikowane. Nawet my nie znamy do końca jej historii.
- Mogę do niej iść? - spytał nagle Aisu.
Elessar popatrzył na niego.
- Wykluczone! Nie powinieneś się ruszać! Mało nie utonąłeś, twoja matka siedziała przy tobie całą noc!
Wtrącił się nagle Shiru, który wszedł do jaskini.
- Niech do niej idzie.
- Shiru! Nie możesz...
- Mogę. Mam wyższą rangę od ciebie.
S̄up̣hāph i Reneesme patrzyły ze strachem na dwa spierające się basiory. Shiru był mniejszy od Elessara, ale jego skrzydła...były takie ostre. Ich walka byłaby straszna i krwawa.
Shiru popatrzył na młodego wilczka i powiedział do Elessara.
- Nie jest mięczakiem. Niech idzie i z nią porozmawia.
Żaden <RZODYN!!> z wilków nie rozumiał do końca kwestii "Nie jest mięczakiem.". Tylko Shiru i Aisu wiedzieli o co chodzi.
- Dziękuję, Shiru - młody wilczek kiwnął głową z szacunkiem i wstał. Szło mu to ociężale. W końcu był nieprzytomny wiele godzin.




***




- Nienawidzę siebie!!... Nienawidzę...!!
Neharika zaszyła się w swojej jaskini. Była to najciemniejsza ze wszystkich jaskiń.
- Ciemno tu u ciebie, Nehariko.
Wilczyca podniosła zapłakaną twarz.
- Aisu...? Ciemno...? Tak...tak, to znaczy zgadzam się z tobą... ciemno tu, ja...ja lubię ciemność, lubię gdy nikt mnie w tej ciemności nie widzi...gdy nie widzę siebie...
Młodziak przechylił głowę z niezrozumieniem.
- Oh, Aisu...gadam od rzeczy, wszystko mi się miesza... - powiedziała wybuchając szlochem - to jest okropne! Przecież amulet miał mi pomóc...! Mogłam zabić was wszystkich...A ty...!
- A ty też mogłeś zginąć kiedy mnie powstrzymałeś.
Mówiąc to, po jej policzkach popłynęła kolejna porcja obfitych łez.
- Ale potem mnie uratowałaś. Znowu.
- Ja...?
- Wyłowiłaś mnie.
- A co miałam zrobić? Nie mogłam dać ci utonąć.
- No właśnie - powiedział z uśmiechem.
- Aisu...ty...ty się chyba śpieszyć na... - pociągnęła nosem - na ceremonię. Masz dostać nauczyciela. Dzisiaj. Jesteś już w...odpowiednim wieku.
Maluch położył swoją miniaturową łapkę na jej łapie.
- Nigdzie się nie śpieszę. Posłucham.
Neharika zdziwiła się.
- Czego posłuchasz?
- Twojej historii.







<Neharika?>
<Jeny, to było straszne. Moje palce uderzają w klawiaturę jak burza B|>
<Nie każcie mi odpisywać na TRZY wątki jednocześnie, bo będziecie mieli psychiczną adminkę :'D>
<NIE sprawdzałam, mogą być błędy gramatyczne np. powtórzenia>



/Spełniam obowiązki admina/
Neharika, samopoczucie -15
Aisu, samopoczucie -10
Shiru, samopoczucie +16
A teraz bardzo proszę odpowiedniego moderatora o uzupełnienie statusów według tego ↑ :))

1 komentarz: